Niestety, niestety, niestety...
"Dom Latających Sztyletów"
Żeś mnie zmartwił teraz
Pozwól,że też Cię zmartwię bo mam identyczne zdanie na temat tego filmu.,,Dom..." nie miał tych wszystkich walorów, które zachwycały w ,,Hero"(piękna historia, emocje, kolory, scenografia, walki, poetyka, klimat baśni, wzruszenie...),,Dom..." został pozbawiony tego wszystkiego i pozostała ckliwa małowiarygodna historyjka o zakochaniu(zbyt krótko sie znali aby to była miłość, zauroczenie owszem), aktorzy mnie nie przekonali, trójkąt miłosny- motyw stary jak swiat-brak logiki w ukazanej intrydze, nuda, nuda i jeszcze raz nuda...
Wkurzona wyszłam z kina bo poszłam z pozytywnym nastawieniem oczekijąc po Twórcy ,,Hero" naprawdę czegoś wspaniałego, czegos co mnie zachwyci przynajmniej wizualnie, ze poczuję iz obcuję z prawdziwą sztuką, czekałam na emocje, wzruszenie, piękno obrazu...nie doczekałam się.Kilka scen zapadło w pamięć ale to za mało zebym chciala pamiętać ten film.Niestety mimo woli porównuję ,,Dom..." do ,,Hero" i w tym porównaniu ten pierwszy wypada blado, jest zaledwie mglistym echem ,,Hero".Szkoda.Rozczarowanie boli.