Punkt widzenia zależy od punktu patrzenia...
Większość zamieszczonych tu „rankingów” jest odpowiednia dla obecnie największej grupy ludzi zajmujących się RPG.Mam na myśli miłych, łysiejących panów którzy znudzeni życiem szukają pocieszenia w używce zwanej role playing. Tak, mam na myśli was, kochani, dwudziestopięcioletni emeryci
Nie no, żartuję. Jednak nie da się zaprzeczyć, że właśnie taka jest obecna średnia wieku erpegowca, na co z resztą zwracał już uwagę Tyfon.
Ja zajmuję się namiętnie grami fabularnymi od „raptem” sześciu lat. Dla jednych – niewielka, śmieszna cząstka ich stażu. Dla innych – całkiem niemało... Wystarczy jednak powiedzieć, że nigdy nie miałem styczności z KC. Jedynie ogólnie wiem, czego dotyczą itp. Wnioskuję, że na nich kształciło się „starsze pokolenie” (zabrzmiało jak tekst z „Wampira”). Ja, jako kilkunastoletni młodzieniaszek, wychowałem się na czymś nieco innym.
Nie mogę umieścić KC gdziekolwiek. Bo nie ma o nim pojęcia, podobnie jak niejedna osoba w moim wieku i o podobnym doświadczeniu. My zaczynaliśmy od Warhammera ed.1, on więc stanie na pierwszym miejscu. Mimo wszystko, to wciąż chyba najpopularniejszy system w Polsce, nieraz zalega na półce starszego kolegi, gdzieś w bibliotece, czy też kurzy się u męża starszej siostry
I tak jak łatwym było dostanie go jakiś czas temu, tak teraz sprawę ułatwia edycja druga. Wydaje mi się, mniej popularna, ale to zdanie subiektywne.
Przy okazji - „Wewnętrzny Wróg” na wieki pozostanie dla mnie najlepiej przygotowaną, najdłuższą kampanią do jakiegokolwiek RPG!
Ktoś krzyknie: a DeDeki?! No cóż...
Wydane ślicznie dziesiątki podręczników wabią kolorowymi obrazkami, milionem dodatków i wysoką ceną. I legendę, ofcoz... W końcu – kto nie słyszał o D&D? Jednak, będąc na konwentach, nieraz słyszałem, jak ktoś chwalący się, że „od jakiegoś czasu gram w D&D” był po chwili potraktowany z ironią i rozbawienie. D&D stało się systemem nie mających pojęcia o RPG laików. Przyciągnięci tabelkami i stosem książek ludzie myślą, że to dobry sposób, by zacząć przygodę z RPG. I rezygnują, bo mechanika d20 do szczególnie płynnych i przystępnych nie należy... Dla potwierdzenia wspomnę jedynie wersję L5K opartą na tych zasadach. Porażka...
Sam, zaczynając od warmłotka i wiedźmina (sic!), postanowiłem kupić sobie DeDekowy starter. Byłem mocno zawiedziony... Jeśli D&D miało wpływ na Polski rynek, to był on zgoła negatywny. Ten system odstraszył wielu graczy.
Co więc na drugim miejscu? Świat Mroku...
On przyciąga. Nęci. Kusi. Jest niesamowity. Swego czasu był elitarny. Teraz nie jest to aż tak patologiczne. A zła sława zamkniętego społeczeństwa zmieniła się we wzbudzanie niezdrowej ciekawości. WoD nauczył nas też gry story telling, nawkładał do głowy zasady dramy. On rzeczywiście wniósł coś niesamowitego i naśladowanego przez wielu.
I cyberpunk... Dobra rzecz. Ale też wymierająca i zastępowana. Ciężko dostać podręczniki. Ciężko znaleźć dobrego MG. Ogólnie, ciężko zagrać. Nie to pokolenie... Obecnie, w Polsce, cybera wyparła Neuroshima. Wiem, to nie to samo, świat inny itp. Ale to jest obecnie najpopularniejszy, praktykowany, erpeg o przyszłości. A sam Cyber? Jego futurystyczność wyblakła z biegiem lat... Ciekawe, kiedy stanie się legendą podobną powieściom Verna?
Teraz mam w głowie pustkę. CoC, wydany na zasadach d20 nie miał już tej magii. W tej chwili nie przyciąga już tak bardzo, jak kiedyś, znów system zna niewielu. Gdybym nie znalazł u sąsiada podręcznika w starej wersji, sam pewnie nigdy bym się w nim nie zakochał. Wiedźmin? Choć to jeden z pierwszych systemów w jakie grałem, nie wywarł żadnego wpływu na polski rynek RPG. Ot, zamknięta grupa fanów i zmowa milczenia... Monastyr? Piękny system, ale mimo wszystko wciąż mało popularny. Choć trzeba mu przyznać, że jako pierwszy wypromował RPG płaszcza i szpady... L5K? Znów zamknięta subkultura. Nie było oszałamiającego wpływu, przez swoją specyfikę nie każdemu się podoba. Ja lubię czasem zostać honorowym samurajem, jednak wielu mówi mi, że walka bez nieczystych sztuczek i serce na dłoni ich odstrasza.
Streszczając:
1. Warhammer
2. WoD
3. Neuroshima
I ta ostatnia głównie z racji wyparcia cybera.
Krótko mówiąc – świat się zmienia. Obecnie zupełnie co innego kształci młodych erpegowców. Inne są wzorce. Coś się kończy, coś się zaczyna, że tak zasunę cytacik
Ponadczasową listę wymieniono wcześniej. Kilka pozycji zostało niezachwianych. Jednak obecnie coś się w nas zmieniło. Ciekawe, jak listę ułożą ludzie za pięć – dziesięć lat, gdy i ja zostanę erpegowym dinozaurem?