Autor Wątek: Piraci filmowi, komiksowi i ściąganie z netu...  (Przeczytany 85028 razy)

0 użytkowników i 1 Gość przegląda ten wątek.

Offline Motyl

Odp: Piraci filmowi, komiksowi i ściąganie z netu...
« Odpowiedź #255 dnia: Lipiec 30, 2014, 08:27:54 pm »
Motyl - chyba nie przeczytałeś uważnie moich postów, albo zrobiłeś to bez zrozumienia, bo wtedy byś wiedział, że:

Raczej to ty nie wiesz o czym piszesz - łapiesz kilka srok za ogon, że cię zacytuje "Najłatwiej będzie chyba wziąć na warsztat piractwo filmowe" po czym walisz "Gdy piractwo kwitło w Polsce na dobre na bazarach, ceny gier komputerowych były horrendalnie wysokie. Gdy spadły do dzisiejszego, rozsądnego poziomu, okazało się, że najzwyczajniej w świecie ludziom nie opłaca się korzystanie z pirackich gier i obecnie to zjawisko jest marginalne."

Skoro bierzesz na warsztat filmowe to według ciebie - a) kwitnie b) ma się dobrze c) jest to zjawisko marginalne? Z kontekstu i wskazania innych rodzajów piractwa dajesz do zrozumienia że jak bilety będą tańsze to filmowe piractwo, które wziąłeś przecież na warsztat nie będzie a, b lub c.

"Każdy film w zapowiedziach i na plakatach prezentowany jest jako majstersztyk, kamień milowy kinematografii, a zdecydowana większość z nich to po prostu miernota. Ja osobiście nie potrafię sobie przypomnieć, kiedy ostatnio wyszedłem z kina zauroczony. Parę razy otrzymałem film w miarę ok, ale w zdecydowanej większości przypadków miałem poczucie wyrzucenia kasy w błoto"

Po czym piszesz "akurat ja trailerom, ani innym działaniom marketingowym nie wierzę" i "wcale nie napisałem, że oglądanie filmów to wyrzucanie pieniędzy w błoto" - to co ty masz mentalność 7-latka - bo twierdzisz że zapowiedzi dla ciebie są majstersztykiem, kamieniem itd, itd, ale im nie wierzysz, a mimo to idziesz na taki film, który jest w twoim odczuciu wyrzucaniem pieniędzy w błoto. To idziesz na taki film bo nie wierzysz trailerom i plakatom czy im jednak wierzysz, a potem jesteś rozczarowany, że film cię w fotel nie wgniótł, bo już się pogubiłem. 

Feldkurat

  • Gość
Odp: Piraci filmowi, komiksowi i ściąganie z netu...
« Odpowiedź #256 dnia: Lipiec 31, 2014, 07:41:19 am »
Ja w ogóle na marketing uwagi nie zwracam, bo uważam go za oszustwo. A trailery oglądam tylko wtedy, gdy się nudzę - w przeciwnym razie szkoda mi na nie czasu. Nie sugeruję się nimi w żaden sposób. W doborze filmów natomiast kieruję się swoim gustem, wypracowanym przez lata doświadczeń. I niestety ostatnimi czasy najczęściej się rozczarowuję. Jeśli to mentalność 7-latka, to trudno - niezależnie od tego nie rozumiem, czemu tak bardzo interesujesz się moim osobistym podejściem do wyboru filmów. Dyskutujemy tu o piractwie, a nie o mnie, nie offtopuj, nie trolluj.

Jeśli chodzi o automatyzację: mała księgarnia czy sklep muzyczny padnie z powodu małej sprzedaży, a nie automatyzacji.

Raczej z powodu niemożności konkurowania z dużymi księgarniami, czy dużymi sklepami muzycznymi - gdzie m.in. automatyzacja występuje. A poza tym szereg innych czynników, jak np. możliwości atrakcyjnych promocji, ograniczania kosztów przesyłki, uzyskiwania lepszych rabatów, itp. Sądzę, że ewentualne wyeliminowanie piractwa nic by tutaj nie zmieniło.

Cytuj
Ma to jednak pewien sens, gdyż osoba, która posiada 1 nielegalny egzemplarz, uczyniła mniej szkody producentowi, niż ktoś, kto wrzucił utwór do sieci, umożliwiając powielenie go w nieskończoność. Poza tym, sprawa wygląda inaczej w przypadku nielegalnego oprogramowania komputerowego - tu samo posiadanie go też jest przestępstwem.

I ja na tę właśnie niespójność przepisów zwracam uwagę. Zapomniałem o tymże właśnie oprogramowaniu - a czym się różni w takim razie szkoda producenta oprogramowania od szkody producenta filmu, skoro prawo inaczej traktuje piracenie tych dwóch?

Fajnie jednak, że zwróciłeś uwagę na niską szkodliwość "piractwa detalicznego". Czyli jednak coś w tym jest :) Ale to już było dyskutowane w tym wątku, więc chyba nie ma sensu do tego wracać.

Offline Garf

Odp: Piraci filmowi, komiksowi i ściąganie z netu...
« Odpowiedź #257 dnia: Lipiec 31, 2014, 11:07:52 am »
Raczej z powodu niemożności konkurowania z dużymi księgarniami, czy dużymi sklepami muzycznymi - gdzie m.in. automatyzacja występuje. A poza tym szereg innych czynników, jak np. możliwości atrakcyjnych promocji, ograniczania kosztów przesyłki, uzyskiwania lepszych rabatów, itp. Sądzę, że ewentualne wyeliminowanie piractwa nic by tutaj nie zmieniło.

Niemożność konkurowania z dużymi sklepami wynika właśnie z tego, że małe sklepy mają mniejszą sprzedaż. I z tej racji odczują bardziej spadek liczby klientów wywołany piractwem. Duże sieci obracają większym kapitałem i są w stanie przetrwać straty, które dla małych sklepów byłyby znacznie poważniejszym problemem. Wyeliminowanie piractwa zmieniłoby przynajmniej trochę ten stan rzeczy, bo: część piratów kupiłaby utwór, który dziś piracą; z tej części część kupiłaby go w małych sklepach, podnosząc im sprzedaż.

I ja na tę właśnie niespójność przepisów zwracam uwagę. Zapomniałem o tymże właśnie oprogramowaniu - a czym się różni w takim razie szkoda producenta oprogramowania od szkody producenta filmu, skoro prawo inaczej traktuje piracenie tych dwóch?
Fajnie jednak, że zwróciłeś uwagę na niską szkodliwość "piractwa detalicznego". Czyli jednak coś w tym jest :smile: Ale to już było dyskutowane w tym wątku, więc chyba nie ma sensu do tego wracać.

Miałem tylko semestr z prawa autorskiego, ale wydaje mi się, że rozbieżność w przepisach wywołana jest faktem, że kupując program komputerowy, uzyskujesz de facto tylko licencję na korzystanie z niego (stąd te umowy licencyjne przy instalowaniu programów). Samo posiadanie nielegalnego oprogramowania narusza w dodatku do prawa autorskiego warunki umowy licencyjnej. Przy zakupie filmów, książek i komiksów umowy licencyjnej nie zawierasz i dlatego osoby, które ściągnęły filmy, muzykę itp. mogą używać (moim zdaniem w wielu wypadkach dość wątłego) tłumaczenia "nie wiedziałem, że to z nielegalnego źródła" (w myśl zasady "wszelkie wątpliwości rozstrzygamy na korzyść oskarżonego").

To, że uważam "piractwo detaliczne" za mniej szkodliwe dla posiadaczy praw do utworów, nie oznacza, że nie uznaję go za nieetyczne. Przyznając, że włamywacz szkodzi zwykle bardziej od kieszonkowca, nie usprawiedliwiam kieszonkowca.

Nasza dyskusja rozrosła się chyba bardziej, niż to było przewidziane. Wydaje mi się też, że jeden z nas raczej nie przekona drugiego. Przytoczę tu więc nasze podstawowe tezy:

  • Ty uważasz, że piractwo nie zasługuje na potępienie, a nawet jest uzasadnione jako sprawiedliwa odpłata za - w Twoim uczuciu nieetyczne - działania dystrybutorów takich dóbr kultury jak komiksy czy filmy.
  • Ja uznaję piractwo za generalnie nieetyczne (mam pewne wątpliwości w paru skrajnych wypadkach, o których pisałem wcześniej) i w związku z tym sądzę, że nie można go używać jako narzędzia kary czy nacisku na dystrybutorów (niezależnie od tego, czy oceniamy ich działania jako moralne czy niemoralne).
Być może inni forumowicze zechcą się do nich odnieść i podać swój pogląd na tę sprawę. Z mojej strony to na razie tyle. Pozdrawiam.
http://garfield.com/ -  codziennie świeży Garfield!

Przypuszczalny skład kolekcji "Star Wars" od De Agostini i opisy tomów:
Część pierwsza (tomy 1-31): http://www.forum.gildia.pl/index.php/topic,9912.msg1417973.html#msg1417973
Część druga (tomy 32-46): http://www.forum.gildia.pl/index.php/topic,9912.msg1418058.html#msg1418058
Część trzecia (tomy 47-70): http://www.forum.gildia.pl/index.php/topic,9912.msg1418124.html#msg1418124

A Kamala Khan to Ms Marvel, a nie Miss Marvel, do jasnej ciasnej!

Offline misiokles

Odp: Piraci filmowi, komiksowi i ściąganie z netu...
« Odpowiedź #258 dnia: Lipiec 31, 2014, 01:02:38 pm »
Ja w ogóle na marketing uwagi nie zwracam, bo uważam go za oszustwo. A trailery oglądam tylko wtedy, gdy się nudzę - w przeciwnym razie szkoda mi na nie czasu. Nie sugeruję się nimi w żaden sposób. W doborze filmów natomiast kieruję się swoim gustem, wypracowanym przez lata doświadczeń. I niestety ostatnimi czasy najczęściej się rozczarowuję. Jeśli to mentalność 7-latka, to trudno - niezależnie od tego nie rozumiem, czemu tak bardzo interesujesz się moim osobistym podejściem do wyboru filmów. Dyskutujemy tu o piractwie, a nie o mnie, nie offtopuj, nie trolluj.
Ale to nie wina marketingu, tylko tego, że z każdym rokiem jesteś coraz starszy i coraz bardziej wyrobiony. W ciągu siedmiu lat obejrzałeś już tyle filmów, przerobiłeś już mnóstwo historii pokazywanych na tysiące sposobów, opatrzyły ci się prawie wszystkie klisze stosowane w filmografii, że coraz bardziej jesteś 'zblazowany' i coraz mniej u ciebie ciar występujących w związku z zobaczeniem czegoś oryginalnego. Dotyczy to nie tylko ciebie, ale każdego z nas. Co więcej - piractwo sprawia że owo 'zblazowanie' następuje szybciej. Dzisiejszy 15-latek obejrzał setki filmów, przeczytał setki komiksów, posłuchał setki płyt. 15-latek sprzed epoki internetu i piractwa w tym wieku doszedł do góra kilkudziesięciu pozycji. Do setek dobił powiedzmy w wieku 30 lat. Także współczesny 15-latek powie 'to wszystko już było, nic nowego, sama chałtura', gdzie jeszcze w latach 90-tych takie stwierdzenie mogli powiedzieć trzydziestoparolatkowie, gdyż aż do tego czasu byli zaskakiwani jakiś nowo odkrytym albumem, książką, serialem itp. Tak więc rozumiem twoje utyskiwania, aczkolwiek kierujesz je w nie w tą stronę co trzeba.

Offline Dembol_

Odp: Piraci filmowi, komiksowi i ściąganie z netu...
« Odpowiedź #259 dnia: Lipiec 31, 2014, 11:25:38 pm »
Piracąc filmy nie sprawisz, że staną się lepsze. Wręcz przeciwnie. Przy tworzeniu filmu (podobnie jak i płyt, komiksów oraz książek) najczęściej wydawca wykłada kasę w nadziei, że na nim zarobi. Przez piractwo zarobki znacząco spadają. Dlatego wytwórnia nie będzie inwestować w nieszablonowe, ciekawe, a co za tym idzie bardziej ryzykowne pomysły, ale w bezpieczne projekty. Bezpieczne, czyli takie, które spodobają się możliwie największej grupie ludzi. Stąd też miałkość, standaryzacja, schlebianie niskim gustom oraz to, że coraz rzadziej inteligentny widz wychodzi z kina zauroczony. To samo można rozciągnąć na inne dziedziny sztuki.

Korporacjom raczej nie zaszkodzi brak kilku milionów. Zawsze mogą się przerzucić na produkcję żyletek. Większość twórców poważnie odczuwa efekty piractwa. Nie tylko wytwórnie, wydawcy są mniej skłonni do finansowania ich projektów, ale zaliczki i zarobki z tantiemów są dużo niższe, a warunki umów dużo gorsze. Ratunkiem miałoby być samodzielne wydawanie swoich dzieł, ułatwione przez Internet. W przypadku filmów poza kameralnymi produkcjami jest to niezbyt wykonalne (duże koszty). W każdym innym przypadku twórca, zwłaszcza nieznany, musi normalnie chodzić do pracy (żeby mieć na chleb), zajmować się wszystkimi drobiazgami typu księgowość, promocja, dystrybucja (które wcześniej ogarniał wydawca), sam finansować wszystkie swoje działania (w czym pomagała zaliczka od wydawcy), tworzyć i fajnie byłoby jeszcze znaleźć czas na relaks, rozwój oraz życie rodzinne, towarzyskie. Po tym wszystkim jego dzieło, o ile zostanie zauważone w masie informacji jaka zalewa każdego odbiorcę i tak zostanie ściągnięte w imię walki z korporacjami i oszustami, a sukcesem będzie jeśli zwrócą się poniesione koszty. Często, okradając autorów, piraci wspierają przy tym finansowo, bezpośrednio (wpłaty, abonamenty) lub pośrednio (wpływy z reklam) inne korporacje takie jak chomikuj, megaupload, serwisy streamujące filmy i seriale czy agregaty mangowych skanlacji.

Podsumowując, jeśli nie korzysta się z legalnych źródeł kultury pozbawia się chleba ją tworzących i wspierających, sprawia się, że tworzą ją albo amatorzy, albo bogaci, których stać na to, żeby np. nie pracować przez pół roku bo piszą książkę oraz jednocześnie wspiera się firmy i osoby, które ze stworzeniem pobieranego dzieła nie miały nic wspólnego.

Offline Mati29

Odp: Piraci filmowi, komiksowi i ściąganie z netu...
« Odpowiedź #260 dnia: Sierpień 01, 2014, 06:13:47 pm »
Popieram!
A te wszystkie teorie o tym, że piractwo nie szkodzi, to tylko samousprawiedliwienie :)

Offline Jaroslaw_D

  • Stolnik bracki
  • *****
  • Wiadomości: 1 643
  • Total likes: 0
  • Płeć: Mężczyzna
  • Pokolenie TM-Semic
    • Półka z Kulturą
Odp: Piraci filmowi, komiksowi i ściąganie z netu...
« Odpowiedź #261 dnia: Sierpień 01, 2014, 07:29:24 pm »
Tak się zastanawiam, kupujecie laptopa z pakietem office (za, którego płacicie). Po jakimś czasie, musicie przywrócić system, a przy instalacji okazuje się, że naklejka z kodem dostępu, któa jest na spodzie laptopa wytarła się i jest nieczytelna. Kontaktujecie się z Microsoftem, oraz producentem laptopa o pomoc, informujecie, że macie dowód zakupu itp i prosicie, aby coś zaradzili. I jedni i drudzy Was zlewają, mówiąc, że mają Was głębokim poważaniu. Wtedy kupujecie drugi raz ten sam program czy ściągacie pirata z netu?
Niestety mnie spotkała taka sytuacja...
"Nie potrafię podać niezawodnego przepisu na sukces, ale mogę podać przepis na porażkę: staraj się wszystkich zadowolić". - Herbert Bayars Swope

Offline Koalar

Odp: Piraci filmowi, komiksowi i ściąganie z netu...
« Odpowiedź #262 dnia: Sierpień 01, 2014, 07:42:54 pm »
Wtedy kupujecie drugi raz ten sam program czy ściągacie pirata z netu?

Korzystamy cały czas z darmowego OpenOffice'a.
http://pehowo.blogspot.com/ - moje komiksy (Buzz, PEH, Horror)

Offline Jaroslaw_D

  • Stolnik bracki
  • *****
  • Wiadomości: 1 643
  • Total likes: 0
  • Płeć: Mężczyzna
  • Pokolenie TM-Semic
    • Półka z Kulturą
Odp: Piraci filmowi, komiksowi i ściąganie z netu...
« Odpowiedź #263 dnia: Sierpień 01, 2014, 07:50:11 pm »
Korzystamy cały czas z darmowego OpenOffice'a.

Niestety nie ma wszystkich funkcji (albo sa one o wiele bardziej ukryte i mniej intuicyjne niż w wersji płatnej), a zresztą nie do końca o to pytałem  :wink:
"Nie potrafię podać niezawodnego przepisu na sukces, ale mogę podać przepis na porażkę: staraj się wszystkich zadowolić". - Herbert Bayars Swope

Offline graves

Odp: Piraci filmowi, komiksowi i ściąganie z netu...
« Odpowiedź #264 dnia: Sierpień 01, 2014, 07:56:50 pm »

Niestety nie ma wszystkich funkcji (albo sa one o wiele bardziej ukryte i mniej intuicyjne niż w wersji płatnej), a zresztą nie do końca o to pytałem  :wink:
Ja bym w takiej sytuacji kupił. Nie używam żadnego nielegalnego oprogramowania. W dzisiejszych czasach na dłuższą metę się to nie opłaca. Pirackie oprogramowanie ma masę luk, które hakerzy wiedzą jak wykorzystać. Z takim oprogramowaniem ciężko czuć się bezpiecznym.
"It is an old maximum of mine that when you have excluded the imposible, whatever remains, however improbable, must be the truth."

Offline Koalar

Odp: Piraci filmowi, komiksowi i ściąganie z netu...
« Odpowiedź #265 dnia: Sierpień 01, 2014, 08:59:29 pm »
Niestety nie ma wszystkich funkcji

Może nie ma, choć swego czasu miał eksport do PDF-a, kiedy Office (a przynajmniej starsza jego wersja) go nie miała. Żeby mieć tą opcję, trzeba było kupić nową wersję (i tak będzie zawsze - płacić za używanie albo kupować nową wersję).

albo sa one o wiele bardziej ukryte i mniej intuicyjne niż w wersji płatnej

Kwestia przyzwyczajenia. Ale jak nie masz czasu się przestawić i Cię stać (i rzeczywiście w OO nie ma jakichś opcji), to możesz działać na Offisie.

Co do problemu, to z jednej strony sam sobie wydarłeś ten napis, a z drugiej to pewnie specjalnie go tam naklejają, żeby się wydarł. Może nie mają możliwości Ci pomóc.
Raczej powinieneś kupić nowego Office'a, ale ja Ci mówię, że to sygnał, żeby przejść na OO.
http://pehowo.blogspot.com/ - moje komiksy (Buzz, PEH, Horror)

Offline Jaroslaw_D

  • Stolnik bracki
  • *****
  • Wiadomości: 1 643
  • Total likes: 0
  • Płeć: Mężczyzna
  • Pokolenie TM-Semic
    • Półka z Kulturą
Odp: Piraci filmowi, komiksowi i ściąganie z netu...
« Odpowiedź #266 dnia: Sierpień 01, 2014, 09:05:51 pm »
Hmm to dość ciekawe co piszecie. Powiem wprost, że ja czuje się oszukany. Zapłaciłem za coś za co z nie mojej winy nie mogę korzystać. To mnie troche boli. Generalnie naklejka cały czas jest na miejscu tylko napis z kodem się wytarł po części.
Czy nie mogą? Myślę, że mogą, bo wystarczy sprawdzić po numerze seryjnym, że sprzęt ten miał wgranego offica i wysłać TEN SAM kod. Zagranie nie fair.

Co do OO to do pisania zwykłych tekstów w wordzie w zupełności starcza i korzystam już od dawna, ale mam teraz pewien projekt, który już tak łatwo w nim nie idzie. Muszę się rozejrzeć jeszcze.

Emeryt najlepsze jest to, że nawet po recovery instalka na laptopie jest tylko przy jej instalacji wymaga ode mnie tego cholernego kodu.
"Nie potrafię podać niezawodnego przepisu na sukces, ale mogę podać przepis na porażkę: staraj się wszystkich zadowolić". - Herbert Bayars Swope

Offline raskoks

Odp: Piraci filmowi, komiksowi i ściąganie z netu...
« Odpowiedź #267 dnia: Sierpień 02, 2014, 11:25:59 am »
OSobiscie w takiej sytuacji poczulbym sie oszukany jak Ty. Dzial obslugi klienta powinien ci ten kod dostarczyc imho(albo jakis). I na pewno bym nie kupil tego produktu raz jeszcze - co najwyzej brzydko mowiac spiracil. Ogolnie slabo swiadczy to o MSie.

Kamil Matusiak

  • Gość
Odp: Piraci filmowi, komiksowi i ściąganie z netu...
« Odpowiedź #268 dnia: Sierpień 02, 2014, 01:54:51 pm »
Korzystamy cały czas z darmowego OpenOffice'a.

Jest jeszcze LibreOffice. Też darmowy i pozwala na eksport do PDF.

Feldkurat

  • Gość
Odp: Piraci filmowi, komiksowi i ściąganie z netu...
« Odpowiedź #269 dnia: Sierpień 09, 2014, 09:24:21 am »
Podam wam przykład, który znam osobiście z życia. Jeden człowiek piraci amerykańskie komiksy super-hero na potęgę, ściąga wszystko z chomika jak leci i w nosie ma to wszystko, o czym tu piszemy. Jest ciekawy wszystkiego, dlatego zasysa każdą nową serię i to od razu po 5-7 numerów, żeby sobie wyrobić porządną opinię o serii. Potem serie, które przypadną mu do gustu, piraci dalej i zasysa na bieżąco nowe numery, śledząc je z zapartym tchem. A te mniej ciekawe wyrzuca, bo szkoda mu czasu na czytanie miernoty nawet za darmo. Ale ten człowiek jest też zapalonym kolekcjonerem, tyle że akurat nie jest fanem wydań zeszytowych. On lubi mieć ładną półkę z komiksami i skupia się głównie na wydaniach HC. Regularnie zatem kupuje wydania HC tych właśnie spiraconych serii, które mu przypadły do gustu. Wydaje w ten sposób, jak mi powiedział, średnio 200 zł miesięcznie. Oprócz tego kupuje wydawane w Polsce komiksy superbohaterskie (w tym prenumeruje WKKM) oraz komiksy europejskie. Śmiało można zatem stwierdzić, że wydaje on ze 400-500 zł miesięcznie.


Drugi człowiek gardzi piractwem i mówi, że nigdy by się do tego nie zniżył. Ma trochę inne życiowe priorytety i inne wydatki, więc starannie dobiera kupowane pozycje, a z wielu ciekawych musi zrezygnować i odłożyć ich zakup na lepsze czasy. Chciałby np. prenumerować WKKM, ale nie może sobie na to pozwolić, wybiera wyłącznie najciekawsze tomy. Jego wydatki to 100-200 zł miesięcznie w sumie na wszystkie wydawane komiksy.


Czy wobec tego możemy jednoznacznie potępić tego pierwszego? Który z nich bardziej przyczynia się do rozwoju bądź spowolnienia rozwoju rynku?