Pfff... papierowi fetyszyści. Bo oczy bolą od kompa, bo nie śmierdzi farbą. Nie przesadzajmy.
No to wychodzi na to, że jestem fetyszystką
Wydania papierowe są jednak niezastąpione. Lubię ten zapach farby pieszczący moje nozdrza, lubię czuć pod palcami fakturę papieru, a po latach obserwować jak żółknie, lubię zerkać na pólki uginające się pod ciężarem tomików
A poza tym spędzam w pracy po kilkanaście h/dziennie przed komputerem i niespecjalnie chciałoby mi się jeszcze czytać na monitorze.
Wersje elektroniczne bez wątpienia są wygodne, ale mnie to jakoś nie przekonuje.