Nieruszany od dawien dawna temat, ale raczę go odkopać, chociaż jak znam życie, parę ludzi rzuci się na mnie oburzona tym co tu napiszę.
Kwestia piractwa nie jest taka jednoznaczna.
Kwestia pierwsza, wszystko zależne jest od tego co kto piraci, jeśli ktoś piraci ogólnie dostępny film w co drugi kinie w kraju, na który moze iść za 2 dychy do kina to zgodze się że żenująco to wygląda, co innego jeśli ktoś mający tak dość niszowe zainteresowanie jakim są komiksy- tak niszowe i nikt mi nie wmówi, że komiks jest w naszym kraju czymś niezwykle popularnym, jak ktoś tak sądzi to niech spyta zwyczajnego Kowalskiego czy wie czym jest Kaznodzieja, Watchmen, Sandman albo chociaż Thorgal, bo przeciętny Kowalski skojarzy tylko komiks z Asterixem i Obeliskem, Tytusem Romkiem i Atomkiem i Kaczorem Donladem. Tak to będzie i to, że jakaś seria ma status kultowej nie ma tu nic do rzeczy, bo komiks w naszym kraju traktowany jest po łebkach.
Dlatego to co innego bo w naszym kraju zwyczjanie wydawnictwa wydają tak ogromne nakłady danych pozycji, że śmiech człowieka ogrania. To jak trzeba się naszukać danych pozycji z tzw kolekcji limitowanych, których wyjątkowość nie wiadomo na czym polega, bo to zwyczajne twardokoładkowe wydania, które na zachodzie mają parenaście nakładów po ileś tysieciey sztuk, to czysta kpina.
Nie namawiam w tym momencie do piracenia czegokolwiek, ale sam wiem, jak trudno znalezć mi było szesć lat po po premierze twardokładkowego Lovecrafa i Księgi Magii z limtowanych obrazów grozy, które same w sobie nie są żadnymi eskluzywnymi wydaniami, tylko wydawca sobie tak wymyślił, że mają być w seriach limtowanych.
Oczywiscie zawsze można kupić po angielsku itd i takie podejście jak najbardziej popieram, tyle, że nie każdego stać wydawać kasę na orygniały, chociaż jak tak patrzę na ceny na amazonie to te nie są jakieś straszne. Wiem, ze niektórzy kupują mimo tego i tak po Polsku bo chcą wspierać Poslki rynek i fajnie, tylko przy tym narzekają że wydawnictwa często maja spore problemy nawet kiedy wydają interesujace pozycje np takie Manozoku, którego nie uratował nawet w ich ofercie Y: The last man.
Ja wiem też, że to limitowanie części pozycji wynika z tego, że w Polsce to zainteresowanie niszowe, ale nikt mi nie wmówi, że całą wina tego, że komiksy słabo sie sprzedają tkwi tylko w tym, że nie interesuje się tym wielu ludzi. Wydawnictwa same nie potrafią reklamować tego co sprzedają, zainteresować człowieka, nie mają nawet w połowie tak dobrego marketnigu jak produceni gier komputerowych.
Jestem pewien, ze gdyby lepsza promocja w Polsce tej dziedziny kultury jaką są komiksy, to przybyło by zainteresowanych- są kraje gdzie komiks traktuje się normalnie, inaczej niż w Polsce, gdzie większość patrzy na komiks przez pryzmat przekonania, że komiksy to produkty wyłącznie dla dzieci, w Japonii np czytanie mang to coś powszechnego, w stanach zjawikosko komiskowej pasji, też nie jest niczym dziwnym.
Ja wiem, że wydawnictwu też niekoniecznie powodzi się na tyle z kasą by wydawać kokosy na akcje promocyjne, ale fakt jest taki, że nie potrafia sie zareklamować i nikt mi nie wmówi, że nie mogliby, bo zwyczajnie nie wierzę, bo skoro w tym kraju sprzedają się jakieś beznadziejne telewizyjne tenelowele, to nie wierzę, że nie dałoby się zareklamować w efektywny sposób czegoś co jest prznajmniej fajną rozrywką.
Kolejna sprawa jest taka, ze większość ludzi nie lubi kupować kota w worku a jak widzisz, że pozycja która cię interesuje lezy sobie zafoliowana w Empiku to aż Ci się szlag trafia, a rozfoliwać nie wolno, bo zostaniesz za to opieprzony. Dlatego część ludzi sciąga przykładowo parę zeszytów z sieci, by sprawdzić, czy to coś co ich interesuje i nie ma w tym nic złego, bo jak komus sie coś spodoba to to kupi i tak, bo skany nigdy nie będą miały tej magii, którą ma ładne wydanie komiksu na kredowym papierze.
Nie rozumiem w ogóle oburzenia na ludzi, którzy sciągna coś testowo, nie rozumiem zarzucania im hipokryzji i twierdzenia, że coś ukradli, skoro przecież kupili materialny komiks i tak
Recenzje, przykładowe plansze? Recenzja to tylko subiektywna ocena innego przedstawiecela gatunku homo sapiens, i nawet jeśli jakaś pozycja jest okrzyknięta wybitną to znajdzie sie grupa ludzi, która stwierdzi, że tytuł jest przehaypowany. Poza tym każdy ma inne gusta i to co podoba sie panu mości recenzentowi już mi niekoniecznie, każdy ma swój gust i rozum. Recenzje nie są w żaden sposób jakąkolwiek stałą wykładnią do kupna komiksu.
Przykładowe plansze to już większy konkret i bardziej przekonuje mnie takie podejście do sprawy, aczkolwiek zawsze może byc tak, że pokazuje sie to co najatrakcyjniejsze, a potem kupujesz komiks i jednak widzisz, że taki idealnie nie jest.
Oburzać to się można na wesołki, która sciagają wszystko jak leci, nie mają żadnej częsci z komiksów, które sciagli i jeszcze w jakis sposób zarabiają na udostępnianiu po sieci- a taki gagatki są, to jest totalnie nie do zakceptowania
Do tego oburzenie na ludzi, którzy kupili coś używanego, jest jeszcze bardziej durne- bo nie wspierają wydawnictwa. Naprawdę sugerowanie przez niektórych ludzi, że kupno używanego przedmiotu to to samo co ściągnie wszystkiego jak leci to jest czysta kpina. Jak wydawnictwo w Polsce wydało cos w nakładzie paru tysiecy sztuk to jak mam do jasnej ciasnej kupić bezpośrednio w empiku, czy księgarni coś co nie jest już wydawane? Zawsze mogę kupic wydanie angielskie, ale pytanie czy na tyle umiem angielski, by kupować wszystkie pozycje i czy stać mnie na kupowanie wszystkiego w tym jęzku. Można mieć częśc komiksów w obydwu językach.
Do tego wydawnictwa jeszcze czasem tak robia sobie kpiny, że aż ręcę opadają. Płacisz im kasę i dostajesz niepełny produkt, aż mi się przypomina pewien osobnik na forum, który pisał, ze posiada na półce Sandmana: Panie łaskawe, ale brakuje w nim paru stron i poprosił o udostępnienie brakujących stron i co sie stało. Użytkownik został bodajze zbanowany:|
Doprawdy jest różnica między kimś takim a kimś kto sciaga jak leci, i nic nie kupuje.Pisanie takiej osobie, żeby kupił nowy egzemplarz to kpina bo po pierwsze to nie jest już obecnie wydawane i można jedynie kupić z serwisów akucyjnych ale to przecież też zło zdaniem części użytkowników, po drugie jest co prawda reedycja piaskuna, ale ta zatrzymała się w roku 2011 w połowie serii więc nie wydano w niej jeszcze pan łaskawch, po trzecie jak Egmontowi zdarza odawalić fuszerkę, nie dopilnować drukarni, i częśc produktów zostaje wypuszczona w rynke z wadą, to niech nie dziwi się, ze część ludzi moze się pogniewać na wydawnictwo, bo zapłacił mu kasę a otrzymało niepełny produkt. Oczywiscie można coś wymienić w sklepie, tylko no właśnie jak coś ma taki maly nakład, to zawsze może się okazać że w sklepie brakuje już egzemplarzy na wymianę
Jak ktoś nie potrafi spojrzeć na sprawę od tej strony to współczuje i jeśli pakuje osoby, które po ściągnieciu skanów i tak kupiły orygniały, bo poczuły, że za tą pracę należy się twórcy wynagrodznie, a jeśli nie mogły już kupić ze sklepu kupiły używane , do jednego worka z piratami, którzy sciągaja wszystko jak leci, nie kupują niczego legalnie bo uważają legalne kupno za frajestwo, to gratuluje niezbyt szerokich horyzontów i czarno białego postrzegania rzeczywistości, które nie ma wiele wspólnego z prawdziwym życiem.