Szczerze mówiąc, to ja nie widzę posuchy jeśli chodzi o frankofony. Jeszcze nigdy nie było tak dobrze jak teraz. Sobie zobaczcie te wszystkie Wieże, Koziorożce, serie z Taurusa, czy integrale Valerianów, Yansów, Piotrusiów Panów, Hawkerów itd. Założę się, że jakby to wszystko policzyć jako pojedyncze standardowe albumy (czyli np. Piotruś x 6), to okazałoby się, że jest więcej, niż w losowo wybranym roku z lat 1999-2004, kiedy wychodziło pełno pojedynczych.
Po prostu komiksów z USA jest jeszcze więcej (wręcz chorobliwie dużo) i tak się wydaje.