Dzisiaj szykuję się do sesji MiM'a. 4 osoby, piwo, paluszki i dużo grania
Jak w czasach dzieciństwa (no, może oprócz tego piwa
)
Jeśli mogę wtrącić, to szkoda, że przepiękny link, zapodany jakiś czas temu przez
Gieferg'a, jest nieaktywny.
Jeśli to możliwę, prosiłbym o odświeżenie!
Zawsze te emocje przy losowaniu poszukiwaczy, komu się trafił kozak a komu słabeusz
A jaka frajda słabeuszem wygrywać z koksami?!
Dobra!
Pozdrawiam!
Jak skończę grać, to zdam sprawozdanie!
edit:
i po grze.
Graliśmy dość długo, ale nikt nie dotarł do korony władzy, natomiast śmiechu i dobrej zabawy było co niemiara!
Bohaterowie: Minstrel (Ja), Kanibal, Czarnoksiężnik i Błędny Rycerz (z do datku "smoki"). Od razu miałem przewagę, bo chyba w siódmej turze naszej gry natrafiłem na magiczne źródło, które za każdym odwiedzeniem dodawało 1 pkt. do siły (limit źródła: 4). Niby nic szczególnego, gdyby nie sam fakt, że wśród przyjaciół miałem poltergeista (co mi dawało, że cały czas ruszałem się o jedno pole do momentu przejścia przez rzekę
). Udało mi się tym szczęśliwym trafem wyskubać 3 pkt do siły. Potem zaatakował mnie wąż, którego udało i się ujarzmić (+4 do siły w każdej walce wręcz)
.
Już więc na wstępie miałem sporą przewagę... ale nie na długo. Okropnie uradowny, że udało mi się odgadnąć zagadkę sfinksa (dostałem w nagrodę od niego jeden czar), chciałem pogrążyć jedynego przeciwnika, który mógłby mi zagrozić... czarnoksiężnika (mial mocy chyba 9 i różdżkę psioniczną [przedmiot z dodatku "smoki"], która pozwalała mu podczas walki wręcz korzystać z mocy, a nie z siły). Dostałem czar wyssanie (mogłem wyssać jeden pkt. mocy, lub siły od jakiegoś poszukiwacza i dodać do swoich pkt.). Jednak w walkach magicznych okazałem się być słabeuszem. Rzuciłem wyssanie, a on... odbił zaklęcie i wyssał mi pkt. mocy, poczym rzucił czar przywrócenie czaru, przywracając do swoich czarów wyssanie i wyssał kolejny pkt. mocy.
Niby nic, ale kiedy wylosował "arenę", było już kijowo
... Będąc osłabionym przez tułaczkę po pustyniach, stoczyłem z nim walkę... psychiczną (formę walki, jego zdolności, pozwoliły mu wybrać). Przegrałem, a on ukradł mi przyjaciela (jednorożca: +1 do siły i +1 do mocy) i zostawił z jednym pkt. wytrzymałości.
Czasu niestety zabrakło żeby dokończyć krwiożerczą rywalizację o dominację nad krainą Magii i Miecza, ale umówiliśmy się na kolejną sesję, bo było po prostu pysznie i trzeba to powtórzyć!
Pozdr!
Dobranoc!
edit: 2
Dziś kolejne spotkanie i przy wspólnym (aczkolwiek nie wigilijnym) stole. Było również wspaniale, ale grało nas tylko 3-ech. Nie zabrakło oczywiście kłótni i wzajemnego przy tym obrażania się do piątego pokolenia wstecz
Powiem jedno. Królewski Champion to przepak
Dodam także, że zagraliśmy dziś po raz pierwszy z planszą autorską od pana
Gieferg'a, a mianowicie rozszerzyliśmy świat o "wioskę". Bardzo przyjemna atmosfera tam panuje, a pijackie awantury w tamtejszej oberży miło wspominam masując siniaki i lecząc przepitą głowę