trawa

Autor Wątek: Co ostatnio czytaliście II  (Przeczytany 255356 razy)

0 użytkowników i 1 Gość przegląda ten wątek.

Offline Radan

Odp: Co ostatnio czytaliście II
« Odpowiedź #300 dnia: Sierpień 27, 2009, 08:10:46 am »
"Frankenstein" Mary Shelley

Stylistycznie książka dosyć słaba. Najbardziej irytuje to, że i Walton i Frankenstein i Elżbieta i Ojciec Wiktora i monstrum i kto tam jeszcze mówią dokładnie w taki sam sposób. Ale opowiedziana historia jest ciekawa. Nie wiem, czy można traktować tą książkę jako rozprawę filozoficzną na jakiś tam temat,  jak twierdzą niektórzy, ale przeczytać warto. Choćby po to, żeby wiedzieć, od czego zaczęła się historia jednego z najbardziej rozpoznawalnych w dzisiejszych czasach "potworków".

Offline Ribald

Odp: Co ostatnio czytaliście II
« Odpowiedź #301 dnia: Sierpień 27, 2009, 09:04:57 pm »
Kazania Starosądeckie Tischnera

Książka świetna bo autor mądry i z dobrym piórem. Lekcja wiary, a właściwie życia, bo nie tylko dla wierzących, zanurzona w lubianym przeze mnie franciszkańskim podejściu do świata. Do zadumy, czasem do uśmiechu. Jak mi się kiedyś zachce wrzucę parę tez do "naszej wiary" na OT

Ameryka Nowy Rzym Petera Bendera

Ciekawa, równoległa historia dwóch Imperiów, ze szczególnym uwzględnieniem wojen punickich oraz ekspansji na wschód rzymskiej republiki oraz wojny z Hiszpanią, pierwszej i drugiej światowej w wypadku USA. Z analogiami i wnioskami można się zgodzić mniej lub bardziej (sam autor zastrzega zresztą, że nie głosi prawd objawionych), ale ukazanie funkcjonowania tych samych mechanizmów w historii trzeba uznać za wielką zaletę książki. Poza tym jeśli ktoś lubi Rzymian, a o hegemonii USA pisze mgr to tym bardziej sam miód ;)

No i milion Pratchettów, ze szczególnym wyróżnieniem Trzech wiedźm
mam swoje zdanie, z którym się nigdy nie zgadzam

Offline Sajuuk'

  • Szafarz bracki
  • *****
  • Wiadomości: 3 018
  • Total likes: 0
  • Płeć: Mężczyzna
  • z'; DROP TABLE profile; --
    • sireliah.com
Odp: Co ostatnio czytaliście II
« Odpowiedź #302 dnia: Sierpień 27, 2009, 09:24:14 pm »
"Moby Dick czyli Biały Wieloryb" Hermana Melvilla - Cóż by rzec, mam o tej książce zdanie ambiwalentne. Po stronie pozytywnej znajduję doskonałą historię, w której człowiek powodowany chęcią zemsty i obłędem postanawia walczyć z siłami natury, a także własną słabością. Człowiekiem tym jest kapitan Ahab, jego słabością utracona noga, zaś złowieszczymi siłami natury oczywiście biały kaszalot. Dramatyzm i beznadziejna walka robią wrażenie, o tak.

Problem stanowi jednak strona negatywna, czyli fakt, że dla mnie, wychowanego na przełomie XX i XXI wieku polowania na wieloryby nie są ani symbolem wspaniałej przygody, szlachetnego rzemiosła, sprawdzianu męskości, dumy żeglarstwa, etc. a raczej bezprzykładnego mordu na wielkich morskich ssakach. Narrator, Izmail, często pozwala sobie na zachwyt nad sztuką wielorybnictwa i prowadzi to do pewnych napięć, ot jak wspomina jak niebiańską i niemal sakralną czynnością jest maczanie rąk w olbrocie (substancja, dla której zabija się kaszaloty) i bogowie w niebie z pewnością to robią . Nie widzę w tym nic boskiego, ale wiadomo; sporo wody upłynęło od połowy wieku XIX. Co do samego narratora; niemożliwy mądrala, więcej jak 3/4 książki (w dwóch tomach) to wykład ze wszystkich informacji jakie można znaleźć o kaszalocie, coś jak "Solaris" Lema, proporcje podobne. Począwszy od fragmentów ze starych tekstów (Jonasz na czele) po jakieś historie o świątyniach ze szkieletu wieloryba. Gość rości sobie pretensje do naukowości, ale uznaje kaszalota za rybę a nie ssaka (zauważa, że nie oddycha tlenem rozpuszczonym w wodzie, karmi młode, ma poziomą płetwę, ssaczy szkielet, a jednak!). Innymi słowy - Izmaila nie polubiłem. Czytając początek zwróćcie uwagę na wątki homoseksualne w postępowaniu z dzikim, Queequegiem! Nie podobało mi się też coś, co znalazł Radan u Shelley i jest czymś typowym dla niektórych dziewiętnastowiecznych pisarzy - bohaterom zdarza się mówić w ten sam sposób i to samo. Na przykład wstawki filozoficzne kapitana Ahaba, przykro mi się robiło, bo Melville ubezwłasnowolnił, opętał i zgwałcił swojego bohatera  :); Ahab nigdy nie gadał by nie gadał takich bzdur, to aż nazbyt widoczne dla czytelnika.

Na szczęście książka nie jest taka zła, jak to by wynikało z mojej wstępnej oceny - co by nie mówić o Izmailu, coś tam wie i choćby słownictwem wielorybniczym i morskim wiele wzbogaca, widać też, że on, czy też autor znają fach z pierwszej ręki i lektura daje jakieś pojęcie o mentalności wielorybników w Nantucket. Czytać "Moby Dicka"? Owszem, bo zmusza to do myślenia, trochę z przekory, trochę z ciekawości. No i ten mord w oczach kapitana z harpunem w dłoni na dziobie łodzi wielorybniczej, nie wiadomo kto większy diabeł; Ahab czy Moby Dick.  :)
"Był to chłopak tak piękny, że nie musiał się nawet myć" - T. Konwicki, "Dziura w niebie"

Offline achillemarozzo

  • Kawaler Bractwa Św. Jerzego
  • ****
  • Wiadomości: 420
  • Total likes: 0
  • Płeć: Mężczyzna
Odp: Co ostatnio czytaliście II
« Odpowiedź #303 dnia: Sierpień 28, 2009, 02:34:12 pm »
Tytułem ot, sam nie wiem, czy XIX-sto wieczne i starsze powieści czyta się bardziej z zaciekawienia ekstatycznymi pojękiwaniami w podręcznikach polonistyki, czy ze snobizmu. Są to nieraz po prostu opatrzone jakąś tam fabułą wykłady filozoficzno-socjologiczne. Tak jak "Frankenstein" czy "Imię moje Izmael".
Ja męczyłem tzw. pozalekturową klasykę głównie dlatego, że "tak wypadało". A szpan opłacił się przed obliczem polonistki i potem na maturze. Niestety, przyzwyczajenie jest nieraz jedyną naturą, i w ten sposób człek za młodu robi z siebie kalekę na całe życie, zamiast wciągać kreski czy łykać Prattchetta Nr 2578.
A do rzeczy, przeczytalem sobie na leżaku "Carskie sieroty" Vladimira Volkoffa, któren jak samo nazwisko wskazuje jest Francuzem. Ciekawie opisano w tej powieści schyłek caratu i początek sowietskowo komunizma (niech go penis strzeli), z punktu widzenia wiernych oficerów i urzędników starego porządku. U nas się tradycyjnie Russkich nie trawi, ale miło jest pomyśleć sobie za autorem, że wszystko mogłoby być trochę lepsze gdyby nie rozstrzelano Mikołaja II. Może u nas też, kto wie? Może nadal by się polowało na wieloryby z drewnianych łódek, a nie skośnookich trawlerów. A może i nie.
"Żądam, by uszanowano we mnie godność człowieka, to jest jednostki o wartości nie mniejszej niż świnia!"
                                                                         KuK feldkurat Otto Katz

Offline krupnika

Odp: Co ostatnio czytaliście II
« Odpowiedź #304 dnia: Wrzesień 08, 2009, 11:13:56 am »
Gustavo Nielsen "Aushwitz"
Duże wrażenie na mnie zrobiła ostatnio ta książka-mocne sceny sadystyczne są nie dla każdego czytelnika.brutalna opowieść o współczesnej nienawiści i złu które drzemie w na pozór "normalnych" ludziach.POLECAM
Szkoda że nie zostały wydane w Polsce pozostałe powieści G.Nielsena :-?


alterkino.org
terazhuta.pl
POZDRAWIAM k.

Offline Radan

Odp: Co ostatnio czytaliście II
« Odpowiedź #305 dnia: Wrzesień 14, 2009, 06:46:13 pm »
"Grendel", autor: John Gardner
Sapkowski w swoim "Rękopisie..." zalicza tą pozycję do najlepszych książek fantasy (o ile pamiętam). To kolejny argument przemawiający za tym, że w dziedzinie fantastyki można Sapka traktować jak nieomylny autorytet i w ciemno kupować dzieła, które on poleca. Bo "Grendel" to faktycznie rewelacyjna książka. Inteligentna, wciągająca i okraszona dosyć czarnym humorem. Tytulowy Grendel jest w tym utworze bardzo ciekawą postacią.

Po przeczytaniu "Grendela" doszedłem do wniosku, że muszę, po prostu muszę przeczytać Sagę o Beowulfie. Wie ktoś, gdzie mozna to znaleźć? Po polsku lub po angielsku (mam na myśli współczesny angielski, a nie ten dziwny język, w którym napisano oryginał).

Offline raj666

Odp: Co ostatnio czytaliście II
« Odpowiedź #306 dnia: Wrzesień 16, 2009, 05:22:41 pm »
Rozejrzyj sie w necie
Tutaj masz wydanie po polsku a jak nie masz problemu z czytaniem po angielsku i z sieci to zajrzyj na gutenberga. Tam wisi tekst oryginalu. Prawa autorskie dawno wygasly. :)
Pzdr
« Ostatnia zmiana: Wrzesień 16, 2009, 05:25:42 pm wysłana przez raj666 »

Offline Konował

Odp: Co ostatnio czytaliście II
« Odpowiedź #307 dnia: Wrzesień 17, 2009, 12:02:35 pm »
Narrenturm A. Sapkowski

Jak nie byłem fanem Sapkowskiego po przeczytaniu jednej z książek o Wiedźminie (Krew Elfów) tak dalej nim nie jestem.

Pierwszy tom trylogii husyckiej czyta się szybko, łatwo i ogólnie przyjemnie. Po 300 stronach może zacząć denerwować podejście Reinmara do życia, jego naiwność i wiara w ludzi zwłaszcza że był on osobą wykształconą. Z drugiej strony reszta bohaterów wypada o niebo lepiej od konowała z Bielawy. Dużym plusem książki sa dialogi, mnie przypadły one do gustu i zachęcały do przeczytania następnych stron.
Fabuła zaciekawiła mnie na tyle by sięgnąć po kolejny tom, jak tylko pojawi się w bibliotece, czyli nie prędko.



"...zeznając prawdę i tylko prawdę nie pamiętając nic z tego co jest mu wiadome"

Offline achillemarozzo

  • Kawaler Bractwa Św. Jerzego
  • ****
  • Wiadomości: 420
  • Total likes: 0
  • Płeć: Mężczyzna
Odp: Co ostatnio czytaliście II
« Odpowiedź #308 dnia: Wrzesień 17, 2009, 04:41:27 pm »
Nietety, "Trylogia husycka" to nie jest mistrzostwo świata, tzn, jest wicemistrzostwo w konstruowaniu "fajowych postaci" i sypaniu błyskotliwymi dialogami. Ale intryga i rozmach w zasadzie nie istnieją - uciekł, złapali go, uciekł, ukrzywdzili go, uciekł, złapali go, uciekł, mści się, złapali go, etc. Sagę o wiedźminie łykałem jak szalony - niezmiernie mi się podobały przeróżne sztuczki narracyjne i stopniowanie napięcia, zwłaszcza w ostatnich tomach. A tutaj tego już nie ma - zostały jeno postacie, co błyskotliwie a cynicznie  prawią podczas cyklu niepowiązanych epizodów. Przypomina to polski film wg inżyniera Mamonia lub dyskusje na naszym forum.
 Ale nie powieść. Może "Żmija" będzie lepsza.
Zapodałem sobie "Montaż" Vladimira Volkoffa - powieści szpiegowskie o złych kagiebistach wyszły już z mody, bo KGB ostało się jeno na Białorusi. Ale ta jest naprawdę smakowita, nic nie straciła i pewnie nie straci, na aktualności. W skrócie - cwani Sowieci werbują białorosyjskiego emigranta jako literackiego agenta wpływu w lewicującej Francji. Maniera jednego z oficerów Komitieta potrafi doprowadzić do czkawki ze śmiechu: "Mój /złoty/tombakowy/kartonowy Jakubie Mojsiejewiczu...." :lol: :lol: :lol:
Mnóstwo złośliwości na temat mediów, PR i pisarzy i krytyków literackich. Świetna kniga, która dostarcza rozrywki i prowokuje do niewesołych rozmyślań.
"Żądam, by uszanowano we mnie godność człowieka, to jest jednostki o wartości nie mniejszej niż świnia!"
                                                                         KuK feldkurat Otto Katz

Offline Joneleth

  • Radca bracki
  • ******
  • Wiadomości: 5 238
  • Total likes: 1
  • Szlag mnie trafia, ergo sum.
Odp: Co ostatnio czytaliście II
« Odpowiedź #309 dnia: Wrzesień 18, 2009, 12:52:31 pm »
Nietety, "Trylogia husycka" to nie jest mistrzostwo świata, tzn, jest wicemistrzostwo w konstruowaniu "fajowych postaci" i sypaniu błyskotliwymi dialogami. Ale intryga i rozmach w zasadzie nie istnieją - uciekł, złapali go, uciekł, ukrzywdzili go, uciekł, złapali go, uciekł, mści się, złapali go, etc. Sagę o wiedźminie łykałem jak szalony - niezmiernie mi się podobały przeróżne sztuczki narracyjne i stopniowanie napięcia, zwłaszcza w ostatnich tomach. A tutaj tego już nie ma - zostały jeno postacie, co błyskotliwie a cynicznie  prawią podczas cyklu niepowiązanych epizodów. Przypomina to polski film wg inżyniera Mamonia lub dyskusje na naszym forum.
 Ale nie powieść. Może "Żmija" będzie lepsza.

Przyznaję, że mi też Wiedźmina czytało się lepiej. Ale nieznacznie. Mimo wszystko Trylogia husycka pod wieloma względami przewyższa według mnie Sagę Sapkowskiego. "Przeróżne sztuczki narracyjne" mnie osobiście po prostu irytowały. Za każdym razem, gdy pojawiały się tego typu elementy budziło się we mnie uczucie, że tak naprawdę autor nie za bardzo może się odnaleźć w konwencji książki. Kunszt do jakiego doszedł w opowiadaniach dla mnie osobiście jeszcze bardziej kontrastował niedociągnięcia tej "dłuższej formy". Specyfika książki wymaga przyjęcia innej formy narracji niż ta z opowiadań, jednak ta wybrana przez Sapkowskiego niekoniecznie jest według mnie najlepsza. Po przeczytaniu Trylogii husyckiej jedynie się w tym przeświadczeniu utwierdziłem.

Fabularnie Wiedźmin też chwilami wydawał mi się... Infantylny? Naiwny? Lubię Sagę, nie przeczę, ale daleki jestem od zachwytów nad nią, szczególnie, że cały cykl jest według mnie słabszy od opowiadań. Na tym może zakończę dywagację o Białym Wilku, bo temat traktuje o czymś innym...

Jeśli chodzi o samych husytów:
- ciekawy temat, naprawdę duży plus za sam pomysł
- w porównaniu do Wiedźmina daje wrażenie (zresztą nie wątpię, że tak było) znacznie lepszego przygotowania do samego pisania, co ja osobiście doceniam
- styl w porównaniu do Wiedźmina też według mnie jest lepszy ("przeróżne sztuczki narracyjne" w postaci np. mnicha opisującego po latach przebieg bitwy jakoś bardziej do mnie trafiają niż odpytywanie studenta w szkole na temat manewrów wojsk nilfgaardzkich; podobnie w przypadku "łóżkowych" rozmów monarszych par)
- autorowi udało się mnie zdenerwować, w przypadku Regisa i Geralta po prostu przerzuciłem kolejną stronę

A jeśli chodzi o Żmiję, to wiadomo już, o czym to dokładnie będzie? Bo obstawiam od pewnego czasu inspirację Żmijem Gorynyczem ;-)
CADE: [...] There shall be no money; all shall eat and drink on my score, and I will apparel them all in one livery, that they may agree like brothers and worship me their lord.
DICK: The first thing we do, let's kill all the lawyers.

Offline achillemarozzo

  • Kawaler Bractwa Św. Jerzego
  • ****
  • Wiadomości: 420
  • Total likes: 0
  • Płeć: Mężczyzna
Odp: Co ostatnio czytaliście II
« Odpowiedź #310 dnia: Wrzesień 18, 2009, 02:24:14 pm »
Żmij Gorynycz...To by sie nawet zazębiało z pogloskami o tym jakoby akcja nowej powieści miała coś wspólnego z wojna radziecko-afgańską. Mam  nadzieję , że autor też juz wie o czym jest kniga, ma jej plan i go realizuje.  :D Ja bym siejszcze bardziej ucieszył gdyby powrócił do opowiadań. No, ale powieści pewnie sie lepiej sprzedaje wydawcom, a już cykle to ho ho.
Sagę czytałem sobie w trakcie studiów, i bardzo dobrze ją - szczególnie ostatnie dwa tomy - wspominam. Miała wyrazistych bohaterów, a sam lubię gdy autor trochę się ze mną drażni i mydli oczy numerami narracyjnymi. Sapkowski napracował się na pewno bardzo nad faktografią przy Trylogii, jest tutaj mnóstwo erudycji, ale rozwój fabuły mnie rozczarował - zabili go, Panie, i uciekł, a świata nie ratował. Reinmar ma tyle rozumu co drzewce glewii. Żeby jeszcze był pociesznym idiotą - ale mu nie wolno, bo jest przecie bohaterem powieści. Jego luba, występuje w ilościach śladowych, a kiedy sie pojawia jest dosyć bezbarwna. Tak sobie to wypada na tle tuzinów kolorowych postaci drugoplanowych. A finał ich tęsknych przygód - mnie się wydał od czapy. Zwyczajnie, pan S. wziął i wyszedł z worda.
« Ostatnia zmiana: Wrzesień 18, 2009, 02:31:48 pm wysłana przez achillemarozzo »
"Żądam, by uszanowano we mnie godność człowieka, to jest jednostki o wartości nie mniejszej niż świnia!"
                                                                         KuK feldkurat Otto Katz

Offline Radan

Odp: Co ostatnio czytaliście II
« Odpowiedź #311 dnia: Wrzesień 18, 2009, 04:19:23 pm »
Rozejrzyj sie w necie
Tutaj masz wydanie po polsku a jak nie masz problemu z czytaniem po angielsku i z sieci to zajrzyj na gutenberga. Tam wisi tekst oryginalu. Prawa autorskie dawno wygasly. :)
Pzdr

Dzięki.

Offline Joneleth

  • Radca bracki
  • ******
  • Wiadomości: 5 238
  • Total likes: 1
  • Szlag mnie trafia, ergo sum.
Odp: Co ostatnio czytaliście II
« Odpowiedź #312 dnia: Wrzesień 18, 2009, 06:58:27 pm »
Pozwolę sobie jeszcze odpisać... Jeśli dyskusja bardziej się rozwinie można to wyciąć do nowego tematu.

Sagę czytałem sobie w trakcie studiów, i bardzo dobrze ją - szczególnie ostatnie dwa tomy - wspominam.

A mi dla odmiany Pani Jeziora nie za bardzo przypadła do gustu. Może nie jako całość, chodzi mi przede wszystkim o wątek Ciri.

Cytuj
Jego luba, występuje w ilościach śladowych, a kiedy sie pojawia jest dosyć bezbarwna. Tak sobie to wypada na tle tuzinów kolorowych postaci drugoplanowych. A finał ich tęsknych przygód - mnie się wydał od czapy. Zwyczajnie, pan S. wziął i wyszedł z worda.

A tu trochę spoilerów.

Spoiler: pokaż

W zasadzie trudno się nie zgodzić, jednak z drugiej strony, jaka miała być Jutta? Fabuła niejako narzucała jej rolę "dodatku", a fakt, że Trylogia jest bardziej "historyczna" niż wcześniejsza twórczość Sapkowskiego dodatkowo wpływał na przyznanie jej bardziej marginalnej roli. Bo choć trudno pominąć w historii Europy takie postacie jak Joanna D'Arc, Hildegarda z Bingen, czy żyjąca znacznie później angielska Elżbieta, czy szwedzka Krystyna, to nadanie de Apoldzie większego znaczenie i mocniejsze jej zarysowanie niekoniecznie dobrze wpłynęłoby na kształt historii i całej fabuły. Nie w lekkim fantasy historycznym. Dlatego też, o ile mocno sfeminizowany obraz sprawdzał się w Wiedźminie, to przy innych znaczących postaciach kobiecych w cyklu husyckim, Jutta jako ktoś więcej niż dama serca zaburzałaby proporcje. Ten lekki rys postępowości jaki jej przypisano był w sam raz, coś więcej stanowiłoby już zbyt mocną kreskę na delikatnym szkicu. 

Tęsknych przygód Alkasyna i Nikoletty, czy Reynevana i Szarleja? :)
Jeśli chodzi o tych pierwszych: cóż można się było tego spodziewać. Sapkowski, w którymś ze swoich wywiadów stwierdził, że jako pisarz chce wywołać u czytelnika emocje, że sam czytając kiedyś jakąś tam książkę był strasznie zły na jej autora, gdy ten zabił jedną z postaci. Jutta była najlepszym wyborem, również z punktu widzenia fabularnego. Najlepszym, bo młoda, niewinna i będąca ukochaną głównego bohatera; z punktu widzenia fabuły, bo w jakiś sposób rozwijała wątek Reinmara i wzbogacała go, jako postać, o tragiczny epizod (a co to za bohater bez tragicznego epizodu!). I choć domyślałem się, że tak zostanie rozwiązany ten wątek, to powiem szczerze, że mimo zarzutów podniesionych względem Jutty, mnie autor zdenerwował. Skończyłem rozdział i odłożyłem książkę do następnego dnia.

Natomiast samo zakończenie Trylogii: według mnie nie było satysfakcjonujące. Oczywiście Konrad nie mógł ponieść kary, więc jako główny-zły padł Pomurnik, ale wszystko to było jakieś bez wyrazu. Podobnie z karą wieży dolnej i Elenczą.
CADE: [...] There shall be no money; all shall eat and drink on my score, and I will apparel them all in one livery, that they may agree like brothers and worship me their lord.
DICK: The first thing we do, let's kill all the lawyers.

Offline Ribald

Odp: Co ostatnio czytaliście II
« Odpowiedź #313 dnia: Październik 24, 2009, 09:31:57 pm »
W Azji Tiziano Terzani

Z początku książka trochę raziła topornością stylu, ale potem jakoś wyzbyłem się tego uczucia. Przede wszystkim zbiór reportaży Terzaniego z kilkunastu miejsc Azji pd-wsch jest kapitalnym źródłem wiedzy o mechanizmach działań przywódców i zwykłych ludzi. Włoski reporter przed długie lata pracujący dla Spiegla (co samo w sobie jest pewnym fenomenem) maluje momenty przełomów począwszy od Wietnamu i Czerwonych Khmerów w latach 70, aż po przejęcie Hong-Kongu przez Chiny. Choć sam przyznaje, że Azji dokładnie nie poznał, to może z tą opinią polemizować, zwłaszcza w kontekście tego jak daleko faktycznie trzeba (?) się zagłębić by to uczynić. Jest to jednak niewątpliwie kontynent fascynujący - z jednej strony mający oblicze duchowości, które dla nas jest już chyba niedostępne, z drugiej ukazujący cenę postępu gospodarczego - trywializację i sztuczność życia (kapitalna studium Japonii). Polecam, choć chwilę trzeba się przyzwyczajać, że to nie jest Kapuściński :)
mam swoje zdanie, z którym się nigdy nie zgadzam

HaaYaargh

  • Gość
Odp: Co ostatnio czytaliście II
« Odpowiedź #314 dnia: Grudzień 13, 2009, 08:39:50 pm »
"Moby Dick czyli Biały Wieloryb" Hermana Melvilla - Cóż by rzec, mam o tej książce zdanie ambiwalentne. [...]

Dziś właśnie skończyłem czytać tą książkę, jakież zaskoczenie mnie wzięło gdy zobaczyłem twój post, choć w sumie wielu użytkowników ma to forum, i wiele osób mogło czytać Moby Dicka w tym samym czasie ;)

Do rzeczy. Jak było już wcześniej napisane, książka to w dużej części wywody nt. wielorybnictwa, sposobach łowienia, oprawiania, przechowywania, nt. systematyki gatunku (błędnej), czy o wielorybniczej kurtuazji i o środowisku ludzi morza. Mnie osobiście rozległość nie zawadzała, bo sam jestem związany z morzem i ciekawiło mnie to niezmiernie, może wolałbym gdyby akcja i traktaty częściej się ze sobą przeplatały, bym nie musiał za długo wyczekiwać na rozwinięcie wątku. Podobało mi się profesjonalne podejście do tematu. Z drugiej strony nie lubię zaś pompatycznych monologów, owszem znalazły się owe dwie trzy perełki które formę cytatów przyjęły, ale mimo wszystko nie podobało mi się to, takie fragmenty zazwyczaj przelatuje wzrokiem, wiem o co chodzi, ale powtórzyć bym nie powtórzył. Podobała mi się scena z ognikami św. Elma, pewnie dlatego że wiem na czym polega to zjawisko ;)
Bohaterowie, Izmael jest praktycznie tylko narratorem, swoją osobę jako głównego bohatera widać jedynie na początku powieści, kapitan Ahab z mieszanymi uczuciami przyjąłem tą postać, na początku kojarzył mi się z kapitanem Nemo, ale ten bije kuternogę na głowę, inną postacią którą polubiłem był Starbuck, rozważny ale nie bojaźliwy, potrafił się sprzeciwić kapitanowi, stanowczo, ale grzecznie, mimo jego zabobonności, nie dał się zwieść obietnicą dowódcy Pequoda.

Cytuj
Problem stanowi jednak strona negatywna, czyli fakt, że dla mnie, wychowanego na przełomie XX i XXI wieku polowania na wieloryby nie są ani symbolem wspaniałej przygody, szlachetnego rzemiosła, sprawdzianu męskości, dumy żeglarstwa, etc. a raczej bezprzykładnego mordu na wielkich morskich ssakach. Narrator, Izmail, często pozwala sobie na zachwyt nad sztuką wielorybnictwa i prowadzi to do pewnych napięć, ot jak wspomina jak niebiańską i niemal sakralną czynnością jest maczanie rąk w olbrocie (substancja, dla której zabija się kaszaloty) i bogowie w niebie z pewnością to robią . Nie widzę w tym nic boskiego, ale wiadomo; sporo wody upłynęło od połowy wieku XIX.

Tak właśnie, inne czasy, sam Izmael uważał że wieloryby "nigdy się nie skończą", poza tym olbrot, ambra, fiszbiny, były bardzo pożądanymi i przedmiotami których nie dało się niczym zastąpić, bądź owo zastąpienie było bardzo kosztowne. Nie wiem czy wiesz jak to jest, ale pływanie po morzu jest czymś wspaniałym, dla mnie przynajmniej, podobnie jak dla XIX w. żeglarzy pływających po niezbadanych do końca wodach, mających w sobie tradycyjnie dużo wierzeń, dt. wielorybów i samego morza, dla nich taka podróż była wręcz mistyczna. Poza tym, nie wiem czy to zmienia jakoś fakt, ale tam człowiek walczył z wielorybem sam, bez armatek z harpunami bezpieczny na dziobie wysokiego burtą okrętu, a jedynie na szalupach na których jeden mały błąd mógł skończyć się śmiercią. Walka z nieznanym, z Lewiatanem, który był według nich wcześniej niż człowiek na świecie, na wielkim morzu, gdzie to najbliższego lądu miesiąc czasu, to było dzieło wielkie, to było sprawdzanie męskości, to był powód do dumy. A że dziś mamy taki obraz wielorybnictwa jaki mamy, to nie dziwię się że twoje odczucia są takie a nie inne.

Cytuj
Co do samego narratora; niemożliwy mądrala, więcej jak 3/4 książki (w dwóch tomach) to wykład ze wszystkich informacji jakie można znaleźć o kaszalocie, coś jak "Solaris" Lema, proporcje podobne. Począwszy od fragmentów ze starych tekstów (Jonasz na czele) po jakieś historie o świątyniach ze szkieletu wieloryba. Gość rości sobie pretensje do naukowości, ale uznaje kaszalota za rybę a nie ssaka (zauważa, że nie oddycha tlenem rozpuszczonym w wodzie, karmi młode, ma poziomą płetwę, ssaczy szkielet, a jednak!).

Powiem tak, w owych czasach nawet największe przyrodnicze głowy tego świata zastanawiały się nad umiejscowieniem waleni w drzewie genealogicznym świata. Co do przemądrzałości, wiele fragmentów, opisuje sam autor, nie zaś narrator w postaci Izmaela, da się do zauważyć tym że na początku podróży Izmael przyznał się do dwóch rejsów na statku handlowym, w opisowych częściach da się zauważyć "na mojej pierwszej wyprawie wielorybniczej zauważyłem to", "gdy pływałem z pewnym harpunnikiem opowiedział mi historię o..." i tym podobne zdania świadczą, że autor przeznaczył dla siebie część dzieła.

O "pedałach", nie wiem czy tak było, moje odczucia były takie, że Queequeg jako dziki, był był bardziej skory do bratania się, w stylu Winnetou i Ol'Shatterhanda, fragment w którym dziki obejmuje go nad ranem, był dlań nieświadomy dlategoż że spał wtedy, a sam Izmael bał się ruszyć z miejsca.

Izmaela również nie polubiłem, bo jak wyżej wspomniałem nie było go za co polubić, w dalszej części książki nie wspomina sam o sobie nic, a jego opinie są obiektywne, więc ciężko też dowieść z kim trzyma ;)

Spoiler: pokaż
Trochę żal że nie udało mu się zabić Moby Dicka, bo poczułem postać kapitana Ahaba, jego narastającą złość, i bezsilność zarazem, czułem że tak będzie, po przepowiedni Fedallaha, i tego dziada z Nantucket, IMHO lepszym rozwiązaniem byłaby śmierć obu, choć to już trochę oklepane (coś jak neverending spadanie w otchłań Gandalfa i Balroga)
« Ostatnia zmiana: Grudzień 13, 2009, 10:35:26 pm wysłana przez HaaYaargh »

 

anything