No cóż, mam zupełnie inne zdanie. Jakość tego typu dzienników jest pochodną przygód autora. Gdyby Sacco spędził cały swój pobyt w Jugosławii w hotelu z fixerem i z tej perspektywy opisywał konflikt, to też Strefa byłaby przeciętna. Delisle w Jerozolimie na szczęście miał dużo czasu dla siebie, bo dzieci w ciągu dnia były w szkole czy gdzieś tam, mógł go spędzić na wędrówkach i obserwacjach, co oddał w komiksie. Mieszkali też w arabskiej części, co samo w sobie stworzyło wiele ciekawych sytuacji. A w Birmie mieszkali w jedynej dzielnicy ze stałym dostępem do prądu, z basenami, w miejscu tak kompletnie różnym od reszty kraju. Dla mnie właściwie sam ten fakt dyskredytował tę historię, może szukamy czegoś innego, ja przede wszystkimi obrazu widzianego oczami jak najbliższymi zwykłych ludzi w danym miejscu.
Jerozolima jest chyba najlepsza, na pewno najbardziej dojrzała, Pyongyang czyta się świetnie przez absurdy tamtego świata, Shenzhen zresztą też. Ale jakoś te miejsca nie wydały się tak przerażające, jak Izrael w komiksie Delisle.