Ja to rozumiem tak, że on się żegna ze światem, jaki znał i w jakim żył dotychczas. Załatwia swoje sprawy, ostatni raz kosztuje wszystkich rozkoszy ciała. Potem staje się sługą Boga.
Może być też tak, że już jest księdzem i tylko postanawia uregulować swoje sprawy przed śmiercią. Przy takiej interpretacji komiks wydaje mi się płytszy.
Co do Paronomazji, to recka niebawem, ale bardzo mi się ten zbiór podobał. Oczywiście, są historie lepsze i gorsze, ale spajający pomysł, dzięki w miarę niewielkiej ilości scenarzystów, nie rozlatuje się i całość trzyma się kupy.
Pozdrawiam