Konstruktywna krytyka... super.
Dzięki co najmniej równie wielkie jak w przypadku poprzednich wypowiedzi innych forumowiczów.
Niestety forum średnio nadaje się do czytania dłuższych tekstów, znacznie lepiej byłoby wrzucić go na stronę
Erm... no ale ja nie mam strony, na którą mógłbym tą przygodę wrzucić...
jeżeli okolica jest niedaleko Mordheim (...) to samotna wycieczka do oddalonej o trzy dni drogi złupionej warowni krasnoludów jest zbyt niebezpieczna, by nawet doświadczony rębajło się na nią pisał.
O... tu mnie zaskoczyłeś. Nie zwróciłem uwagi na fakt przesadnej bliskości ruin tego ponurego miasta. Dzięki tobie Tenenberi zostanie oddalone o co najmniej jeden kolejny dzień drogi (łącznie 60 kilometrów). Czy taka odległość będzie kwalifikowała się jako ''w miarę sensowna'' do samotnych przechadzek po opuszczonej knieji?
Zwróć również uwagę, że gracz podróżował ''od'' Mordheim co umiejscawia warownię krasnoludzką około 120- 140 kilometrów od tego miejsca.
To doskonały moment na zawiązanie drużuny
Prawda... Aczkolwiek wolałem utrzymać tę przygodę ''w pojedynkę'' jest to rzeczywiście dobry moment na dodanie gracza nr.2
Krasnolud, niestety, ewidentnie wygląda na ducha, obawiam się, że sporo graczy mogłoby za nim nie poleźć.
Przygoda nie wymaga tego, żeby za nim łazić. Jest miły, siedzi grzecznie i nikomu nie przeszkadza. Będzie dogadywał o ile zostanie zauważony ale nie wpływa w żaden sposób na przebieg wydarzeń... To dodatek estetyczny.
postać niebojowa (a dla takiej chyba scenariusz jest stworzony) w starciu z tak przeważającym liczebnie przeciwnikiem szanse ma znikome.
Tak jak napisałem- są dwie drogi: klasyczna (dla postaci ''bojowej''), gdzie gracz powinien dać radę sieknąć goblina lub dwa i można się spodziewać, że reszta zwieje (lub nie będzie go gonić) albo wersja hardcore dla magów. To drugie rozwiązanie wprowadziłem, ponieważ chciałem aby gracz zdał sobie sprawę, że zawdzięcza życie zaklęciu chaosu (wpada on na to trochę później). Nie będzie on mógł wykorzystywać już zaklęcia, po prostu siedzi sobie ono w jego głowie i podróżuje... być może zostanie wykorzystane jeszcze w kampanii w zależności od poczynań BG (jestem zły/jestem dobry).
Dodatkowo- śmierć Marcusa i... kilka innych niemiłych zdarzeń (ale nie wyprzedzam faktów) stawia go w opozycji do imperium. Czy guślarz wybierze jedną z najczęściej obieranych przez tę profesję dróg i stanie się czarownikiem walczącym przeciw swojej ojczyźnie? W przypadku innych zawodów również można zastosować ten motyw...
Uwaga główna i zasadnicza to ta, że sam scenariusz jest odpowiedni tylko dla bardzo konkretnej postaci - guslarz / uczeń czarodzieja z zapadłej wiochy to właściwie jedyna opcja pasująca do tej przygody. Rozumiem, że Twój gracz ma właśnie taką postać, ale obawiam się, że raczej niewiele jest innych opcji, które by tu pasowały.
Myślę, że przy bardzo niedużym wysiłku można by ją przystosować do postaci (sorry, mam tylko podręcznik anglojęzyczny):
*wieśniak, sługa
*łowca, drwal, węglarz
*najemnik, włóczykij
*initiate taala, skryba
*outlaw, protagonist, łotr, złodziej, thug, drwal
Czy dalsze części przygody też pomyślane są dla jednej postaci, czy do twojego gracza dołączą kolejni?
Tak jak napisałem w ostatnim akapicie- drużyna się powiększa.
Dodatkowo- odwiedza miasto...
Serdeczne dzięki za wniesione uwagi. Naniosę poprawki zapewne w sobotę/niedzielę...
Oczywiście temat otwarty i zachęcam do komentowania.