Pierwotnie miał to być kolejny spin-off taki jak młodość, ale rysowany przez innego twórcę, ale czytelnicy nie byli przekonani do Vance'a i jego stylu, jakże odmiennego od Girauda. Dodatkowo nie pasowały mu proponowane, bardzo napięte terminy ukończenia i publikacji trzeciego tomu. Marshala dokończono więc naprędce po latach. Rouge był asystentem i protegowanym Girauda, więc czerpie z niego garściami, ale nie jest tak wyrazisty jak jego mentor, ani jak Vance. Pamiętam, że ogólnie mi się podobało, ale właśnie ta nagła zmiana trochę mnie wytrąciła z równowagi.