Autor Wątek: Polscy tłumacze i tłumaczenie przez nich komiksów...  (Przeczytany 43922 razy)

0 użytkowników i 1 Gość przegląda ten wątek.

.zent

  • Gość
Odp: Polscy tłumacze i tłumaczenie przez nich komiksów...
« Odpowiedź #15 dnia: Wrzesień 27, 2007, 12:33:12 pm »
Cytat: "izamara"
Chyba po raz pierwszy w życiu zobaczyłam przypisy w komiksie!


Mało widziałaś.

Offline yurek1

Odp: Polscy tłumacze i tłumaczenie przez nich komiksów...
« Odpowiedź #16 dnia: Wrzesień 27, 2007, 01:39:19 pm »
Cytat: "JAPONfan"
No tak ale nazwy własne mógł nie odmieniac skoro ich nie tłumaczy (bo przeciez punisher znaczy cos po angielsku, wiec albo niech napisze "Mscicielu" albo niech da sobie spokój z odmianą)


fantastycznie brzmiałoby np. "Kocham cię, Thorgal!". ;)
oczywiście izamara ma rację.


ja myślę, że problem egmontu (i nie tylko) z tłumaczami wynika może nie tyle z ich niekompetencji, co raczej podejścia do komiksu jako do chałtury, którą można odwalić, bo to "tylko komiks", a przecież i tak nikt tego nie zauważy.


a propos Arq, ja bym to jednak wolał w jednym lub dwóch tomach - i wygodniej (bo w twardej), i ładniej wygląda na półce.
Oh no, what a time to get diarrhoea!

Offline izamara

Odp: Polscy tłumacze i tłumaczenie przez nich komiksów...
« Odpowiedź #17 dnia: Wrzesień 27, 2007, 01:57:03 pm »
JAPONfan:
skąd pewność, że Uliszewski to dyplomowany anglista? A na wet jeśli, to niekoniecznie musiał mieć jaką kulturę, na translatoryce np mają tego badziewia raptem jeden semestr. Poza tym - nie wydaje mi się, żeby tłumaczenie tego Railwaya wynikało z niewiedzy. Raczej skłaniam się tu ku czyjejś opinii, że po prostu nie warto czytelnika katować czymś, czego nie zna.

Co do Punishera, to nie zgodzę się z tobą. Co ty gadasz, jak można nie odmienić rzeczownika???? Nawet obcojęzycznego? To, że dziwnie brzmi, nie jest winą tłumacza, tylko ewentualnie czytelnika, który nie zna się na swoim ojczystym języku ;)) Dlaczego powiesz "Widziałam Punishera" - jest to wg ciebie, OK, a nie wolno powiedzieć "Usiadł na leżącym Punisherze" ? Takie mamy końcówki, i już. A z tym "Mścicielem" to już w ogóle porażka. Punisher nie równa się mściciel.... Nawet z moją nędzną angielszczyzną to wiem :)

No i trzeba mieć niezłą wyobraźnię, żeby od break dojść do kitkat...


.zent:

Widziałam w życiu nie jedno, nawet twoje żałosne posty na forach Gildii. Myślę, ze zamiast siadania przed komputerem powinieneś odwiedzić pierwszego lepszego shrinka. Może jeszcze zdąży ci pomóc, biedaku.

yurek1:

Bardzo trafna uwaga. Ja traktuję komiks jak sztukę, może przez małe "s", ale zawsze. Ale faktycznie, jak ktoś się zabiera do tłumaczenia komiksu jak byle biuletynu albo CV, to właśnie wychodzą takie kwiatki jak z Roninem.
No i fajny przykład z Thorgalem, hihihihi.

Offline ljc

Odp: Polscy tłumacze i tłumaczenie przez nich komiksów...
« Odpowiedź #18 dnia: Wrzesień 27, 2007, 02:40:46 pm »
ja to odczytuję jako wyraz przedkładania innych form wyrazu twórczej ekspresji nad komiks - nie dostrzegam też nic złego w tym

co do tłumaczeń, to dziwi mnie onanizowanie się potknięciem tłumacza (bo podziemna kolejka i wysadzanie domku są imo ok)
błędy oczywiście rażą i za taką kasę powinno ich nie być - ale w ksiażkach za podobną też się zdażają, a w fiilmach za astronomiczne kwoty jest ich całkiem sporo (jest taka strona co to wychwytuje takie wtopy filmowców)
okazuje się też, że na forum są wybitni lingwiści - moja propozycja jest taka - zgłoście się do pracy jako tłumacz i nie będzie problemów...

co do marudzenia nad jakością wydania - mój Ronin jest ok edytorsko, jakby był zły, to bym go wymienił na inny u sprzedawcy - tak jak robię z każdym innym zakupionym i wadliwym towarem (oczywiście jeśli mi się chce i warte jest to zachodu)
tamtam!

Offline yurek1

Odp: Polscy tłumacze i tłumaczenie przez nich komiksów...
« Odpowiedź #19 dnia: Wrzesień 27, 2007, 03:42:34 pm »
Cytat: "ljc"

okazuje się też, że na forum są wybitni lingwiści - moja propozycja jest taka - zgłoście się do pracy jako tłumacz i nie będzie problemów...


jestem tłumaczem i zgłosiłem chęć tłumaczenia czas jakiś temu, bez odzewu. być może faktycznie dobrze by było spróbować powtórnie.


Arq jest ongoing, ale jak głosi notka na Alei, dzieli się na cykle. tak samo chyba jest z Sambrem, prawda?
Oh no, what a time to get diarrhoea!

Offline izamara

Odp: Polscy tłumacze i tłumaczenie przez nich komiksów...
« Odpowiedź #20 dnia: Wrzesień 27, 2007, 04:00:48 pm »
trzeba być desperatem, żeby tłumaczyć książki albo komiksy. Przecież nasze kochane wydawnictwa płacą tak żenująco mało, że można się załamać. Mój wujo jest tłumaczem z niemieckiego, tłumaczy książki dla dość znanego wydawnictwa. Za przetłumaczenie książki o długości ok 300 str dostaje dostaje tak śmieszne pieniądze, że tylko podziwiać. Robi to bardziej z pasji, niż dla zysku. Jakby tak było, to by padł z głodu,
Z komiksami pewnie jest jeszcze beznadziejniej. Roboty sporo, a pewnie prawie za free, co widać później po jakości :( tym większy szacunek dla takich gości jak Drewnowski czy Uliszewski

Offline yurek1

Odp: Polscy tłumacze i tłumaczenie przez nich komiksów...
« Odpowiedź #21 dnia: Wrzesień 27, 2007, 05:33:10 pm »
Cytat: "ljc"

Cytat: "yurek1"

jestem tłumaczem i zgłosiłem chęć tłumaczenia czas jakiś temu, bez odzewu. być może faktycznie dobrze by było spróbować powtórnie.


nie wiem, w jaki sposób się próbowałeś sprzedać, ale może warto np. przetłumaczyć jakiś komiks (na str vertigo zdaje sie jakieś w oryginale udestępnione w pdf) i z czymś takim pójść , a nie tylko z cv iść

przyznaję, że próbowałem dość dawno (parę lat temu) i nie poszedłem z żadnym komiksem, bo po prostu nie miałem żadnego na koncie (zresztą teraz też nie mam). przyznaję również, że nie przyszło mi do głowy przetłumaczenie czegoś, co zostało opublikowane free na stronie wydawcy. dzięki za sugestię.


Cytuj
trzeba być desperatem, żeby tłumaczyć książki albo komiksy.

nie zgadzam się, wydawcy płacą całkiem dobrze, jeśli porównać nakład pracy. za 2 tygodnie tłumaczenia, po ok. 3-4 godziny dziennie zarabiam tyle, co moja żona w cały miesiąc, pracując na kierowniczym stanowisku 8 godzin dziennie. być może Twój "wujo" pracuje dla wydawnictwa, w którym szefuje Mr Scrooge.  :p
ja generalnie to lubię - pracuję w domu, w godzinach, jakie sam sobie wyznaczam, bez bata nad głową, przy muzyczce itd.
Oh no, what a time to get diarrhoea!

Offline izamara

Odp: Polscy tłumacze i tłumaczenie przez nich komiksów...
« Odpowiedź #22 dnia: Wrzesień 27, 2007, 05:40:33 pm »
Cytat: "ljc"

nie wiem, w jaki sposób się próbowałeś sprzedać, ale może warto np. przetłumaczyć jakiś komiks (na str vertigo zdaje sie jakieś w oryginale udestępnione w pdf) i z czymś takim pójść , a nie tylko z cv iść


genialny pomysł, od razu go pogonią za pirackie tłumaczenia :) ;) ;)

Offline yurek1

Odp: Polscy tłumacze i tłumaczenie przez nich komiksów...
« Odpowiedź #23 dnia: Wrzesień 27, 2007, 06:01:00 pm »
czytaj no ze zrozumieniem. ;)
Oh no, what a time to get diarrhoea!

Offline izamara

Odp: Polscy tłumacze i tłumaczenie przez nich komiksów...
« Odpowiedź #24 dnia: Wrzesień 27, 2007, 06:06:30 pm »
Cytat: "yurek1"
czytaj no ze zrozumieniem. ;)


mam tę sprawność mniej więcej od 15 lat. Ale ty chyba nie wiesz, że nie wolno ot, tak sobie tłumaczyć chronionych prawem tekstów, nawet jeśli ma to służyć jako element autopromocji wobec przyszłego pracodawcy :/

Offline Dembol_

Odp: Polscy tłumacze i tłumaczenie przez nich komiksów...
« Odpowiedź #25 dnia: Wrzesień 27, 2007, 06:45:45 pm »
O ile pamiętam to na własny użytek możesz z danym dziełem zrobić wszystko. Dopiero gdy zaczyna się rozpowszechnianie/czerpanie nielegalnych korzyści majątkowych zaczyna się problem.

Offline izamara

Odp: Polscy tłumacze i tłumaczenie przez nich komiksów...
« Odpowiedź #26 dnia: Wrzesień 27, 2007, 07:25:02 pm »
Cytat: "Dembol_"
O ile pamiętam to na własny użytek możesz z danym dziełem zrobić wszystko. Dopiero gdy zaczyna się rozpowszechnianie/czerpanie nielegalnych korzyści majątkowych zaczyna się problem.


Na własny - jak najbardziej ;) Ale zabrania się udostępniania, nawet nieodpłatnego i nie przynoszącego korzyści, osobom trzecim ;) A yurek1 musiałby się podzielić swoim "dziełem" ;) ;) ;)

Offline 4-staczterdzieściicztery

Odp: Polscy tłumacze i tłumaczenie przez nich komiksów...
« Odpowiedź #27 dnia: Wrzesień 27, 2007, 09:51:29 pm »
Cytat: "izamara"

...ale już pani Pauliny czytać się nie da, sorki, zwłaszcza w dwóch, trzech ostatnich Gaimanach.


Czy można prosić o podanie jakichś przykładów takie działalności pani Breiter z tych 2-3 ostatnich Gaimanów?
"Życie to banda włóczących się razem komórek, mających wspólny cel."

Offline donTomaszek

Odp: Polscy tłumacze i tłumaczenie przez nich komiksów...
« Odpowiedź #28 dnia: Wrzesień 28, 2007, 01:05:51 am »
No wlasnie, sluszna uwaga.
Ja tez poprosze o przyklady.
Tlumaczenia p. Pauliny zawsze czytalo mi sie bardzo dobrze. Sandmana mam za soba w calosci.
No wiec, w ktorym momencie sie nie da :?:
Sometimes I'd like to get my hands on God...

Offline yurek1

Odp: Polscy tłumacze i tłumaczenie przez nich komiksów...
« Odpowiedź #29 dnia: Wrzesień 28, 2007, 06:14:37 am »
Cytat: "izamara"
Cytat: "Dembol_"
O ile pamiętam to na własny użytek możesz z danym dziełem zrobić wszystko. Dopiero gdy zaczyna się rozpowszechnianie/czerpanie nielegalnych korzyści majątkowych zaczyna się problem.

Na własny - jak najbardziej ;) Ale zabrania się udostępniania, nawet nieodpłatnego i nie przynoszącego korzyści, osobom trzecim ;) A yurek1 musiałby się podzielić swoim "dziełem" ;) ;) ;)


sugerujesz, że aby zaproponować wydawcy własne tłumaczenie powinienem wykupić prawa do danego tytułu?  :lol:

otóż jest praktyką zupełnie normalną tłumaczenie próbne fragmentu dzieła - książki, komiksu, czegokolwiek. potencjalny pracodawca musi znać możliwości tłumacza, a jest w stanie je ocenić praktycznie wyłącznie poprzez zlecenie przetłumaczenia fragmentu dowolnej publikacji - znanej mu lub nie. takie tłumaczenie (z reguły kilkunastostronicowe) nie jest ani udostępnianiem, ani rozpowszechnianiem, ani czerpaniem korzyści z dzieła, nic bowiem nie dzieje się tu z oryginałem, który przecież podlega przekształceniu. próbne tłumaczenie najczęściej trafia do kosza, bo... było próbne po prostu. nie jest za nie wypłacane jakiekolwiek honorarium.
zresztą nie wiem, po co to mówię, masz przecież "wuja", który tłumaczy, więc powinien o tym wiedzieć - zapytaj go.

jeszcze rozumiem, gdybym ściągnął sobie skan z jakiejś podejrzanej strony i chamsko wkleił polskie tłumaczenie. tymczasem mówimy o materiałach, jakie Vertigo udostępnia NIEODPŁATNIE KAŻDEMU, czyli dosłownie 4-5 stronach z różnych zeszytów i TBP.

 ;)
Oh no, what a time to get diarrhoea!

 

anything