Trochę komentarzy pojawiło się w wątku o MFKiG, ale może napiszę tutaj swoje refleksje (częściowo powtarzając to co już tu padło).
Spotkanie niestety mnie zawiodło ze względu na prowadzenie. Tłumaczenie na polski było słabe. Chłopak dobrze znał angielski, ale nie bardzo umiał to przełożyć na polski. Nie miał żadnej kartki przez co zapominał większość z odpowiedzi Andreasa.
Zadawał dziwne pytania. Np:
- prowadzący pytał, czy Andreas inspirował się niemieckim ekspresjonizmem filmowym, bo "rysuje bohaterów wyraźnie gestykulujących". Po długim zadawaniu tego pytania (tłumaczenie o co chodzi w dwóch językach) Andreas mówił tylko: "No, not really".
- rork zostawia rodziców. Czy pierwowzorami jego rodziców byli Twoi, bo Ty również wyjechałeś ze swojego kraju: odpowiedź: "No, not really".
i tak w kółko.
Z ciekawszych rzeczy to Andreas opowiadał trochę jak to chciał od zawsze zostać architektem i jaki to miało wpływ na jego komiksy. Jak budynki wykonane z powtarzających się elementów (cegły, cegły, ...) i miasto z powtarzających się budynków są podobne do komiksu (kadry, kadry, ...). Było też o budynkach w jego twórczości. Andreas powiedział, że jemu nie do końca się udają (generalnie odniosłem wrażenie, że to szalenie skromny facet).
Trochę mówił jak wygląda sytuacji komiksu we Francji. jak przez nadpodaż młodzi rysownicy muszą podpisywać coraz gorsze dla nich umowy żeby tylko być wydawanymi. W ogóle to na kondycję francuskiego rynku narzekali zarówno Andreas, Van Hamme jak i Rosiński.
Tryb pracy: Andreas powiedział, że raczej stara się pracować regularnie, to jest wstaje codziennie rano i rysuje, a nie np siedzi po nocach. Nie wykorzystuje narzędzi cyfrowych.
Kolorystce Kozia daje wolną rękę. Czasem jak patrzy na efekt to mówi sobie, że zrobiłby to zupełnie inaczej, ale że to dobrze. Że to dodaje nową wartość do jego pracy.