Przykro mi, ale to niestety prawda. Nie jestes zywy
Qrde... pomacałem puls... (bije) pochuchałem na szkiełko... (zaparowało) zmierzyłem temperaturę... (w normie) Sprawdziłem, czy mam cień... (mam) Wszystko wskazuje na to, że żyję... Chyba...
Matko, może żyję w Matriksie, albo jestem tylko konstruktem sieciowym???
sygnaturka to zaden dowod na zycie, na kazdym nagrobku mozna jakas znalezc a nazywa sie tam epitafium:-)
Chyba, ze mozesz wskazac jakies widoczne oznaki zycia Ubika?
Na przyklad nowy numer pisma?
Bo tylko to kwalifikuje do kategorii pism zyjacych, tak jak cyklicznosc publikacji. Nie gadanie o tym, ze kiedys, cos, jakos.
Wie Pan, Redaktorze, ja stoję na stanowisku, że dopóki mój Naczelny nie powiedział mi, że nie ma kompletnie kasy i "Ubik" upadł, to "Ubik" nie upadł, bo ja przy nim robię. Jak do tej pory, jak słusznie Pan napisał we wstępniaku do marcowego numeru, ogłosiliśmy zawieszenie ukazywania się. Co dla mnie nie jest tożsame z upadkiem pisma. Ale być może nie mam racji i swoimi wypocinami na Forum GW udowadniam, że jestem głupim, nieznającym się na rzeczy gówniarzem.
MF sie ukazal, Ubik nie. I to jest fakt.
Pozwol, ze przypomne sytuacje z Fenixem. Dwa lata mowiono, ze juz, juz wraca. Minely 4 i nadal go nie ma.
Fakt niezaprzeczalny. I serdecznie im tego gratuluję. A pomiędzy pierwszym i drugim numerem upłynęło... (sprawdzam nerwowo) 4 miesiące. A deklarowali się na początek chyba jako dwumiesięcznik. Czy zatem wydanie drugiego numeru "MF" należy uznać za zmartwychwstanie pisma, czy za jego kontynuację? I co z trzecim numerem, który też nie ukazał się w planowanym terminie? Znowu umarło i się odrodziło? Nie, Pan wywnioskował, że Panowie Zaręba i Sobota mają dużo kasy do wydania i/lub jeszcze więcej ambicji. Po cichu mam nadzieję, że to samo można będzie jeszcze powiedzieć o "Ubiku".
A przy okazji pytanie do wszystkich, w którym momencie pismo zmartwychwstaje, a w którym powraca? W tym momencie mija piąty miesiąc od daty, w której miał się ukazać ósmy numer, a siódmy od pojawienia się w kioskach numeru siódmego. Czy gdybyśmy teraz wrócili jako czasopismo papierowe, to zmartwychwstalibyśmy, czy... wrócilibyśmy?
A ja pisalem o faktach, ty mowisz o czyms, czego nie mozna dotknac ani zobaczyc, o swoich planach, ktore, jak sam piszesz gdzie indziej nie przypominaja bynajmniej "zycia" papierowego czasopisma. I tyle. Powinienest napisac, to co powyzej, w momencie gdy przed toba bedzie lezal cieply numer pisma, a nie w dniu, w ktorym rzucasz takie info na sieć.
Tak, zgadza się, wszystko wskazuje na to, że nie mamy na tyle kasy, żeby w tym momencie wydawać czasopismo papierowe i będziemy się ukazywać w sieci, a na papierze wydawać antologie. I jest mi miło, że śledzi Pan "pośmiertne" losy "Ubika", choć w zasadzie jako martwym pismem nie należy się już nim przejmować.
Cóż, pewnie znów się nie zgodzimy, ale zmiana medium nie jest dla mnie dowodem śmierci pisma, co najwyżej niewydolności finansowej wydawnictwa.
No tak, ale w takim razie, zapyta Pan słusznie, gdzie jest strona ubikowa? Nie ma jej. Bo prowadził ją Naczelny, który nie ma teraz na to czasu. A na przykład ja, choć miałbym czas, to nie mam umiejętności. Być może się pojawi niedługo. A jeśli się nie pojawi i umrzemy, to wtedy z wielkim bólem tu się pojawię i odszczekam wszystko to, co napisałem wyżej.
Pozdrowienia
Również pozdrawiam i życzę "Science-Fiction" jeszcze długiego i szczęśliwego ukazywania się i jak największej liczby czytelników.
Sławomir Spasiewicz
"Ubik" (chyba?)