Ex Machina - podobało mi się bardzo. IMO nie zestarzał się ten komiks właściwie w ogóle. Zakończenie/wyjaśnienie "wątku superhero" nie do końca kupuję, zakończenie "ludzkich" wątków Hundreda - miazga. Znowu zabolało (
ten kadr z oczami Kremlina po "bang"
).
Runawaysi - pierwszy tom complete collecton za mną. Bez lektury produkcyjnego "briefu" dla bossów Marvela i poczytania, czym miał być imprint Tsunami, powiedziałbym, że rzecz średnia. Przy odpowiednim zaś nastawieniu - mocno wciągnęło. Dosłownie "Księga urwisów" Niziurskiego w sztafażu superhero. Odwołań do świata Marvela trochę jest, ale żadna "specjalistyczna" wiedza nie wymagana do czerpania radości z lektury. Dialogi są fenomenalne ("I'm street wise" "Yeah, sesame-street way"
, postaci trochę mniej
(choć Bruiser i jej rękodzielniczy kostium - ekstra)
, ale w ostatecznym rozrachunku bardzo przyjemna lektura.
Po lekturze tych trzech serii, jedyny problem z Vaughanem jaki mam to
obowiązkowe postaci homoseksualne i mam wrażenie "misyjne" podejście Vaughana do problemu mniejszości seksualnych.
O ile w Y ich obecność jest naturalną konsekwencją "stanu świata", w Ex Machinie służy do pokazania napięć społecznych
(choć tu już mam wątpliwości - strażacy homoseksualiści? OK. Tajna agentka która ni z gruszki ni pietruszki okazuje się być lesbijką - no niech będzie. Bradbury? Zgrzyt. Tak, bromance był widoczny i nieźle napisany, niech będzie, że na linii Hundred-Bradbury było jakieś napięcie seksualne, ale otwarta deklaracja nie służy imo niczemu więcej poza chęcią zszokowania czytelnika i uczynienia finału jeszcze bardziej "gorzkim". I bez tego finał był ciężki i bardzo smutny)
tak w Runawaysach było to kompletnie nie potrzebne i spłycone na maksa. To i tak jedyna chyba drużyna superhero w której kobiety dominują, więc Karolinę
mógł sobie po prostu odpuścić.
A Sister Grimm, która po miłosnym zawodzie radośnie stwierdza, że ma dość facetów... no słabo po prostu
. I imo, krecia robota, czyli utrwalanie stereotypu,
że lesbijki to nie kochane/ skrzywdzone przez mężczyzn heteroseksualne kobiety.
Zważywszy, że adresatem komiksu wg. briefu miał być 12 latek... No nie wiem.