trawa

Autor Wątek: Konkurs na recenzję komiksu - lipiec 2008  (Przeczytany 3883 razy)

0 użytkowników i 1 Gość przegląda ten wątek.

Offline CD Jack

  • Moderator
  • Stolnik bracki
  • *
  • Wiadomości: 1 427
  • Total likes: 25
  • Płeć: Mężczyzna
  • Nie lekceważ potęgi wyobraźni!
    • Centrum Komiksu
Konkurs na recenzję komiksu - lipiec 2008
« dnia: Lipiec 08, 2008, 01:37:21 pm »
Witam i zapraszam serdecznie do udziału w trzeciej odsłonie reaktywowanego po latach konkursu na recenzję komiksu. Poniżej zamieszczam jego regulamin. Ważne: zostały wprowadzone drobne zmiany z terminarzem konkursu:

1. Konkurs polega na napisaniu jak najlepszej recenzji komiksu wydanego w Polsce w miesiącu czerwcu 2008 roku.

2. W konkursie mogą brać udział wyłącznie zarejestrowani użytkownicy forum portalu Gildia.pl.

3. Każdy z uczestników może napisać i zamieścić wyłącznie jedną pracę konkursową, która nie była dotychczas nigdzie publikowana.

4. Praca konkursowa musi liczyć conajmniej 1000 znaków. Maximum nie ma.

5. Konkurs będzie organizowany cyklicznie. Kolejne edycje będą rozpoczynały się 1 dnia danego miesiąca w założonym specjalnie dla tego celu topicu. Uczestnicy zamieszczają swoje prace w tym właśnie temacie.

6. Termin publikowania prac normalnie mija 20 dnia danego miesiąca, jednak ... mamy drobną zmianę:
6.1 Ponieważ start edycji lipcowej z powodu wyjazdu organizatora został opóźniony prace konkursowe mozna zamieszczać do końca lipca 2008 roku.

7. Z końcem miesiąca lipca temat zostanie zamknięty i rusza głosowanie. Głosy należy oddawać poprzez wysłanie do mnie prywatnej wiadomości ze wskazaniem swojego faworyta. Uczestnicy konkursu nie biorą udziału w głosowaniu. Głosy należy oddawać do 10 dnia następnego miesiąca czyli 10 sierpnia 2008 roku.

8. W przypadku równej liczby głosów o wyniku konkursu zadecydują moderatorzy.

9. Recenzje mają dotyczyć komiksów wydanych w poprzednim miesiącu np. w edycji czerwcowej recenzujemy komiksy majowe, w lipcowej czerwcowe itd.

10. Zwycięzca każdej edycji otrzyma atrakcyjną nagrodę (komiksową rzecz jasna). Temat otwierający każdą edycję będzie informował o nagrodzie w danym miesiącu.

11. Autorzy zamieszczając recenzje w temacie konkursowym na forum wyrażają automatycznie zgodę na ich zamieszczenie w serwisie Gildia Komiksu.

12. W temacie tym wszystkie posty nie będące recenzjami będą natychmiast usuwane. Wszelkie uwagi na temat konkursu proszę zamieszczać w odpowiednim topicu: "Konkurs na recenzję komiksu - komentarze".

Startujemy z edycją lipcową. Nagroda w tym miesiącu będzie taka sama jak w czerwcu: bon na zakup komiksów w sklepie Gildii o wartości 150 zł!

Pozdrawiam
Jacek "CD Jack" Gdaniec
- - -
Centrum Komiksu: www.facebook.com/CentrumKomiksuPL
- - -

Offline wujekmaciej

  • Stolnik bracki
  • *****
  • Wiadomości: 1 782
  • Total likes: 0
  • Płeć: Mężczyzna
  • City of Smoke...
Odp: Konkurs na recenzję komiksu - lipiec 2008
« Odpowiedź #1 dnia: Lipiec 20, 2008, 04:44:50 pm »
Pssst!
Jason
Taurus Media


     Polski rynek komiksowy przeżywa od paru lat drugi renesans. Po upadku wydawnictwa Tm-Semic mało kto wierzył w odrodzenie tej formy sztuki w kraju nad Wisłą. Jednak wraz z nadejściem nowego tysiąclecia sprawy zaczęły przybierać pozytywny obrót, do czego bez wątpienia przyczyniły się  masowe ekranizacje przez zachodnich filmowców, a także sentyment do komiksu ludzi którzy wychowali się na ‘Tm-Semicowcach’, ale już nie wystarczała im superbohaterska papka* którą w większości przypadków byli karmieni w latach 90. ubiegłego wieku. Naprzeciw ich potrzebom wyszły takie wydawnictwa serwujące literaturę komiksową jak Egmont, Post, Kultura Gniewu, Taurus Media i inne. Przez ostatnich kilka lat próbowali oni wychować sobie czytelnika sięgając już nie tylko po mainstream, ale także pozycje niezależne, undergrandowe, ambitniejsze projekty zarówno ze Stanów Zjednoczonych, jak i z Azji i Europy.
     
     Europejski komiks jest w Polsce głównie reprezentowany przez pozycje franko-belgijskie i włoskie. Nie można jednak zapomnieć, że nie tylko w tych krajach powstają dzieła godne uwagi.
     
     Taurus Media wydaje się rybakiem łowiącym w rozległym morzu prawdziwe PERŁY. Dowiedli tego na początku roku wydając genialną Najgorszą Kapelę Świata autorstwa Portugalczyka Jose Carlosa Fernandeza. Komiks wywołał niemałe poruszenie wśród fandomu i wzbudził liczne, żywiołowe dyskusje. Bardzo dobre przyjęcie Kapeli sprawiło, że Taurus poszedł za ciosem i tym razem sprawił nam niespodziankę prosto z Norwegii w postaci komiksu Pssst! Jasona.
     
     Jason, a właściwie John Arne Sæterøy to urodzony w 1965 roku w małym norweskim miasteczku Molde twórca komiksów. Nikt nie spodziewał się, że debiutujący w 1981 krótkimi opowiastkami autor będzie po kilkunastu latach jednym z najpopularniejszych twórców komiksu alternatywnego na zachodzie (czego potwierdzeniem jest nagroda Eisnera i Harveya, a także liczne nominacje do tych wyróżnień). Komiksy Jasona przedstawiają świat zamieszkany przez antropomorficzne zwierzęta, na których losach skupia on swoją uwagę. Komiksy Jasona są przepełnione spokojem. Komiksy Jasona zmuszają czytelnika do całkowitego skupienia się na obrazie aby zrozumieć przekaz dzieła. I wreszcie -  komiksy Jasona są czymś niezwykłym.
     
     Pssst! jest zbiorem dziesięciu krótkich opowiadań, których bohaterem jest ptakopodobny osobnik spotykający na swojej drodze inne zwierzopodobne isoty. Somotnie podróżujący przez życie przeżywa miłość, rozstanie, zazdrość, tęsknotę za utraconą miłością, ma okazję poznać samą śmierć. Jego jestestwo wydaje się puste, dlatego próbuje ubarwić je wymyślając różne zajęcia jedne bardziej drugie mniej udane. Zaczyna swoją wędrówkę od gniazda, symbolizującego jego dotychczasowe życie i mając nadzieje się z niego wyrwać szuka gorących uczuć, emocji, bogactwa. Jednak świat nie jest kolorowym, przyjaznym miejscem, nie bierze jeńców ani nie wydaje reszty – opowieść kończy się powrotem bohatera do gniazda, jego szarej rzeczywistości.
     
     Pssst! jest komiksem czarno-biały, całkowicie bez słów, z ‘czystą’, pozbawioną fajerwerków graficznych stroną wizualną. Dzięki temu dzieło Jasona trafia bardzo dobitnie, prosto, wręcz uderza czytelnika. Pozwala na chwilę refleksji, przemyślenia na życiem i trapiących nas problemach. Jason wzrusza w sposób zupełnie unikatowy – za pomocą zwierzęcych bohaterów pokazuje ludziom jak ważna w ich życiu jest miłość, a jak błahy materializm. Zwraca również uwagę na kilka uniwersalnych prawd życiowych: przemijalność czasu, niemożliwość uniknięcia śmierci, odpowiedzialność za popełnione czyny, pogardę dla zabijania. Wszystko to zatopione w niepozbawionym taktu i wrażliwości humorze, będącym kolejną niezwykłą cechą Pssst! Aż dziwne jak autor zmieścił z tym małym tomiku tyle przekazu i treści.
     
     Taurus chwyta byka za rogi. Po raz kolejny wydawnictwo to pokazało, że potrafi wydobyć z rynku komiksowego rzeczy świeże i godne poznania. Również pod względem edytorskim Taurus stanął na wysokości zadania zaopatrzając Pssst! w nietypową chropowatą okładkę. Miejmy nadzieję, że kolejne zapowiadane dzieło Jasona - Gang Hemingwaya niedługo ujrzy światło dzienne, gdyż bez wątpienia warto zapoznać się z twórczością tego norweskiego artysty. Póki co jednak Pssst! pozostaje komiksowym strzałem w dziesiątkę.





*zdażały się wyjątki :)
« Ostatnia zmiana: Lipiec 20, 2008, 05:21:13 pm wysłana przez wujekmaciej »

Gilbaert

  • Gość
Odp: Konkurs na recenzję komiksu - lipiec 2008
« Odpowiedź #2 dnia: Lipiec 26, 2008, 10:19:22 am »
Recenzja komiksu „Eden. It’s an Endless World, t. 16”
W szesnastym tomie mangi „Eden. It’s an Endless World” autorstwa Hirokiego Endo, główna akcja nieśpiesznie posuwa się do przodu, natomiast dużą role odgrywają wątki poboczne – konkretne, niemal zamknięte historie, o ogromnej sile, którą można było poznać już we wcześniejszych odsłonach serii. Myślę, że najmocniej oddziaływały prezentowane przez autora retrospekcje (jak np. ta z Kenjim) czy opowieść o ataku terrorystycznym na chiński rurociąg.

Tym razem Endo przedstawia wydarzenia po kataklizmie sejsmicznym, widziane oczami lekarza Raviego, pracującego w polowym szpitalu na pograniczu Indii i Pakistanu. Rannych jest ogromna ilość, sytuację pogarszają krwawe potyczki między indyjskimi nacjonalistami a muzułmanami, a lekarstw wciąż brakuje. Nieopodal jest umieszczona emanacja Koloidu, z którą łączą się pozbawieni nadziei ludzie. W następnym z wątków, autor pokazuje postać Kelly’ego Dillingera, szarej eminencji Propartii, stojącego za eksperymentem „Pleroma” (stworzenie ION-ów i powołanie do życia Mayi) oraz scyborgizowanie i wyszkolenie Sophii. Pojawia się także kolejny nowy bohater, astronauta John Maygath, osobnik o nie do końca jasnych motywach. Natomiast pozostali bohaterowie, grający pierwsze skrzypce w fabule, pojawiają się tylko na chwilę, tak jakby autor dopiero rozgrzewał się przed następnym podejściem do głównego wątku i jedynie sygnalizował czytelnikom, co w danym momencie robią konkretne osoby. Ten tom nosi znamiona właśnie takiego przerywnika, rozgrzewki przed kolejnym aktem głównego toru fabuły.

Jednak nie oznacza to wcale, że tom ten jest słaby, wręcz przeciwnie. Przedstawione wątki poboczne, są bardzo ciekawe, rewelacyjnie opowiedziane, obfitujące w poruszające, świetne sceny, obrazujące jak głęboko fabuła została przemyślana przez autora. Endo wprowadzając jakieś wydarzenie, bardzo konsekwentnie przedstawia jego skutki. Genialna jest sekwencja picia Grappy, czy odwiedziny Raviego u muzułmańskiego przyjaciela. To po prostu trzeba przeczytać.

Grafika w „Edenie” jak zwykle stoi na bardzo wysokim poziomie. Endo bardzo dobrze oddaje ruch, bardzo sprawnie opowiada obrazem, z wprawą kadruje. Na pochwałę zasługuje także dbałość o elementy tła – precyzyjnie narysowaną architekturę czy przyrodę. Jednak autor ma pewne problemy z pokazywaniem emocji bohaterów, trudno się także oprzeć wrażeniu, że niektóre postacie są do siebie bliźniaczo podobne.

„Eden” jest obecnie chyba najlepszą mangową serią dla dorosłego czytelnika ukazującą się w naszym kraju. Owszem, jak każda seria ma słabsze fragmenty, jednak na szczęście, tom 16 do nich nie należy. Tym, którzy jeszcze się z nim nie zapoznali, radzę szybko nadrobić. Tym, którzy jeszcze nie zetknęli się z „Edenem” gorąco polecam tę serię. Bo na pewno zasługuje na uwagę. 

Offline Dembol_

Odp: Konkurs na recenzję komiksu - lipiec 2008
« Odpowiedź #3 dnia: Lipiec 29, 2008, 10:19:47 pm »
"NSS 1990-2000"
 Michał "Śledziu" Śledziński
Kultura Gniewu

W czerwcowym pakiecie (o ile można 2 komiksy nazwać pakietem:) od Kultury Gniewu obok kolejnego dzieła mistrza niemego horroru Thomasa Otta na rynek wkroczyła również zgoła inna pozycja - druga część "Na szybko spisane" autorstwa Michała "Śledzia" Śledzińskiego. Pierwsza, która ukazała się w marcu zeszłego roku była datowana na lata 1980-1990 i zajmowała się wczesnym dzieciństwem głównego bohatera. Podążając naturalną koleją rzeczy ta druga zajmuje się kolejnym dziesięcioleciem w życiu, jak autor go nazywa, mocno introwertycznego człowieczka, znanego z poprzedniej części.

A dzieje się w nim sporo. Jak zresztą w życiu każdego nastolatka. Zmiana otoczenia przy okazji przejścia do liceum, pierwsze imprezy, alkohol, używki, pierwsze fascynacje dziewczynami czy inicjacja seksualna. Dodatkowo sprawy komplikuje bardzo dynamicznie zmieniające się otoczenie, upadek komunizmu, raczkujący wolny rynek, otwarcie Polski na zachodnie towary, które dawniej były towarem szalenie deficytowym. Sam pamiętam jak tato we wczesnych latach 90-tych czasem przywoził z pracy w Niemczech np. dwulitrową Fantę i piło się ją przez 2 tygodnie. Dla bohatera komiksu takim rarytasem, który nagle mógł kupić normalnie w sklepie były Snickersy. Teoretycznie cały tekst, o tym i o poprzednim komiksie w serii, mógłbym poświęcić porównaniom mojego życia z życiem głównego bohatera. W tym też tkwi największa siła tego komiksu. Bohater jest swoistym 'everymanem' dla pokolenia dzisiejszych dwudziestoparo- i  trzydziestolatków. Śledziu urodził się w 1978 i choć sam mówi, że postać jest zupełnie inna niż on mogę się założyć, że wiele czerpał z własnych obserwacji i wspomnień. Ja jestem z rocznika '83 i co drugi panel wspominam sobie jakieś mniej lub bardziej fajne akcje z mojego życia. Myślę, że podobne odczucia ma reszta czytelników w podobnym wieku. Wydawałoby się, że przez to komiks powinien być hermetyczny i zrozumiały dla wspomnianego wyżej targetu, ale tak nie jest. Przecież każdy dorasta i każdy ma swoje małe szczęścia i dramaty związane z tym okresem. Tło może być mniej lub bardziej ciekawe, ale nawet w nim zawsze występują analogie. Wcześniejsze pokolenia przeżyły śmierć Kennedy'ego, moje Kurta Cobaina, a kolejne może wspominać Amy Winehouse (wnioskując po jej obecnym trybie życia). Ja cieszyłem się długie lata moją Amigą 500, której długo nie zostawiałem dla znienawidzonego wówczas PC, a dzisiejsze nastolatki pewnie jarają się nowym Playstation itd.

Podobnie jak w przypadku pierwszej części zadziwiające jest jak wiele emocji i wydarzeń Śledziu potrafił zmieścić na 52 stronach albumu. Przy dość ciężkim i podatnym na wpadki temacie dorastania udało mu się wybrnąć bez przesadzania w żadną stronę, bez przekraczania granic dobrego smaku i jeszcze zrobić to z humorem. Najważniejsze, że uniknął popadania w schematy i czegoś co nazywam "AmericanPie'izacją" tematu dorastania (jeżeli oglądaliście w/w film albo jeden z miliona jego równie głupawych klonów powinniście od razu załapać o co chodzi). Poprzednia część "Na szybko spisane" zasłużenie zebrała masę nagród i wyróżnień, a druga odsłona skutecznie umacnia pozycję Michała Śledzińskiego jako jednego z najlepszych polskich twórców komiksów.

Offline BRK

Odp: Konkurs na recenzję komiksu - lipiec 2008
« Odpowiedź #4 dnia: Lipiec 31, 2008, 10:43:28 pm »
Hellblazer - Niebezpieczne nawyki
Wyd. Egmont

Ile to już lat polscy czytelnicy czekali za wydaniem w naszym kraju przygód Johna Constantina... Od kilku lat mówiło się że Egmont bierze się za tą pozycję, i tak brał się i brał, aż wreszcie w czerwcu ujrzeliśmy pierwszy tom Hellblazera w naszym pięknym kraju. Pierwszy tom, ale nie tak do końca. "Niebezpieczne nawyki" tak naprawdę są szóstym tomem amerykańskiego Hellblazera, ale jest pierwszym z runu Gartha Ennisa. I głównie nazwisko tego irlandczyka spowodowało, że od jego runu możemy w rodzimym języku czytać przygody Constantina. Przy finansowym sukcesie zapewne i pierwsze tomy do których scenariusz pisał Jamie Delano otrzymamy.

A o czym jest sam komiks? Otóż już na wstępie nasz mag egzorcysta dowiaduje się o raku spowodowanym paleniem tytoniu. Nie pozostaje mu już za wiele czasu życia. Co większość ludzi zrobiłaby na jego miejscu? Może załamało się, postanowiło w samotności czekać za śmierciom, aż spotka ich to co nieuniknione, a może chcieli by w swych ostatnich dniach zakosztować tego czego nie zdążyli zaznać w swym dotychczasowym życiu? Ale nie nasz arogancki mag. On wpierw upija się z umierającym na wskutek przepicia kumplem, następnie poi diabła wodą święconą, by na końcu sprzedać duszę pozostałym władcą piekła. W sumie nie liczy się metoda działania a efekt, a ten Johnowi udaje się znakomicie. Prócz walki Constantina o własne życie, w tle przedstawieni zostają polskiemu czytelnikowi znajomi Johna, osoby doświadczone życiowo, bądź też poszkodowane przez znajomość z magiem.

Warstwa graficzna komiksu prezentuje się słabo, ale to był standard prze komiksach Vertigo na przełomie lat 80tych i 90tych. Nie o fajerwerki graficzne chodziło przecież tylko o bardzo dobrze opowiedziane historie, czego przykładami może być również seria "Sandman"  czy Swamp Thing Alana Moora. Największym minusem tego tomu jak dla mnie jest grzbiet. Jest on kolorowy, pstrokaty i nieciekawie wygląda na półce, co strasznie mnie w oczy kłuje. Ale mimo tego komiks wart jest swojej ceny i należy mieć nadzieje że tytuł ten przyjmie się w naszym kraju, a Egmont systematycznie będzie wydawać kolejne części.

Offline Death

Odp: Konkurs na recenzję komiksu - lipiec 2008
« Odpowiedź #5 dnia: Lipiec 31, 2008, 10:49:28 pm »




Niejeden z nas będąc dzieckiem czuł się samotny w gronie rówieśników. Tak! Samotny wśród tłumu. W grupie mlodych ludzi, dzieci nie zdających sobie sprawy z mocy słów: "Hej grubasie...", "Piegowaty", "Zezowaty", "Patrz jakie on ma uszy!"itp. Takie zachowania prowadzą często do całkowitego wyalienowania dziecka-obiektu drwin kolegów z podwórka. Czasem dzieci same bez pomocy innych, wynajdują włąsne niedoskonałości i same wyolbrzymiają swoje wady...


Mały Józek nie jest ani tłuściochem, nie ma też odstających uszu, jego życiowym problemem są...duże dłonie. I w tym miejscu autor komiksu Nicolas Robel puszcza oko do czytelnika. Temat zawarty w komiksie jest trudny ale przedstawiony w ironiczny sposób. Duże dłonie-pomyślimy-co to za kompleks? Od początku domyślamy się więc, że sprawa kompleksu Józka nie jest głównym motywem opowiadania a jest jedynie pretekstem, motywem wyjściowym do przedstawienia jakiejś historii. Nieco to naciągane-ktoś może powiedzieć, autor sprawia wrażenie człowieka robiącego sztuke dla samej sztuki. Nic z tych rzeczy! "Sprawia wrażenie", bo w istocie tak nie jest!

Autor zdołał umieścić na zaledwie 48 stronach, wciągającą opowieść o marzeniach zakompleksionego chłopca, historia ta jest senna, nostalgiczna, refleksyjna ale nie nudna! Czasem jest smutno a czasem wesoło (scena kiedy Józek przkonuje mamę, by pozwoliła mu zatrzymać robaka, jako domowe zwierzątko)

Józek czuje się odtrącony, braka akceptacji otoczenia i obojętność rodziców dodatkowo wpędzają Józka w stan smutku. Główny bohater ma sposób na swoje lęki. Może nie najlepszy ale zawsze. Jeśli świat realny nas nie kocha, pora wejść do świata marzeń, gdzie pojawia się kolejna szansa. Czasem wyobrażnia płata Józkowi figla i nie jest kolorowo ale i tak czuje się tam lepiej niż w realu. Zabawki ożywają is stają się przyjaciółmi chłopca. Jednak nie są to przyjaciele idealni. Józek mógł przecież sobie wykreować-przynajmniej w marzenich-kogoś bliskiego kto mógłby go wesprzeć w trudnych chwilach. Jednak tego nie zrobił i sam jest podporą dla pluszowego bezradnego miśka. Kolejne mrugnięcie autora:) Najbardziej tragiczną postacią jest więc nie sam Józek-który mimo wszystko potrafi sie uśmiechnąć-a jego "ożywiony" misiek maruda.

Józek to zdecydowanie udana próba podróży w świat dziecięcych lęków i kompleksów, ale przede wszystkim to kawał dobrego komiksu. Książka nie mówi o tematach łatwych a mimo to jest lekka i nastrojowa. Po przeczytaniu tej małej książeczki nabrałem ochoty na kolejne pozycje Nicolasa Robela a także na kolejne komiksowe książeczki Ladida`y.

« Ostatnia zmiana: Lipiec 31, 2008, 10:57:27 pm wysłana przez Death »

Offline CD Jack

  • Moderator
  • Stolnik bracki
  • *
  • Wiadomości: 1 427
  • Total likes: 25
  • Płeć: Mężczyzna
  • Nie lekceważ potęgi wyobraźni!
    • Centrum Komiksu
Odp: Konkurs na recenzję komiksu - lipiec 2008
« Odpowiedź #6 dnia: Sierpień 01, 2008, 01:13:25 am »
Temat zamykam i czekam na głosy wysyłane na PW.

Pozdrawiam
Jacek "CD Jack" Gdaniec
- - -
Centrum Komiksu: www.facebook.com/CentrumKomiksuPL
- - -

Offline CD Jack

  • Moderator
  • Stolnik bracki
  • *
  • Wiadomości: 1 427
  • Total likes: 25
  • Płeć: Mężczyzna
  • Nie lekceważ potęgi wyobraźni!
    • Centrum Komiksu
Odp: Konkurs na recenzję komiksu - lipiec 2008
« Odpowiedź #7 dnia: Wrzesień 27, 2008, 10:08:05 pm »
Serdecznie gratuluję Gilbaertowi, który zwyciężył w lipcowej edycji konkursu na recenzję komiksu! Nagrodą, podobnie jak w poprzedniej edycji, są komiksowe zakupy w naszym sklepie na kwotę 150 zł!

Pozdrawiam
Jacek "CD Jack" Gdaniec
- - -
Centrum Komiksu: www.facebook.com/CentrumKomiksuPL
- - -

 

anything