Chwaliłem tak
Kemono no Souja Erin w temacie "Skąd ten kadr?", że wypadałoby coś szerzej napisać.
Z początku jest dość nudnawe, powolne tempo może niektórych odrzucić, ale szybko zaczyna robić się ciekawiej. Ja wczułem się w klimat błyskawicznie i bardzo polubiłem postacie. Gdzieś tak od 7-go odcinka stałem się fanem tej serii. Przemyślany i szczegółowy świat (takiego bogactwa fauny i flory nie ma nawet w
Berserku), pełnokrwiste postacie, starannie prowadzona fabuła to jedne z licznych zalet tej serii. Tak jak w innej adaptacji książki Uehashiego Nahoko
Seirei no Moribito początek był świetny, a potem poziom spadał (końcówka to w ogóle była z d*py wzięta) tak w Kemono no Souja Erin każdy odcinek bardziej przykuwał mnie do monitora i po 30 odcinkach wciąż mi mało.
Na pewno nie każdemu spodoba się ta seria, nie ma tu fajerwerków, okazjonalne walki, które się pojawiają nie obfitują w wodotryski, jest tu wpleciona odrobina moralizatorstwa (ale nienachalnie), pojawia się sporo przyrodniczych terminów... Ja to kupiłem. Właściwie to anime można by zakwalifikować do gatunku proza życia. Jest całkiem realna i opisuje często zwykłe życie przez co paradoksalnie jest niebanalna. Dzisiaj twórcy często próbują każde wydarzenie opisać na okrętkę, zagmatwać jak się da, nadmiernie przedramatyzować. W KnSE tego nie ma i to mnie m.in. urzekło. Nie chcę też zdradzać wszystkich smaczków jakie oferuje seria (musiałbym lekko zaspojlerować), jak zdecydujecie się na oglądanie to radzę unikać wszelkich opisów by przypadkiem nie zepsuć sobie niespodzianki. W każdym razie seria powinna nie raz zaskoczyć. Właściwie poważne wady ma dwie: beznadziejne postacie Nukku i Mokku (wprowadzone zapewne dla młodszych widzów, służą jedynie jako klauny) i stosunkowo częste recapy. Jakbym miał obiektywnie oceniać serię dostałaby na razie ode mnie 8, ale tak zżyłem się z główną bohaterką, a i samo anime mnie tak wciągnęło, że namieszało w moim rankingu ulubionych serii
.