1. Warhammer - zdecydowanie, oczywiście i bezapelacyjnie, jesli chodzi o polski rynek. żaden inny system nie był(jest?) tak powszechny, znany i kochany. Mimo tragicznej mechaniki, oklepanego do bólu pomysłu na pseudo-europejski świat, i mrocznosci której nijak nie widac w archaicznym podręczniku zdobył szturmem serca wiekszosci polskich erpegowców. Nie wyłączając mnie, który to zaczął w niego grac, za sprawą starszego o kilka lat kuzyna maja jakieś 7 wiosen. Grałem lub czytałem podręczniki do wielu systemów - wiekszosci dostepnych na polskim rynku (tzn. dostepnych jakieś 3 lata temu bo od tego czasu grywam raz na ruski rok), ale zawsze gdy pojawia sie okazja, żeby w coś szybko zagrać, i przypomniec sobie to erpegowanie, to dla mnie i moich znajomych (których spora część samemu wkręciłem) warhammer jest podstawą.
2. D&D 3ed. - drugi, w moim mniemaniu, po warhammerze przełom na pPolskim rynku rpg. w pierwszym erpegi stały się powszechne, po drugim, strach lodówkę otworzyc, żeby się na dedekowca nie natknąć. Osobiście nie lubię, i raczej unikam grania (choć i to bywało, a i zabawa była przednia) ale z faktami się nie dyskutuje.
3. WoD (ze wskazaniem na wampira i wilkołaka) - przełom pośredni, kiedyś bardzo wazny, teraz już mocno wypłowialy. Kto czytywał te 10 lat temu MiM'y ten wie o co chodzi. Warto tez wspomnieć przy tej okazji PESM. Też nigdy specjalnie się wodem nie pasjonowałem, ale i jego wpływ nie pozostawia wątpliwości (a jak na ironię ostatnim moim "fantastycznym" hobby pozostał vtes...
)
4. Dzikie Pola
5.KC - pierwsza trójka nie pozostawia moim zdaniem większych wątpliwości, ale teraz zaczynają się schody. Jako, że większość zagranicznych systemów nie zrobiła u nas oszałamiającej kariery, postanowiłem pominć ciche jęki przywalonego nowymi podstawkami do warhammera, cyberpunka i rozstrzygnąć te pomiędzy dwoma: KC i Dzikimi Polami. Te drugie miały jakiekolwiek znaczenie tylko i wyłącznie do chwili wydania warhammera i były co prawda pierwszym systemem wielu graczy, ale później pozostały już tylko niesmiertelne dowcipy o całkowaniu koniecznym do wykonania prawidłowego testu ataku. Dzikie Pola zaś, w moim mniemaniu wyznaczyły pewien nowy nurt, który objawia sie dzisiaj w postaci Neuroshimi, Monastyru, Crystalicum i tym podobnych systemów. Pokazały one bowiem, że polski system RPG nie musi być wcale kolejnymi kryształami czy złym cieniem, a pełnoprawnym, konkurencyjnym, swietnie pomyslanym i napisanym produktem mogacym smiało konkurować z zachodnimi settingami (kropkę nad "i" postawił tu w moim odczuciu skazany na porzarcie, przez 7th Sea Monastyr który sprzedał sie na pniu, w przeciweństwie do zalegajacego po dziś dzień magazyny przesławnego Siódmego Morza).
Ktoś sie nie zgadza?
Edit:
oczywiście ten warmłotek w którego ze znajomymi grywamy juz od kilku(nastu?) dobrych lat z wersją orginalną ma wspólne w zasadzie tylko opisanie świata
Edit2:
Przed Monastyrem było Siódme Morze, i to jemu należy przyznać palmę pierwszeństwa w promowaniu gatunku płaszcza i szpady, chociaż obydwa systemy jakoś specjalnie popularne nie są, to jednak pewną niszę sobie wykroiły. Podobnie jak L5K.
no aż taki zgrzybiały to nie jestem, zeby tego nie pamietać. Monastyr wyszedł w zasadzie równolegle z 7 morzem, tak jak napisałem wyżej, je rozkładajac i zgarniając wiekszą część miłosników nowozytnych klimatów. pierwsza edycja podręcznika do Monastyru sprzedała sie w kilka miesięcy, a większość tych z 7 na okładce zalega magazyny i półki sklepowe.