Przeczytałem przed chwilą "Trzy Cienie".
Wrażenia dobre.
Kreska bardzo disneyowa. Szczególnie to widać w gestykulacji, mowie ciała oraz ukazywaniu uczuć na twarzach postaci. Najbardziej mi się podobały późniejsze sekwencje w zimowym środowisku. Zapierające dech w piersiach!
Fabularnie jest wybornie. Świetnie opowiedziana historia. I nawet nie przeszkadza mi to, że motyw w niej przedstawiony przypomniał mi o komiksach z pewną urokliwą dziewczyną z ankh na szyi w roli głównej.
Jeżeli miałbym się do czegoś przyczepić to chyba do zakończenia. Jest ono takim post scriptum do fabuły. Wyglądało to tak, jak gdyby autor przyjął rolę narratora i powiedział szczerze, czym dla niego są "Trzy Cienie". Może się mylę, ale wydawało mi się, że zakończenie miało uświadomić czytelnikowi, jak należy odczytać komiks. I dlatego uważam to za minus, gdyż odbiorca może sam do tego dość bez komentarza od twórcy.
Ale warto to przeczytać. Jak najbardziej.
Ciepła, mądra historia.