Trafiłem tutaj z przekierowania o Żbiku i.. Musze chyba uzmysłowić Wam pewien aspekt sprawy, który zdaje się umknął w tej ciekawej próbie wyprowadzenia tez o genezie piractwa i wyprowadzania go - lub nie - z różnicy w ekonomicznej kondycji społeczeństwa.
Nie znamy metodologii przedstawionych badań i wyliczeń - mogą nie być one tożsame, a to rujnuje wszelkie próby porównania. W Polsce, na ten przykład, w badaniach poświęconych czytelnictwu do książek, które respondenci mogą wymieniać jako przeczytane/kupione zalicza się.. podręczniki! Pojawia się np. pojęcie klasy średniej - czy w obu populacjach jest na pewno tożsame metodologicznie np. wg kryterium dochodowego? Co ze zwyczajami konsumenckimi? Co ze wskaźnikiem dopasowania grup osób czytających książki względem całej - uśrednionej wg. dochodów - populacji? Im niższy wskaźnik, tym mniej mamy podstaw do twierdzenia, że zarabiają średnią krajową. A i tak nie wiemy w którą stronę oddalają się od średniej krajowej.
Jest poważne niebezpieczeństwo, że może dochodzić do prób porównywania gruszek do jabłek.
Tak jak np. porównując średnią cenę książki w USA i Polsce jest..zonk! U nas podaje się po prostu przeciętną cenę książki (38,30 zł za 2013 r.) a w Stanach.. Dzieli się je na kategorie a potem jeszcze na wydania i cena skacze np. od 7,36$ do 19,38$. Ten sam tytuł!
A niestety dziennikarze podający różne dane, wyniki badań lub - co ulubione - średnie zarobki nie zadają sobie trudu zadania takich pytań.