Cytując niezwykłe mądry serial animowany
Jeden rabin powie tak, a inny powie nie
Według mnie "Życie i czasy Sknerusa McKwacza" to najlepsza rzecz wymyślona przez Rosę i jeden z niewielu komiksów w którym u Rosy nie mogę nic wytknąć.
Wynika to z kilku rzeczy.
A) historia jest doskonale napisana
B) nawiązania do Barksa są i mimo że jest ich sporo nie czuć sztuczności w ich dawaniu (poza ostatnim rozdziałem)
C) rysunki są na najlepszym u Rosy poziomie, bez nadmiernej ilości szczegółów, ale już z określonym stylem.
A czy wśród pozostałych komiksów Rosy są komiksy na poziomie ŻICSM? Są. Jest "Jego wysokość McKwacz", "List z domu" czy "Skarbnica wiedzy", czy trylogia o uniwersalnym rozpuszczalniku (niewydana w Polsce) czy dwa komiksy z Caballeros (też niewydane w Polsce).
Są według mnie komiksy Rosy, które są znacząco słabsze, a są to w większości sequele komiksów Barksa. Niestety są to w większości komiksy strasznie odtwórcze i w większości prezentujące to samo co oryginał Barksa. Chyba najlepszym przykładem są "Zaginione mapy Kolumba", które są marną kopią "Golden Helmet", komiksu który jest niezwykle śmieszny, pełen zwrotów akcji, ale też doskonale pokazuje jak ogromne bogactwa szybko mogą zmienić człowieka (Donald przez chwilę jako szwarccharakter).
Z tego powodu powtarzam - najpierw Barks. Rosa w większości w Polsce już był, a według mnie polski czytelnik powinien w końcu lepiej poznać komiksy Barksa, ponieważ był to jeden z najbardziej wpływowych twórców komiksów w historii, a to nie tylko Rosa się na nim wzorował, ale cała kacza francyza jest oparta na jego pomysłach. A przy tym są to komiksy, które mimo 50-70 lat nadal są świeże i nadal pełne humoru, niewiarygodnych przygód, a także wzruszających momentów (koniec "Powrót do Klondike").