Tak Cię rusza mała minetka? No to ja już nie wiem...
...zastanawiam się, co powiesz po "Bez komentarza", gdzie są... hm... odważne sceny. Bardzo odważne. Wręcz porno sceny.
Czy obecność seksu (w jakiejkolwiek postaci) w komiksie oznacza, że to jest pewnym manifestem? Nie. Dopóki się ludzie jakiejś dziwnej pruderii nie wyzbędą, to nie pojmą, że seks jest przecież integralną częścią życia. Więc jeżeli się o życiu opowiada, to nic dziwnego, że seks się czasem pojawia. Right? Nie rozumiem takiego podejścia - np. komiks może być brutalny, może epatować przemocą, ale to nie jest "manifest barbarzyństwa" - ale niech się seks pojawi i nagle ludzie stają się przewrażliwieni.
"Średnie czytadło". Naprawdę nie wiesz, co mówisz. Przeczytaj to raz jeszcze, zobacz, jak tam wszystko ładnie się zazębia, ile tam jest płaszczyzn, jak świetną konstrukcję ma opowieść (pamięć, która zatacza kręgi)... Ech.