Piracąc filmy nie sprawisz, że staną się lepsze. Wręcz przeciwnie. Przy tworzeniu filmu (podobnie jak i płyt, komiksów oraz książek) najczęściej wydawca wykłada kasę w nadziei, że na nim zarobi. Przez piractwo zarobki znacząco spadają. Dlatego wytwórnia nie będzie inwestować w nieszablonowe, ciekawe, a co za tym idzie bardziej ryzykowne pomysły, ale w bezpieczne projekty. Bezpieczne, czyli takie, które spodobają się możliwie największej grupie ludzi. Stąd też miałkość, standaryzacja, schlebianie niskim gustom oraz to, że coraz rzadziej inteligentny widz wychodzi z kina zauroczony. To samo można rozciągnąć na inne dziedziny sztuki.
Korporacjom raczej nie zaszkodzi brak kilku milionów. Zawsze mogą się przerzucić na produkcję żyletek. Większość twórców poważnie odczuwa efekty piractwa. Nie tylko wytwórnie, wydawcy są mniej skłonni do finansowania ich projektów, ale zaliczki i zarobki z tantiemów są dużo niższe, a warunki umów dużo gorsze. Ratunkiem miałoby być samodzielne wydawanie swoich dzieł, ułatwione przez Internet. W przypadku filmów poza kameralnymi produkcjami jest to niezbyt wykonalne (duże koszty). W każdym innym przypadku twórca, zwłaszcza nieznany, musi normalnie chodzić do pracy (żeby mieć na chleb), zajmować się wszystkimi drobiazgami typu księgowość, promocja, dystrybucja (które wcześniej ogarniał wydawca), sam finansować wszystkie swoje działania (w czym pomagała zaliczka od wydawcy), tworzyć i fajnie byłoby jeszcze znaleźć czas na relaks, rozwój oraz życie rodzinne, towarzyskie. Po tym wszystkim jego dzieło, o ile zostanie zauważone w masie informacji jaka zalewa każdego odbiorcę i tak zostanie ściągnięte w imię walki z korporacjami i oszustami, a sukcesem będzie jeśli zwrócą się poniesione koszty. Często, okradając autorów, piraci wspierają przy tym finansowo, bezpośrednio (wpłaty, abonamenty) lub pośrednio (wpływy z reklam) inne korporacje takie jak chomikuj, megaupload, serwisy streamujące filmy i seriale czy agregaty mangowych skanlacji.
Podsumowując, jeśli nie korzysta się z legalnych źródeł kultury pozbawia się chleba ją tworzących i wspierających, sprawia się, że tworzą ją albo amatorzy, albo bogaci, których stać na to, żeby np. nie pracować przez pół roku bo piszą książkę oraz jednocześnie wspiera się firmy i osoby, które ze stworzeniem pobieranego dzieła nie miały nic wspólnego.