trawa

Autor Wątek: Blueberry  (Przeczytany 181704 razy)

0 użytkowników i 1 Gość przegląda ten wątek.

Offline amsterdream

Odp: Blueberry
« Odpowiedź #480 dnia: Kwiecień 10, 2018, 08:01:15 am »
Czym dalej tym miało być lepiej a tutaj z każdym kolejnym tomem seria jest coraz nudniejsza. Jaki ten komiks jest przegadany, jaka tu jest schematyczność i powtarzalność - na razie doczytałem do czwartego intergrala i dalej mi się już nie chce bo Charlier serwuje cały czas to samo. Ktoś ucieka, ktoś go szuka, tamten zaciera ślady i tak w kółko. Praktycznie cały tom z budową kolei to powtórka tomu zerowego z trochę innymi postaciami. Te same rozwiązania fabularne i powtarzalne motywy z Indianami.  Albo strasznie mnie irytuje, że autor buduje intrygę przez 4-5 tomów żeby finalnie rozwiązać ją na jednej stronie albo nawet kilku kadrach. Comanche i Durango to według mnie dużo lepsze westerny - bardziej różnorodne fabularnie, mające ciekawszych protagonistów i lepiej narysowane/pokolorowane.

Offline laf

Odp: Blueberry
« Odpowiedź #481 dnia: Październik 04, 2018, 08:46:32 am »
Jestem świeżo po "Marshal Blueberry" i niestety muszę przyznać, że odbiór całości tomu został zmasakrowany przez bardzo słaby trzeci album.
Przez dwie pierwsze części cała intryga wygląda bardzo zgrabnie, czuć pewien element zagrożenia, a nawet pojawia się wątek spiskowych teorii (których jestem fanem). Do tego wspaniała kreska Vance'a (nawet lepsza niż Moebiusa z głównej serii), z którą zapoznałem się po raz pierwszy.
I po tak ciekawym rozpoczęciu oraz rozwinięciu fabuły dochodzimy do obowiązkowego finału, który totalnie mnie rozczarował. Miałem nadzieję, że cała Organizacja pokaże większe pazurki i ukazany zostanie cały mechanizm przemytu broni. Ale jedyne co zobaczyliśmy to sztampowe przepychanki pomiędzy uczestnikami "bieda-Organizacji", której działalność jest zupełnie niewiarygodna (a przecież zaszła tak głęboko za skórę najwyższych władz wojskowych). A do tego zmiana stylistyki graficznej (za rysunki odpowiada zupełnie nijaki Rouge), która zupełnie nie pasuje do całego tomu. A szkoda, bo mógł to być bardzo fajny cykl poboczny, którego potencjał został w ostateczności zmarnowany  :sad: .

Tak na marginesie, czy Wam również w całej serii nie pasowałby bardziej papier offsetowy?

Offline janjedlikowski

Odp: Blueberry
« Odpowiedź #482 dnia: Październik 04, 2018, 10:23:09 am »
No to w takim razie nie wiem czy się nie wstrzymam i poczekam na „Młodość Blueberry’ego”, o ile Egmot to wyda.

Offline laf

Odp: Blueberry
« Odpowiedź #483 dnia: Październik 04, 2018, 11:26:46 am »
Jeśli nie masz nadmiaru pieniędzy / czasu na czytanie / miejsca na półce*, to ze spokojem możesz odpuścić. Ja z ciekawości sięgnąłem po tę pozycję, tym bardziej, że główna seria to naprawdę kawał porządnego westernu. Gdyby Marshal zakończył się jakoś sensownie to na pewno poleciłbym ten komiks, tym bardziej, że w dwóch pierwszych albumach czuć klimat wcześniejszych przygód (mamy walkę i negocjacje z Indianami, powrót do Fortu Navajo, sprytne pomysły Blueberry'ego na rozwiązanie problemów). Ale trzeci album totalnie mnie rozczarował tak pod kątem fabularnym, jak i graficznym. Nawet Mike jakiś taki bezradny i mało zaradny się wydaje  :sad: .

* niepotrzebne skreślić.

Offline robbirob

Odp: Blueberry
« Odpowiedź #484 dnia: Październik 04, 2018, 12:29:08 pm »
Mój egz. stoi na półce, ale opinia lafa trochę odstrasza. Niemniej czekam też na Młodość... bo to jednak Blueberry.

Offline keram

Odp: Blueberry
« Odpowiedź #485 dnia: Październik 04, 2018, 03:23:16 pm »
Mnie "Marshal" się podobał, choć graficznie tom trzeci odstaje od dwóch poprzednich.
Widać to zwłaszcza po głównej postaci kobiecej Tess Bonaventurze, która wygląda zupełnie inaczej.

Offline tucoRamirez

  • Zbrojmistrz bracki
  • *****
  • Wiadomości: 1 010
  • Total likes: 2
  • Hijo de una gran puta!
Odp: Blueberry
« Odpowiedź #486 dnia: Październik 04, 2018, 06:01:43 pm »
Do tego wspaniała kreska Vance'a (nawet lepsza niż Moebiusa z głównej serii), z którą zapoznałem się po raz pierwszy.
Moebius nie rysował Blueberry'ego, to był Giraud, czyli ten grzeczny "dr Jekyll", a nie pan Hyde-Moebius.
[quotJe author=laf link=topic=29205.msg1466655#msg1466655 date=1538639192]
A do tego zmiana stylistyki graficznej (za rysunki odpowiada zupełnie nijaki Rouge), która zupełnie nie pasuje do całego tomu.

nijaki Rouge to ten sam typ, który był odpowiedzialny za rysunki w kontynuacji Comanche. Nie powiedziałbym, że jest nijaki, ale faktycznie, do mnie też słabiej przemawia jego styl,
Zgadzam się, że całość została zepsuta przez ostatni album, po którego przeczytaniu pozostaje duży niesmak (już nie pamiętam, czy głównie z powodu rysunków, czy też scenariusz też był nieco kulawy)
Z wszystkiego, co kiedykolwiek napisano, lubię tylko to, co autor napisał własną krwią.

Offline Dembol_

Odp: Blueberry
« Odpowiedź #487 dnia: Październik 04, 2018, 06:57:24 pm »
Pierwotnie miał to być kolejny spin-off taki jak młodość, ale rysowany przez innego twórcę, ale czytelnicy nie byli przekonani do Vance'a i jego stylu, jakże odmiennego od Girauda. Dodatkowo nie pasowały mu proponowane, bardzo napięte terminy ukończenia i publikacji trzeciego tomu. Marshala dokończono więc naprędce po latach. Rouge był asystentem i protegowanym Girauda, więc czerpie z niego garściami, ale nie jest tak wyrazisty jak jego mentor, ani jak Vance. Pamiętam, że ogólnie mi się podobało, ale właśnie ta nagła zmiana trochę mnie wytrąciła z równowagi.

Offline tucoRamirez

  • Zbrojmistrz bracki
  • *****
  • Wiadomości: 1 010
  • Total likes: 2
  • Hijo de una gran puta!
Odp: Blueberry
« Odpowiedź #488 dnia: Październik 04, 2018, 08:12:04 pm »
Pamiętam, że ogólnie mi się podobało, ale właśnie ta nagła zmiana trochę mnie wytrąciła z równowagi.
Ja (słabo) pamiętam, że bardziej niż zmiana rysownika, przeszkadzała mi sama fabuła trzeciej części, ale mogę coś mylić, dawno to już czytałem.
czytelnicy nie byli przekonani do Vance'a i jego stylu, jakże odmiennego od Girauda.
..a tego faktu to nie kojarzę, w sumie dziwne, ale możliwe.
Z wszystkiego, co kiedykolwiek napisano, lubię tylko to, co autor napisał własną krwią.

 

anything