Podane przez otwierającego temat nieźle się ogląda, choć faktycznie z historią niewiele mają wspólnego. Ot kostiumowe filmy przygodowe. Których nakręcono sporo - i to często o wiele lepszych od np. "Królestwa Niebieskiego".
Takich, jak na przykład: "Ostatni Mohikanin" Michaela Manna czy "Rob Roy" Caton -Jonesa.
Sam Ridley Scott przed urodzeniem, moim zdaniem cienkiego, "Królestwa" nakręcił bardzo dobry "Pojedynek", "Gladiator" to przecież właściwie remake świetnego "Upadku Cesarstwa Rzymskiego". Jest też Scottowe "1492" z Depardieu, jest "Misja" Rolanda Joffe, są teatralne filmy Herzoga "Aguirre" czy "Cobra Verde".
Peter Weir ostatnio przypomniał sie dosyć realistycznym "Panem i Władcą na krańcu świata" na motywach powieści Patricka O`Briana. Japończycy także to potrafią (potrafili) - ot np. "Kagemusha - Sobowtór" Kurosawy. I Chińczycy także - pod warunkiem, że nie dostaną miliardowego budżetu oraz 150 tysięcy statystów. Ang Lee przed pójściem na smoki i tygrysy zrobiłbył skromną a udaną "Przejażdżkę z Diabłem". U nas (choć inzynier Mamoń by się spierał) Jan Machulski spłodził całkiem przyzwoity "Szwadron". Trafił do nas na dvd film Vincenta Warda "River Qeen" - ciekawie wykonane (choć z niedoróbkami) romansidlo osnute na kawałku niezbyt znanych dziejów Nowej Zelandii. Terence Malick od "(bynajmniej nie)Cienkiej Czerwonej Linii" uraczył nas "Podróżą do Nowej Ziemi" - bardzo ładnie zrealizowany film, ale czy do końca historyczny? Albo islandzki "Beowulf i Grendel", czy "Rapa Nui"? Z innej beczki, ostatnio obejrzałem sobie fabularyzowany dokument BBC "Hannibal" - film imo zasługuje na miano historycznego, choć może niektorych odrzucać skromnością realizacji. Swoją drogą pieczolowite odtwarzanie historii na ekranie potrafi nielicho wymiętolić widza - konia z rzędem temu, kto zmęczy taki "Gettysburg" albo "Generałów", jesli nie jest fanem wojny secesyjnej. Więc kostiumowych przygodowek nie nalezy zupełnie odsądzać od czci i wiary - o ile oczywiście nie gwałcą całkowicie przydomka "sapiens" w nazwie pewnego ssaka leśnego.
Przecie to także możliwa inspiracja, żeby sobie co nieco poważniejszego podczytać, zgodnie z profilem działu. Można sobie przecież obejrzeć 300, a potem poprawić Herodotem.
Prywatnie jestem ciekaw rzeczywiście historycznych filmów, których wymienieniem odgrażał się Kolega Manowar. To jak Kolego, dudy w miech, czy coś nam podrzucisz? Bo temat interesujący.