Mnie osobiście najbardziej spodobało się to, że Toppiemu udało się w doskonały sposób oddać klimat tych baśni. Każda z opowieści, pozbawiona nieistotnych szczegółów(tak fabularnych ja i graficznych) snuje się powoli niczym dym z fajki, na granicy rzeczywistości, jawy i snu.
Szkoda tylko, że niektóre plansze z późniejszych historii sprawiają wrażenie, jakby autor tracił początkowe natchnienie, czucie swojego własnego pomysłu. Rysunki stają się prostsze, bardziej dosłowne.
Mimo tego, "Opowieści..." są świetnym tytułem. Na pewno takim, do którego wrócę.