Grałem w Morrowinda, Daggerfalla i Obliviona W Arenę nie miałem przyjemności zagrać (niestety)
No to nie czaję, czemu tak Obliviona kochasz =P Podczas gry w niego, przyznaję, byłem totalnie zahcwycony, ta gra zasłużyła na swoje wysokie noty
ale
Morrowinda wspominam jakoś lepiej
Tam świat gry totalnie mnie wchłonął, po części za sprawą grafiki, wolności i w ogromnej mierze za sprawą
świetnego wątku fabularnego, który w Oblivionie był po prostu beznadziejny. Morrowind miał tą magię, uwierzyłem, że jestem wybrańcem, mającym połączyć wszystkie rody i pokonać tego Złego! A w Obku... takie średniowieczne to było, połowę Wrót zamknąłem na chama - olałem przeciwników i pobiegłem sprintem na górę, zabierałem kamyczek i voila. Gra nieco straciła IMO na opcji fast traveling - w Morrowindzie trzeba było dojść do miasta, gdzie był strider, były też miasta bez nich, troszkę trzeba było pochodzić na piechotę a Oblivion w ten sposób wyprał grę z realizmu - niby idę przez gęsty las, ludzie pracują na polu i nagle się teleportuję na drugi koniec kraju :\ Mogliby dać do Morrowinda patcha z Oblivionowym systemem walki i byłoby ok :>
Aha, i czemu do cholery w Oblivionie nie można zakładać szaty na zbroje?
To było super!