Autor Wątek: Y - the last man  (Przeczytany 101857 razy)

0 użytkowników i 1 Gość przegląda ten wątek.

Offline Antari

Odp: Y - the last man
« Odpowiedź #315 dnia: Kwiecień 26, 2018, 03:17:09 pm »
To jest trochę tak jak z pytaniem jaki jest najlepszy komiks. Jedni wymienią od strzału, inni uśmiechną się i rozłożą ręce. Jedni są zafascynowani wyłącznie swoimi poglądami, inni patrzą szerzej. Jak w każdym hobby aby się rozwijać trzeba być otwartym. Szufladkowanie to generalnie ślepa uliczka. Może i łatwo i wygodnie w niej zaparkować ale nie da się ruszyć dalej.

Offline gobender

Odp: Y - the last man
« Odpowiedź #316 dnia: Kwiecień 27, 2018, 06:42:14 am »
Pomysł ciekawy, owszem. Kreska to może i kwestia gustu (chociaż nadal twierdzę, ze rysunki w tym komiksie są po nic). Ale błyskotliwe dialogi? Przecież te dialogi to żenada. Te ciągłe próby zabłyszczenia oczytaniem, znajomością kultury itd., ta dosłowność i sztuczność...

Niestety miałem podobne odczucia. O ile rozumiem polaryzację przy odbiorze pewnych pozycji, tak tu naprawdę nie miałem pojęcia czemu. Infantylne (i to nie ma nic wspólnego z wiekiem, regularnie czytam Muminki i inne takie) ale przede wszystkim pretensjonalne, i to chyba to jest największa wadą tego komiksu. Taki Nolan komiksu, tylko gorzej zrealizowany.

Offline chmiel

Odp: Y - the last man
« Odpowiedź #317 dnia: Kwiecień 27, 2018, 09:30:45 am »
Rysunki Pia Guerry są znakomite. Pewnie - to nie Rosiński, Bolland czy Jim Lee - ale ta pani znakomicie prowadzi narrację, potrafi oddać emocje bohaterów i pełni służebną rolę wobec opowiadanej historii. Nie popełnia błędów w proporcjach postaci, itd. itp. Narysowane prosto, bez rozbuchanego ego, ale w punkt. Obok Risso, Frusina chyba najlepszy rysownik dłuższej serii Vertigo (bije na głowę Steve'a Dillona czy Daricka Robertsona).

Miliard razy lepsza niż wychwalany komputerowy shit Fiony Staples (która też potrafi rysować, ale z niewiadomych względów woli to robić tak jak robi).

Co do scenariusza. Nie lubię lewackich treści, temat mnie kompletnie nie interesował, ale "Y" czytało się dobrze. Chciałem sprawdzić o co cały ten szum jak seria zgarniała nagrody.
Dialogi - może to nie Bendis, ale czyta się je znakomicie. Dosłowność, sztuczność? Brzmią jak najbardziej naturalnie. Lepszy metabełkot Gaimana? Macho-gadka Azzarello?

Nie jestem fanem Vaughana, ale szczerze: "Y", "Ex-Machina" i "Saga" to kawał dobrze napisanych historii.

Feldkurat

  • Gość
Odp: Y - the last man
« Odpowiedź #318 dnia: Kwiecień 27, 2018, 02:04:16 pm »
^ się podpisuję

Dodam jeszcze sposób prowadzenia narracji, czyli wielowątkowość, która fajnie się potem splata w jedno i ciekawe, wyraziste postacie.

Offline Itachi

Odp: Y - the last man
« Odpowiedź #319 dnia: Lipiec 11, 2018, 11:26:46 pm »
Y ostatni z mężczyzn staje się dla mnie serią zamkniętą. W końcu po długim okresie oczekiwania ukończyłem lekturę kultowej serii Vaughana. Jak ją oceniam?


Pomysł

Na swój sposób genialny, oś fabuły wkręca czytelnika od pierwszej strony. Pole do popisu jakie na samym początku stworzył sobie autor była nie do oszacowania. I co najważniejsze oparł się on pokusom stworzenia komiksu, opartego na seksie. Bo chłodno szacując wielu scenarzystów poszłoby na łatwiznę i masowo produkowało nowe pokolenie chłopców i dziewczyn. Czy Vaughan miał jasno określony plan na całość? Ciężkie pytanie. Moim zdaniem twisty fabularne nie zawsze dawały optymalny efekt. Chociaż spokojnie 3/4 z nich była zaskakująca i naturalna, zgodna z logiką powieści. Jednak znak zapytania jaki pozostał, otwarta furtka do wyjaśnienia zjawiska zaniknięcia Y pozostawiła u mnie pewien niesmak. Dostaliśmy przesłanki, jedne wyjaśnienia były realne, kolejne oparte na biologicznym bełkocie i delikatnie mówiąc trudne do przyjęcia. Nie do końca zrozumiałem motyw pierwszego klonowania i jak to przedsięwzięcia miało wpłynąć na to, iż matka natura postanowiła przejść do kolejnego etapu ewolucji. Uważam, że motyw japońsko-chiński był ciągnięty delikatnie na siłę, akcje ze śledzącą ninją, porwaniami, wyskokami z budynków momentami gryzło się z pierwotnymi założeniami niczym w Z Nation. Dostaniem się do ośrodka badawczego. Motywy ojca doktor Allison były kolejnymi nie do końca udanymi krokami scenarzysty. Oceniając jego chęć naprawy stosunków z córką, usprawiedliwieniem się w tych relacjach dzięki wyprodukowaniu jej klonów, niosło za sobą przesłanki choroby psychicznej, gdzie z drugiej strony cały misterny plan potrzebował kunsztu i talentu naukowca.

Zakończenie

Akceptowalne. Zazwyczaj ciężko w dłuższych seriach trzymających równy poziom wykonać taki ruch, aby w finale wszystkie nitki się ze sobą połączyły. Yorick w finale przejmuje inicjatywę, ale co najważniejsze idealnie poprowadzono jego wątek z Agentką 355. Udało się w nim powiązać chemię, niepewność i utratę. Odrobinę brakowało mi przedstawienia wydarzeń pomiędzy przeskokiem w czasie o kilkanaście czy kilkadziesiąt lat. Po rozmowie Yoricka z Beth i jej wyznaniem, Vaughan mógł się jeszcze pokusić o jeden dialog pomiędzy nimi.

Dialogi

Momentami miałem wrażenie jakby scenarzystą Y był Ennis. Cięty język doskonale uzupełniał się z przekomarzaniem i charakterami głównych bohaterów. Cały czas stał na poziomie pewnej świeżości i powodował, iż lektura praktycznie się nie nużyła. I nie było tutaj wyjątków, wszyscy aktorzy widowiska mieli swój czas antenowy.


Retrospekcje


Przyznam, iż ich nie lubię kiedy zaczynają pojawiać się w rozdziałach kiedy akcja zaczyna nabierać tępa. W Y zazwyczaj mnie irytowały. Z jednej strony poznawaliśmy życiorysy bohaterów, dzięki czemu łatwiej Nam było zrozumieć ich motywacje, z drugiej znowu często wybijały mnie z rytmu. Aczkolwiek sama ich jakość się broniła. Historie Yoricka, Allison, 355 wniosły wiele do fabuły. Gorzej sytuacja miała się z Izraelitkami, tutaj naprawdę byłem obojętny co powodowało ich misję.


Relacje

Najmocniejsza strona komiksu. Popisowo rozplanowana i wykonana. Nowi aktorzy płynnie komponowali się ze starszymi. W świecie gdzie uczucia wszystkich kobiet kierowane były do jednego gościa nie były łatwe, potrzeba bliskości powodowała zbliżenia na które w codziennych okolicznościach nie miałyby przyzwolenia. Bardzo rozwojowo poprowadzono wątek Yoricka i Ampersanda, do tego stopnia iż to on w dalszych fazach komiksu stopniował napięcie lub je napędzał jak wtedy kiedy niczym Spider-Man ze swoim zmysłem ostrzegał o zagrożeniach, albo jak z mimiki można było wyczytać iż najgorsze minęło. Jak wspominałem wcześniej Vaughan nie domknął relacji głównej pary serii, jednak kilka lat rozłąki i obsesja Yoricka by odnaleźć Beth wymagała rozwiązania.

Serię Y ostatni z mężczyzn oceniam na mocne 8 w skali od jeden do dziesięć. To jedna z lepszych serii jakie miałem okazje poznać, chociaż do absolutnego topu raczej się nie załapie. Nie jest to jednak żadna obraza, bo dzieło broni się pod każdym względem. Scenariusza. Grafiki. Dialogów. Przesłania. Y to saga łącząca w sobie powieść detektywistyczną, dramat z nutką marynistyki i ciągłym poczuciem niepewności.

Offline tysonek

Odp: Y - the last man
« Odpowiedź #320 dnia: Lipiec 12, 2018, 11:24:14 am »
Dzięki Itachi, powoli się czułem jak rozbitek na bezludnej wyspie będąc wielbicielem tego komiksu :)

Offline parsom

Odp: Y - the last man
« Odpowiedź #321 dnia: Lipiec 12, 2018, 12:04:34 pm »
Nie wydaje mi się, żeby to co napisał Itachi wskazywało na uwielbienie dla tego komiksu.
Głosuj na mój projekt Lego Ideas: http://link.do/56xyk

Offline tysonek

Odp: Y - the last man
« Odpowiedź #322 dnia: Lipiec 12, 2018, 12:42:52 pm »
Nie wydaje mi się, żeby to co napisał Itachi wskazywało na uwielbienie dla tego komiksu.
Jak twoje zdanie będzie dla mnie cenne z pewnością się o nie poproszę  :wink:

Offline parsom

Odp: Y - the last man
« Odpowiedź #323 dnia: Lipiec 12, 2018, 12:47:58 pm »
Jak twoje zdanie będzie dla mnie cenne z pewnością się o nie poproszę  :wink:
Słusznie, nic nie może mącić duszy fanatycznego, niepewnego dogmatów wyznawcy.
Głosuj na mój projekt Lego Ideas: http://link.do/56xyk

Offline tysonek

Odp: Y - the last man
« Odpowiedź #324 dnia: Lipiec 12, 2018, 12:54:35 pm »
Słusznie, nic nie może mącić duszy fanatycznego, niepewnego dogmatów wyznawcy.
I właśnie przez takie kretyńskie teksty później powstają manifesty takich ludzików jak krzysiu t.

Offline parsom

Odp: Y - the last man
« Odpowiedź #325 dnia: Lipiec 12, 2018, 12:58:34 pm »
Mam w głębokim poważaniu jakiekolwiek manifesty, podobnie jak niejakiego krzysia t. Nie chcesz rynsztoku, to sam się zachowuj.
Głosuj na mój projekt Lego Ideas: http://link.do/56xyk

Offline tysonek

Odp: Y - the last man
« Odpowiedź #326 dnia: Lipiec 12, 2018, 01:03:56 pm »
Mam w głębokim poważaniu jakiekolwiek manifesty, podobnie jak niejakiego krzysia t. Nie chcesz rynsztoku, to sam się zachowuj.
Nie chcę rynsztoku więc nie będę komentował takiego przerostu formy nad treścią jaki zafundowałeś. Miłego dnia.

Offline Namir

Odp: Y - the last man
« Odpowiedź #327 dnia: Lipiec 12, 2018, 03:37:28 pm »
Nie wydaje mi się, żeby to co napisał Itachi wskazywało na uwielbienie dla tego komiksu.

Wydaje mi się, że jak ktoś daje komiksowi 8/10, to można go uznać za jego wielbiciela. Chyba, że przyjmujesz definicję, że wielbiciel = fanatyk, to wtedy rzeczywiście jest to stwierdzenie przesadzone. Niemniej jednak z postu Itachiego wynika, że seria Y bardzo mu się spodobała i uważa ją za bardzo dobrą.

Offline parsom

Odp: Y - the last man
« Odpowiedź #328 dnia: Lipiec 12, 2018, 03:57:05 pm »
Wielbiciel - osoba uwielbiająca kogoś lub coś.Uwielbienie - głęboka cześć, miłość, podziw dla kogoś lub czegoś.
Głosuj na mój projekt Lego Ideas: http://link.do/56xyk

Offline Namir

Odp: Y - the last man
« Odpowiedź #329 dnia: Lipiec 12, 2018, 04:15:59 pm »

Wielbiciel - osoba uwielbiająca kogoś lub coś.Uwielbienie - głęboka cześć, miłość, podziw dla kogoś lub czegoś.


No i wszystko się zgadza. Uwielbienie = podziw dla kogoś lub czegoś. Itachi wyraźnie napisał:


Serię Y ostatni z mężczyzn oceniam na mocne 8 w skali od jeden do dziesięć. To jedna z lepszych serii jakie miałem okazje poznać, chociaż do absolutnego topu raczej się nie załapie. Nie jest to jednak żadna obraza, bo dzieło broni się pod każdym względem.

 

anything