Ja byłem parę lat temu na imprezie techno, o nazwie Baltic Noise Project (czy jakoś tak)
Hmmm... Pomimo że byłem już nawet dalej w promilach posunięty niż po pół litra, nie byłem w stanie wytrwać dłużej na parkiecie niż 3-4 minuty. W sumie to było to samo jakby się tańczyło przy transformatorze - buczenie, trzaski. To mnie przerosło.
Co do techno w potocznym tego słowa rozumieniu (Viva, MTV) - są kawałki które mi wpadają w ucho (bo taka jest też ich rola), na moje szczęście rozpoznaję dużo sampli wykorzystywanych w utworach. Może to tylko moje subiektywne odczucie, ale pomiędzy niektórymi gatunkami techno, a muzyką typowo taneczną (czyli z angielska zwanymi disco i dance`m) jest bardzo cienka granica?
A zresztą jak ktoś chce, to nawet dźwięk wiertarki udarowej może być muzyką... Byle jej nie słuchał w mieszkanu obok w nocy
Pozdrawiam
Aves