Dla mnie to ciagle jeden z najlepszych cykli komiksowych, jakie czytalem i mam w swojej kolekcji. Podoba mi sie droga, jaka przeszli tworcy, a nade wszystko Loisel: od nieporadnie i chaotycznie rysowanej Muszli Ramora poprzez wielce obiecujaca Swiatynie Zapomnienia (niestety, w pierwszym polskim wydaniu zniszczonej przez fatalny druk, co latwo mozna porownac juz z edycja egmontowska), poprzez niesamowitego Lowce, ktory to album uwazam za absolutne mistrzostwo, konczac w cudownie nostalgiczny sposob Jajem Mrokow... Bardzo czesto siegam po poszczegolne albumy, nasycam sie roznymi fragmentami i moj szacunek do tego cyklu nigdy nie zmalal. Nawet po tylu latach ilekroc zaczynam go czytac ciagle zachwyca mnie swoja forma i trescia. A poza tym wciaz pamietam, jak kilkanascie lat temu przeszukiwalem rozne antykwariaty, odpowiadalem na "Komu, komu" w "Nowej Fantastyce", byle tylko skompletowac wszystkie albumy.