Co do 'przygotowywania się' do bitwy. Wg mnie to jednak dobrze, że nie musisz przed każdą bitwą rzucać 20 czarów ochronnych, wypijać 10 eliksirów i aplikować na broni 5 specyfików. Szczerze mówiąc, była to najbardziej wkurwiająca rzecz w 'późnym' Baldurze i NWN.
To że nie możesz zajrzeć do każdego domu, wywrócić wszystkiego do góry nogami, to dla mnie żadna wada. Mało lokacji - tak, ale zwiedzanie wszystkich domów to fanaberia. Jeżeli to co możesz zobaczyć jest wystarczająco ciekawe, to na cholerę masz tracić czas na wchodzenie wszędzie, ładowanie się poziomów, itd.
Co do liniowości, zgadzam się. Przechodzisz grę raz i więcej ci się nie chce, bo nie ma po co. Możesz conajwyżej pomóc wiedźmom zamiast tamtym fanatykom, tyle wolnego wyboru. Pod tym względem lepsze były chyba wszystkie wspomniane już tutaj gry. Fable'a (nie krzyczcie na mnie
) przechodziłem 3 razy, Drakensang to jednostrzałowiec.
Co do grafiki, nie wiem co wy się czepiacie. Nie jest to Far Cry 2, ale świat jest, wg mnie, bardzo ładny (może poza krasnoludzką twierdzą) i z wieloma fajnymi momentami. Np. wyjście z piwnicy młyna w pierwszej lokacji wygląda wręcz zajebiście, jak obraz, mógłbym to wydrukować i powiesić na ścianie.
Co do fabuły. Nie ma tu zbyt wielu zakrętów, jest dość prosta, ale jak można mówić, że dialogi są marne? Są świetne, często śmieszne, jest parę fajnych motywów (Prancelot). Być może tłumaczenie jest marne, ja grałem w angielską wersję, ze względu na wcześniejsze doświadczenia. I żeby nie było wątpliwości - mam oryginał i nie pierwszy raz tak robię, że albo od razu kupuję angielską wersję albo kupuję polską, ale angielską ściągam z neta i instaluję z moim CD-keyem.
Inny problem, który objawia się m.in. bardzo niską użytecznością kowalstwa, to niewykorzystanie możliwości systemu. Kowalstwo przydaje się sporadycznie (po zabiciu smoka). Jeżeli chodzi o złodziejstwo, to nie wiem, czy jest coś ciekawego do zwędzenia, ale pewnie też nie. Od tego, czy uda ci się użyć jednej z umiejętności od gadania, niewiele zależy. No i kto powiedział, że śmierć to jedyny sposób żeby przegrać? Dlaczego, jeżeli coś, przepraszam za wyrażenie, spieprzysz, to zawsze jest drugie wyjście dla idiotów?
- głupi tryb rozpoczęcia walki. Póki nie pokażesz się przeciwnikowi póty nie możesz nic mu zrobić.To jest akurat nieprawda. Można rozwalać pojedyńczych przeciwników strzelając z daleka, np. podwójny strzał z łuku świetnie się do tego nadaje. I jest to jeszcze głupsze, bo może tam stać 20 przeciwników i nie widzieć nic dziwnego w tym, że co pół minuty ktoś z nich pada martwy na glebę.
Ogólnie grze przydałoby się trochę więcej wolności, ale w stylu Fable'a, a nie Obliviona, również w sensie geograficznym (wolę 15 drobiazgowo wykonanych lokacji niż 200 km
2 nudy). Więcej różnorodności i losowości - ilość przedmiotów, recept, sposobów ich znajdowania, więcej czarów i umiejętności bojowych. Realne zastosowanie dla talentów. I wtedy powinno być fajnie.