Hartnett może coś kiedyś grał dobrze, ale jak dla mnie to wychodzi dobrze tylko jako narrator. Te jego srogie miny z cygarem i w kapeluszu niezbyt mi podchodzą.
Z Johansson scenarzyści zbytnio uwierzyli tym, co porównują ją do gwiazd lat 40tych i 50tych i na taką ją wystylizowali. Mocno przesadnie, to jednak nie ten typ klasy i urody, przez co wygląda i zachowuje się sztucznie. No i jakoś jej nie lubię, w Prestiżu (świetny film) ledwo zwróciłem na nią uwagę.
Eckhart w porządku, tylko trochę zaskoczyła mnie Dalia jako punkt jego obsesji. Wcześniej nie było żadnych przesłanek, zbierania fotografii - tylko z kwestii aktorów wiadomo było o tej fiksacji aż do sceny z pokojem wytapetowanym aktami.
Pani grająca Dalię idealnie pasuje do roli, czarno-białe scenki z nią kradną cały film. I dobrze, nietrudno dzięki temu zrozumieć, że ktoś mógł na jej punkcie ześwirować. Właściwie tylko na nią czekałem.
Ciekawie wyszło delikatne rozświetlenie i rozmycie konturów w niektórych scenach a la filmy noir z lat 40tych. Dobrze jednak, że nie przesadzili z tym, bo wyszłaby Moda na Sukces. Kadry też ciekawe, wystylizowane na kino z epoki: te wszystkie ujęcia kobiecych pleców, zgarbionych mężczyzn z papierosami, zbliżenia, sceny w aucie w deszczu - ładne
Główny wątek skończył się nienajgorzej IMHO, ale nie znam całej sprawy.
Ale ogólnie cały film trochę rozczarowuje.