Sztuka moderacji to sztuka trudna. Dlatego ją porzuciłem, po latach pracy w podobnym miejscu. Odsetek nastolatków był przytłaczająco większy.
@spinoza
>> 1) jak zajmują za dużo miejsca, to się dokupuje półki, albo zmienia chatę
Jako gość na dobrze płątnym stanowisku chyba nie masz z tym problemu?
A na poważnie - zgadzam się, ale coś za coś. Merol GL też zajmuje więcej miejsca niż np. Seicento... I tym i tym pojedziesz. Mnie się osobiście lepiej czyta komiksy w twardej. Tak jakoś... no nie wiem, jest w tym odrobinka luksusu.
Nie mam. Co nie znaczy, że przykład nie jest przerysowany do przesady
To są rzeczy i będą tylko rzeczami, jakbym ich nie cenił merytorycznie. Raczej wolę, żeby zajmowały mniej miejsca, niż, żebym musiał kupować większe lokum. Zamiast regału - obiad z żoną w fajnej knajpie. Zamiast nowego domu - wyskok na ComicCon. Zamiast twardych opraw - dwa razy tyle komiksów.
>>2) jak ktoś dba i to i gazety sprzed 5o lat trzyma w domu. Ale prawda jest taka, że klejone Thorgale w miękkiej oprawie gówniano wyglądają po 3cim albo 4tym czytaniu. Zeszyt z BAtmanem to co innego. Chodzi o to, co mówił Death, a co nie wszyscy zrozumieli: W twarderej rozkłądasz komiks i czytasz jak bozia przypazała, a w miękikiej - uważasz na okłądki, nie otwoierasz komiksu do końca, zeby nie zniszczyć grzbietu, stron w okolicy grzbietu, itd. A jak rozłożysz na maksa, to do widzenia. Po komiksie.
Nieprawda. Mam masę TPB, czytam je normalnie (no, zależy, niektórzy lubią zawijać grzbiet dookoła, ja nie). Nie są połamane ani rozklejone. To, że z czasem grzbiet mięknie, to tak samo normalne jak fakt, że kartki żółkną a krawędzie okładki się przecierają. W twardej oprawie czyta mi się niewygodnie - z różnych względów. Czasem trudniej chwycić, czasem coś ciężkiego przeważa i przegina mi stronę, jak czytam w łóżku (albo raz do roku w autobusie, jak wsiądę).
Powiem jeszcze raz - moja kolekcja nie jest NM, bo to przede wszystkim są rzeczy. Do czytania, nie do ładnie wyglądania. Mają być w dobrym stanie i dać się czytać. Jak coś bardzo starego się sypie, to naprawiam. Jednego zeszytowego Batman podklejałem i składałem na nowo zszywki (ale taki już trafił, bo to był dokupywany brakujący egzemplarz), a antologię komiksu prasowego z 1970 roku musiałem sklejać, bo po prostu po prawie 40 latach klej puścił i okładka odstawała. Środek się trzyma dobrze. Mimo wielokrotnego czytania przez wielu ludzi, nim ostatecznie trafił do mnie tydzień temu.
>>3) Ja też mam w dupie pajaców co leją na komiks. Ale wiesz, dla dobra naszego ryneczku lepszy taki zabieg, jak żaden. Często łosie nie kupują bo coś tam, ale np taka cegła jak Frm Hell w twardej może przyciągnąć uwagę, i...
Idealista, fantasta. Chyba żartujesz? W takiej cenie? Jakieś śmieszne głupie komiksy?
>>4) chodziło mi oczyiście nie tylko trejdy ale też albumy typu Yans czy Armada. Mea cupla. A zyszytówki oczywiście odpadają, bo na tym urok zeszytówek polega.
No, tu nie wszyscy się zgadzają pewnie, patrząc na przykład przez JAPONa wspomnianej Brygady. 48 stron w twardej. Ja dlatego nie kupiłem - jestem przyzwyczajony, że zeszyty kosztują albo 10.000 złotych, albo 10 złotych. A oprawa tej grubości co zawartość mnie rozśmieszyła. (Na marginesie zupełnie, nie kupiłem również, bo komiks nie do końca mi się spodobał, jak przeczytałem).
Ale owszem, zeszytówki powinny być zeszytówkami.
To nie tak, że nie lubię grubych, fajnych tomiszcz. Uwielbiam. Ale ja lubię, jak on jest gruby, bo ma 600 stron, anie dlatego, że połowę zajmuje deska, a reszta to 250 gramowy papier czerpany, a historii na 20 minut czytania.