Na szybko spisane 1980-1990 to najlepszy komiks Śledzia jaki przeczytałem. Na początku uważałem, że to będzie lekki, troszkę nostalgiczny komiks o zwykłym dzieciństwie. Myliłem się, ponieważ ten tytuł nie należy do lekkich. Nie chodzi mi tu o masę, czy o jakiś trud w czytaniu, bo jest leciutki i pochłania się go jednym tchem. Mam na myśli jego wartość, która jest podana na srebrnej tacy polskiego komiksu*. Nie wiem dokładnie jak wyglądało dorastanie w tamtych latach, ale czytając
Na szybko spisane 1980-1990 czułem się jakbym tam był. Sam główny bohater jest mi jednocześnie bliski i daleki
, ale na pewno zdobył moją sympatię. Ogólnie rzecz biorąc to było mi smutno czytając ten komiks. Nie tak bardzo, że się poryczałem i chciałem sobie podciąć żyły, ale tak leciutko, tak inaczej. Teraz jak się tak zastanowiłem, to doszedłem do wniosku, że chyba podświadomie było mi żal głównego bohatera, ponieważ ja miałem lepsze dzieciństwo. No chyba, że ten komiks miał wzbudzać takie emocje, to wtedy spokojnie mogę przestać się zamartwiać, że zmieniam się w jakiegoś emo
. Co do samego wydania, to jest ono na dobrym poziomie, choć do całkowitego szczęścia brakło mi twardej oprawy.
* Tak, stawiam komiks Śledzia wyżej niż np. takie
Przebiegłe dochodzenie Ottona i Watsona - Esencja, bo komiks <>< dał mi to coś czego w komiksie Janusza i Gawronkiewicza nie spotkałem.