Autor Wątek: Egmont 2009  (Przeczytany 324892 razy)

0 użytkowników i 1 Gość przegląda ten wątek.

Offline Jarek Obważanek

Odp: Egmont 2009
« Odpowiedź #660 dnia: Marzec 31, 2009, 08:34:25 am »
Nieno, załamujesz mnie. Nie wiem czyjej twórczości nie znasz bardziej - Millera (który napisał "Elektrę Assassin" dla Billa Sienkiewicza) czy McKeana (który zrobił m.in. "Cages").
WRAK.PL - Komiksowa Agencja Prasowa

Offline yurek1

Odp: Egmont 2009
« Odpowiedź #661 dnia: Marzec 31, 2009, 08:42:02 am »
całość natchniona jak cholera, okazuje się w dużej części bełkotem. 
hehe, typowy Gaiman, czego się spodziewałeś? ;)
Oh no, what a time to get diarrhoea!

Offline Julek_

Odp: Egmont 2009
« Odpowiedź #662 dnia: Marzec 31, 2009, 09:23:15 am »
Nie wiem, Was też boli jak ktos wyopisuje piramidalne bzdury o skądinąd dobrym komiksie?

Blacksad, od jakiegoś czasu, czytając porozrzucane po sieci spisane wrażenia po lekturze komiksów niektórych ich czytelników, do których zaliczyłbym wynaturzenia użytkownika Roy_v_beck, dochodzę do smutnych w sumie wniosków, że kultura lektury zwyczajnie upada. Wciąż upada, upada, upada i tylko czekam, czekam, czekam, aż z łoskotem uderzy jakiegoś dna. I nie potrafię jakoś winić za to rynku, z jego niezwykle bogatą ofertą wydawniczą czy samych wydawców, którzy wręcz zalewają nas nowymi pozycjami, które trzeba jak najszybciej przeczytać.

Winię czytelnika. Głupiego, niewrażliwego, niemyślącego, niewykształconego, niepiśmiennego. Nie czytającego, bo czytać nie potrafiącego, do czytania nie przygotowanego.

Mam takie dziwnie wrażenie, że niektórzy czytają tylko żeby daną pozycję odbębnić jak najszybciej, jak najsprawniej przeslizgnąć się po jego powierzchni, odstawić na półkę, dumnie poprężyć się nad swoją kolekcją i sklecić niezgrabnie kilka słów na forum, które ograniczają się najcześiej do kilku niemądrych zdań i jakiejś cyfrowej oceny (co to za ocena, to ja nie mam pojęcia; co oznacza, wedle jakich kryterii jest przyznawana, po co w ogóle do cholery jest?). Czyta się bez zrozumienia, przyjmąc swój gust za jedyny paradygmat interpretacyjny (choć i to za wiele powiedziane, bo egotyzm to też jakaś strategia, a tym, o których pisze, do nieo bardzo daleko), odpuszczając sobie próbę znalezienia odpowiedzi na takie proste, elementarne zdawałoby się pytania "o czym ten komiks jest, czego dotyka, z czym się wiąże". Po co, lepiej napisać, że bełkot, że głupie, że autorzy to debile, że nie umieją i mieć z głowy.

A! Właściwie równie dobrze mółgbym napisać, że powszechna kultura pisania również upada (a właściwie upadła, tego jestem pewien).



A drogiemu użytkownikowi Roy_v_beck polecam, żeby wrócił do swojego "Latającego Cyrku", niż wypowiadał się o komiksach, których nie zrozumiał. I niech wie, że w internecie nie ma co liczyć na anonimowość.


Offline Roy_v_beck

Odp: Egmont 2009
« Odpowiedź #663 dnia: Marzec 31, 2009, 04:19:29 pm »
Jarek Obważanek - faktycznie nie czytałem "Elektra Assasin" (skąd innąd dlatego, że u nas w kraju jej nie wydali), ale już za to wszystkie Batmany, Sin City, 300, Hard Boiled, Ronina, Robocopa i kilka innych tytułów tak. Nie spodobał mi się najbardziej "Elektra Żyje", bo właśnie akurat to przerost formy nad treścią był (trochę jak "Sygnał...").

xDrugiejSzansy  - spójrz na ofertę wydawniczą polskich wydawców i wtedy zastanów się co piszesz. Większość komiksów na naszym rynku to naprawdę ambitne pozycje, niosące ze sobą przesłanie, a to właśnie typowo rozrywkowego komiksu brakuje. A jak pewnie powszechnie wiadomo wydawcy (przynajmniej ci więksi) układają ofertę pod czytelnika, licząc tym samym na zysk, więc patrząc na to forum i wydawane publikację, myślę że polski czytelnik jest wysoce inteligentny i oczytany. A to, że pojawiają się ludzie także nastawieni na zwykłą rozrywkę z czytania komiksów wynika z wejścia na rynek takich wydawnictw jak Manzoku czy Mucha, które propagują typowy amerykański mainstream, oraz rozrost oferty Egmontu o różne amerykańskie serie tez z Vertigo, czy z Gwiezdnych Wojen i to wszystko się na siebie składa.

Winię twórcę. Zadufanego, pysznego, egoistycznego, zapatrzonego w siebie. Tworzącego, bo tworzyć lubi, ale czy potrafi i czy przygotowany do tego jest to inna sprawa.

Naprawdę, nie chcę wprowadzać żadnych kontrowersji, więc proszę spokojnie do tego podchodzić, ale ja się ani trochę nie zgadzam z "Teorią Czystej Formy" i przychylam się do przesłania filmu "Fallen Art", czyli że sztuka nie istnieje sama w sobie, ale sztuka jest przez ludzi i dla ludzi tworzone przede wszystkim. A że komiks to sztuka, chyba mówić nie muszę.

Cytat: xDrugiejSzansy
odbębnić jak najszybciej, jak najsprawniej przeslizgnąć się po jego powierzchni, odstawić na półkę, dumnie poprężyć się nad swoją kolekcją i sklecić niezgrabnie kilka słów na forum, które ograniczają się najcześiej do kilku niemądrych zdań i jakiejś cyfrowej oceny
Faktycznie, jakieś 45 minut poświęciłem sygnałowi i odstawiłem na półkę, ale to jak już mówiłem dlatego że mnie nie poruszył. Lubię brać "Hard Boiled" i gapić się na kopulujących ludzi w tle, puszki pepsi czy frytki z McDonalda, tak samo zachwycam się pięknymi malowidłami w "Slainie" albo dobrymi puentami w "Kingdom Come". Jak kupiłem ostatni numer Hellblazera to po przeczytaniu, każdego wieczoru, przez kilka dni, brałem go raz jeszcze i czytałem poszczególne opowiadanie.
No i uwielbiam pisać szczerze na temat tego, co myślę o komiksie czy czym innym. Piszę recenzje filmów, od biedy książek. Tak mam, że wypisanie tego pozwala mi ugruntować moje zdanie, a po każdej lekturze jakieś sobie wytwarzam. Prawdziwie kiepski komiks, to taki, o którym zapomnę po przeczytaniu.
A i ocena konieczna jest, bo do wszystkiego trzeba się ustosunkować, a nie stać i myśleć "to dobre było, czy takie średnie?". Zwłaszcza w przypadku serii od razu widać jaki numer jest lepszy, jaki gorszy. Ocena może ulec zmianie po pewnym czasie, pod wpływem innych komiksów jakie się przeczytało (gdyby to był mój pierwszy komiks, dałbym mu 6/6). Im bardziej szczegółowa ocena tym myślę mniej kontrowersji, dlatego też za scenariusz dałbym "Sygnałowi" 3/6, rysunki 4/6, a wydanie 5/6. Prosta sprawa, o co tyle krzyku? Nie chcesz nie oceniaj.

Cytat: xDrugiejSzansy
Po co, lepiej napisać, że bełkot, że głupie, że autorzy to debile, że nie umieją i mieć z głowy.
Przecież napisałem, że autorzy świetnie potrafią pisać komiksy, proszę czytaj dokładniej. Nie podważam wielkości Gaimana i McKeana, ale tym bardziej mam co do nich większe wymagania. W jednym wstępie fajnie pisze właśnie, że te teksty między rozdziałami, na chybił trafił były dawane zdania, a niektórzy uznali to za najważniejszą część komiksu, przy czym inni za zwykły bełkot (wiadomo po której jestem stronie). Czasem trzeba zejść na ziemię i zobaczyć, że nie wszystko jest metaforą. Dla mnie na przykład w tym przypadku "rak" był dla głównego bohatera sygnałem do szumu, inaczej do działania i sprawił, że był dla niego takim momentem przełomowym jak koniec wieku dla większości ludzi, przez co reżyser mógł lepiej zrozumieć poruszany problem, zdając sobie jednak sprawę, że dla niego świat nie pozostanie bez zmian. Tym nie mniej zabrakło mi zwykłej troski o fizyczność bohatera. Powycinano tylko niektóre sceny z jego życia, te w których tworzył, co czyni z niego postać trudno do uosobienia, odległą, ale jednak ciekawą.

Cytat: xDrugiejSzansy
A drogiemu użytkownikowi Roy_v_beck polecam, żeby wrócił do swojego "Latającego Cyrku", niż wypowiadał się o komiksach, których nie zrozumiał. I niech wie, że w internecie nie ma co liczyć na anonimowość.
A moje konto na naszej klasie już znalazłeś? Z policji jesteś i ci płacą, żeby sprawdzać po jakich forach każdy użytkownik chodzi? Wiesz, ja nie mam czasu, żeby się w takie coś bawić, ale ok, nie robi mi to. Możesz pisać nawet na emo forum i tak mi to nie robi, bo mam zamiar oceniać cię tylko przez to, co tu i teraz piszesz.

Cytat: xDrugiejSzansy
Czyta się bez zrozumienia, przyjmąc swój gust za jedyny paradygmat interpretacyjny (choć i to za wiele powiedziane, bo egotyzm to też jakaś strategia, a tym, o których pisze, do nieo bardzo daleko)
Brawo, bardzo dużo, bardzo trudnych słów zawarłeś. Możesz być z siebie dumny. Popisałeś się swoją erudycją, niestety to nie konkurs, więc nagrody nie będzie. 

Cytat: yurek1
hehe, typowy Gaiman, czego się spodziewałeś?
W sumie, racja. Tylko, że ja w Ennisie gustuję, ostatnio czytam Vance'a czytam, to trochę inny mam gust. No, ale jednak recenzja jest całkowicie subiektywna, więc piszę ją wg. mojego gustu i upodobania.
I will make you hate me, cuz you ain't me.
http://rvb-arts.blogspot.com/

Offline Dembol_

Odp: Egmont 2009
« Odpowiedź #664 dnia: Marzec 31, 2009, 06:53:19 pm »
"Signal to noise" nie znam i nie czytałem, ale McKean'a kojarzę. Nie wiem czy w tym przypadku winny jest poziom umysłowy czytelnika czy po prostu fakt, że niektórzy twórcy lubią przedobrzyć z komplikowaniem swoich wizji. McKeanowi to się czasem zdarza. Wg mnie niepotrzebnie jeździcie po Royu. Czy wszystkim muszą się podobać porypane komiksy nie mające na pierwszy rzut oka sensu, gdzie każdy panel jest skomplikowaną metaforą dążącą do odpowiedzi na fundamentalne pytanie dotyczące naszego jestestwa lub eksperymentem formalnym, który nie daje się czytać/zrozumieć bez dawki LSD zbliżonej do tej, którą spożył twórca?

Jedni lubią takie rzeczy inni mniej. Wspomniana wcześniej Elektra Millera i Sienkiewicza i "Lives Again" chociaż na pierwszy rzut oka ciężkie w odbiorze nie są wcale takie trudne do ogarnięcia. To przykład dobrego wyważenia pomiędzy ambicjami twórców i poziomem umysłowym przeciętnego czytelnika. Podobnie Watchmen, których można analizować na milion różnych sposobów, ale w swojej warstwie powierzchownej też stanowią rozrywkę dla przeciętnego odbiorcy. Tymczasem niektórzy autorzy komplikują swoje dzieła chyba dla samego ich skomplikowania i trudności w interpretacji, żeby potem te 2-3 osoby, którym wydaje się, że coś zrozumiały mogły obwieścić światu jakie są inteligentne, a reszta będzie im przyklaskiwać mówiąc, że ten i ten wielkim artystą jest, chociaż sami nie wiedzą czemu.

Jak już wspominałem, nie wiem czy tak jest w przypadku  "Signal to Noise", ale wiem dlaczego Royowi mógł się nie spodobać. Mnie też się nie podoba gdy twórca przesadza ze swoimi wizjami i potem nikt poza nim nie rozumie efektu końcowego. Oczywiście są też osoby lubujące się w takich rzeczach stąd popularność (niektórych) filmów Lyncha czy (niektórych) komiksów Morrisona. Zdecydowanie ciekawsze są sytuacje gdy autor w pozornie prostej historii potrafił przemycić dużo więcej.

Offline Rudiok

Odp: Egmont 2009
« Odpowiedź #665 dnia: Kwiecień 01, 2009, 10:45:07 am »
Ja mam podobne odczucia jak Roy_v_beck jeśli chodzi o "Sygnał do szumu". Zasugerowany pozytywnymi opiniamii i faktem, że lubię obydwu autorów kupiłem komiks i po przeczytaniu odłożyłem na półkę z kiełkującym w głowie "WTF?". Bardzo ciekawie ktoś przyrównał panów G. i McK. do Lyncha, który bawi się swoimi filmami (szczególnie ostatnimi) i uprawia już tylko sztukę dla sztuki przelewając co mu ślina na kliszę przyniesie i dając zagwozdkę tabunowi widzów zastanawiających się "co autor chciał powiedzieć", kiedy sam autor stwierdza, że nie chciał powiedzieć nic tylko tak mu jakoś wyszło. Podobnie sprawa wygląda z "Sygnałem" - widać, że autorzy bawią się treścią i formą, łączą różne modele narracji, style, sączą się porównania, symbole. Ale jako całość komiksowi temu brakuje tego "czegoś", które spaja daną historię, zamyka ją, pozwala na wysnucie wniosków, przyswojenie tematu. Zamiast tego, nawet po kilkukrotnym przeczytaniu, nie mogę pozbyć się tego "WTF?". Komiks ma dobre momenty - bardzo spodobały mi się wizualnie portrety Jeźdźców Apokalipsy, treściowo ostatni rozdział jest bardzo ciekawie poprowadzony. Ale jako całość "Sygnał" jawi mi się jako zlepek wyciągniętych z wielkiego worka ogranych standardów. I na koniec dochodzę do wniosku, że panowie G. i McK. razem zwyczajnie przedobrzyli. Są dobrymi twórcami, ale ich wspólna praca w takim wydaniu, dla mnie, jest trochę "zbyt". Sam Gaiman i jego interesujące historie dobrze komponują się dla mnie z prostymi rysunkami (patrz "Sandman"), gdzie te właśnie rysunki pozwalają mocniej skupić się na treści. McKean daje radę jako ilustrator okładek lub rysownik mniej skomplikowanych historii (patrz "Azyl Arkham"). Ale razem panowie stworzyli, jak dla mnie, coś mało strawnego. Każdy z nich chciał dołożyć jak najwięcej od siebie i wyszło jedno wielkie "zbyt".

Pozdrawiam, Rudiok

Offline Cheshire Cat

Odp: Egmont 2009
« Odpowiedź #666 dnia: Kwiecień 01, 2009, 11:51:26 am »
Oprawa graficzna jest "zbyt" ładna? Hmmm, to ciekawe. Zaintrygowaliście mnie.   
"Oh, you can't help that, we're all mad here. I'm mad. You're mad."

Offline Rudiok

Odp: Egmont 2009
« Odpowiedź #667 dnia: Kwiecień 01, 2009, 12:05:37 pm »
Jak to można się łatwo zaintrygować, nie? ;)

"Zbyt" w znaczeniu np. ferrari murcialegro wysadzane dodatkowo kryształami Svarovskiego - samo ferrari jest tip top, wysadzane kryształami jest już "zbyt".

Pozdrawiam, Rudiok

Offline GiP

Odp: Egmont 2009
« Odpowiedź #668 dnia: Kwiecień 01, 2009, 01:06:42 pm »
ferrari murcialegro??
a nie Lamborghini Murciélago (Nietoperz) ??
ale ciekawie wyjaśnione :)
a propo duetu pan G. and Dave, to ciekawie się czytało Czarną Orchideę, gdzie rysunek był bardziej realistyczny i świetnie dopasowy do historii. Więc coś im tam wychodzi razem :D

Offline xionc

  • Redakcja KZ
  • Radca bracki
  • *
  • Wiadomości: 4 564
  • Total likes: 1
  • Świecki krzewiciel wiary
    • age of reason
Odp: Egmont 2009
« Odpowiedź #669 dnia: Kwiecień 01, 2009, 02:42:25 pm »
ferrari murcialegro??
a nie Lamborghini Murciélago (Nietoperz) ??
ale ciekawie wyjaśnione :)
a propo duetu pan G. and Dave, to ciekawie się czytało Czarną Orchideę, gdzie rysunek był bardziej realistyczny i świetnie dopasowy do historii. Więc coś im tam wychodzi razem :D

Helblazer w wykonaniu tej pary tez wyszedl b. fajnie.
Twoje zapytanie nie jest wystarczająco specyficzne. Spróbuj użyć dłuższych słów.

Offline GiP

Odp: Egmont 2009
« Odpowiedź #670 dnia: Kwiecień 01, 2009, 05:17:10 pm »
Można by rzec, że świenie!! :D
Bardzo klimatyczna historia, i chyba śmiało można powiedzieć że najlepsze ze zbioru "Dni Pośród Nocy".

Offline Death

Odp: Egmont 2009
« Odpowiedź #671 dnia: Kwiecień 01, 2009, 05:37:45 pm »
Można by rzec, że świenie!! :D
Bardzo klimatyczna historia, i chyba śmiało można powiedzieć że najlepsze ze zbioru "Dni Pośród Nocy".

Faktycznie "Przytul mnie" zrobił na mnie duże wrażenie. Ba, ogromne! Pokusiłbym się o stwierdzenie że to opowiadanie to najlepsza rzecz wydana pod  sztandarem Obrazów Grozy. Tym samym mocno nobilituje całość Dni Pośród Nocy i być może pozwala postawić ten zbiór opowiadań na piedestale tej serii. Bo co innego prezentuje ten poziom? Chyba nie Hellraiser...  :badgrin:

ramirez82

  • Gość
Odp: Egmont 2009
« Odpowiedź #672 dnia: Kwiecień 01, 2009, 05:41:16 pm »
Swamp Thing Alana Moora jak dla mnie, a nawet wyższy poziom...

Offline Death

Odp: Egmont 2009
« Odpowiedź #673 dnia: Kwiecień 01, 2009, 06:00:49 pm »
Wiedziałem że jesli ktoś poda inny przykład to będzie to Potworek  ;-) Tak, to najlepszy tom OG jako całość i co tu dużo mówic, nie ustępuje "Przytul mnie" scenariuszowo ale już rysunki McKeana podobają mi się znacznie bardziej od tych ze Swampa:) Ale reszta Dni to co najwyżej dobre komiksy.

ramirez82

  • Gość
Odp: Egmont 2009
« Odpowiedź #674 dnia: Kwiecień 01, 2009, 08:54:55 pm »
Przejrzałem właśnie przykładowe plansze z zapowiedzi na kwiecień i muszę przyznać że zapowiada się kolejny mocny miesiąc. Pomijając Hellblazera, oraz Reduktor Prędkości który po Piracie Izaaku biorę w ciemno, ciekawie wyglądają Czarcia Morda oraz Wyspa Burbonów rok 1730. Może czytał ktoś któryś z tych dwóch komiksów i podzieli się opinią?

 

anything