trawa

Autor Wątek: A incal ?  (Przeczytany 102494 razy)

0 użytkowników i 1 Gość przegląda ten wątek.

Offline Itachi

Odp: A incal ?
« Odpowiedź #150 dnia: Maj 30, 2015, 05:26:51 pm »
W takim razie może odpowiedz na moje pytania?

a w dodatku jakies ograniczone kmioty osmielaja sie Wam sugerowac, ze do czytania komiksow przydaje sie cos wiecej, niz ogladanie ladnych obrazkow.

Chyba tylko te "ładne obrazki" możemy w omawianym albumie porównać (porównując pracę rysowników). Chyba, że masz lepszy pomysł - chętnie wysłucham. Może porównam coś z moim butem albo poduszką?

Przepraszam, ze osmielilem sie zasugerowac, ze mialbys sie skalac lektura jakies ksiazki.
Postaram sie nie obrazac Twojej wybitnej osobowosci w przyszlosci, tak obrazliwymii sugestiami.

Zacytujesz coś czy nadal będziesz wymyślał? Pisałem o braku konieczności zapoznania się z wspomnianą książka, aby napisać swoje odczucia po lekturze. To z pewnością oznacza coś innego.

Offline greg0

  • Pisarz bracki
  • ****
  • Wiadomości: 667
  • Total likes: 0
  • Płeć: Mężczyzna
  • bardzo lubimy nasze tłumaczenie
Odp: A incal ?
« Odpowiedź #151 dnia: Maj 30, 2015, 07:37:46 pm »
Były analogie " budowlane"
Były  "muzyczne" metafory
Ja wtrącę odniesienie  ''sportowe''
Jeśli  oglądacie  czasami mecze piłkarskie , to komentator używa czasami  terminów :
" przeszedł obok meczu " lub " nazwiska nie grają "
Bywa  że jakaś " gwiazda " piłkarska warta grube miliony , zdobywca setek goli , zagra słaby
mecz i to za ten konkretny występ go rozliczają.
Liczy się - tu i teraz.




Analogicznie jest powinno być  z ... rysownikami komiksów.

"Jesteś podwójnym sobą."

ramirez82

  • Gość
Odp: A incal ?
« Odpowiedź #152 dnia: Maj 30, 2015, 07:38:47 pm »
Czytając tę dyskusję, mogę tylko żałować, że to Gortat rysował Blueberryego, a nie Dawid...

Offline Itachi

Odp: A incal ?
« Odpowiedź #153 dnia: Maj 30, 2015, 07:44:25 pm »
Gortat narysował (kluczowe słowo) Blueberry'ego, a nie olał sprawę jak przy Po Incalu. Mała różnica, acz efekt wielki...

Offline Itachi

Odp: A incal ?
« Odpowiedź #154 dnia: Maj 30, 2015, 07:55:58 pm »
Mogło tak być :lol:

Analogicznie jest powinno być  z ... rysownikami komiksów.

U mnie jest, każdy może mieć słabszy dzień czy komiks. Gortat to też człowiek.

Offline tucoRamirez

  • Zbrojmistrz bracki
  • *****
  • Wiadomości: 1 010
  • Total likes: 2
  • Hijo de una gran puta!
Odp: A incal ?
« Odpowiedź #155 dnia: Maj 30, 2015, 09:53:27 pm »
Ciekaw jestem czy wszystkie osoby które nie zgadzają się z Itachim miały w rękach Final Incal z After the Incal.

Ja miałem, i poza samym komiksem dużą wartością było dla mnie zobaczyć że część Moebiusa jest po prostu gorsza. A jest to wartość, bo nie spodziewałem sie tego i pokazało mi to że mniej uznany twórca może przeskoczyć mistrza. Pewnie przysłużyła się temu kolorystyka ("komputerowa" w rozumieniu płaska), ale i same plansze - mało kadrów przy jednoczesnym częstym braku detali. Przy przejściu od Ladrönna czułem się jakby ktoś mi włączył tryb zoom.
Zaspokoję Twą ciekawość: Nie miałem w ręku wydania Screamu, znam od dawna Apres Incal, przeczytałem też jakiś czas temu pierwsze 2 zeszyty Final Incala. Podtrzymuję swoje zdanie, zarówno Apres, jak i Final są komiksami średnimi, żeby nie powiedzieć słabymi (choć porównując do szczytowych osiągnięć Moebiusa, można by tak powiedzieć), według mnie to po prostu odgrzewane stare kotlety; ileż razy można wracać do tego samego tematu? Jeśli chodzi o warstwę graficzną, to daleko mi od bycia ekspertem w tej dziedzinie, ale z całym szacunkiem dla twórcy Finala, rzeczywiście pięknie rysuje helikoptery etc., ale jak to mówią, wyżej swego zadka nie podskoczy. ...a Moebius? hmmm, bez wątpienia Beltranowskie kolory zabijają kreskę Moebiusa (podobnie jak to zrobiły w nowszej "lepszej" wersji Incala, tej którą znamy w Polsce), i na pewno nie jest to szczyt osiągnięć Moebiusa, ale bez jaj! Nie wiem, czy Itachi tak bardzo ukochał sobie zrzucać mistrzów z piedestałów, czy to tylko moje subiektywne wrażenie? [nie udało się z Sin City I, a co tam, dowalmy Moebiusowi!]
Z wszystkiego, co kiedykolwiek napisano, lubię tylko to, co autor napisał własną krwią.

Offline turucorp

Odp: A incal ?
« Odpowiedź #156 dnia: Maj 30, 2015, 09:56:24 pm »
Dzizas, dwa razy wcielo mi posta i w koncu padla bateria w patefonie :sad:
Nie chce mi sie przepisywac calego elaboratu, sprobuje przejsc do sedna (tradycyjnie, zapewne mi sie nie uda).
Moebius odpowiada za rysunek (w formie lineartu), do "Incala" i "Apres L'Incal" (czyli tom pierwszy), nalozyl rowniez analogowe kolory w tym ostatnim, ktore zostaly zmasakrowane/wymienione na komputerowe.
Ladronn odpowiada za lineart w kolejnych czesciach "Po Incalu", rysowal w oparciu o wczesniejsze prace Moebiusa i Janjetova, , konsultujac swoja prace z Jodo i, w poczatkowej fazie, Moebiusem.
Moebius zrezygnowal z kilku wzgledow (przytaczam za Ladronnem), zdrowotnych, temat mu nie lezal, pozarl sie z Jodo.
Ladronn sporo zawdziecza robocie swojego kolorysty (Moeb zostal, moim zdaniem, doslownie zgwalcony kolorami), jezeli mam cokolwiek porownywac, to nie moge tego robic w oderwaniu od wczesniejszych czesci cyklu (lacznie z pobocznymi) czyli zarowno "Incala", "Przed Incalem", "Metabaronow", "Technokaplanow" i "Megalexu", bo, jak przyznaje sam Ladronn, to one stanowily punkt wyjsciowy.
Majac w reku polska edycje "Incala" i edycje francuska (z analogowymi kolorami nalozonymi przez kilkoro kolorystow), wiem jaka krzywde zrobil Beltran "unowoczesniajac" ten komiks, siegajac po opublikowana wersje "Po Incalu" i zestawiajac z nia dostepne na sieci fragmenty z analogowym kolorem, moge sie jedynie sugerowac, ze kolejny raz Moebius dostal cios w plecy.
W odroznieniu od Ladronna, u ktorego kolorysta "daje rade".
Ladronn, jak sam przyznaje, bazuje na gotowym swiecie, bardzo czesto modyfikuje ujecia cz rozwiazania kompozycyjne swoich poprzednikow, operuje gotowymi projektami postaci, statkow, miasta, etc.
Moebius, probuje jeszcze raz "wejsc do tej samej rzeki", ale, nawet jesli mu sie to do konca nie udaje, to ja nie potrafie wywalic ze swiadomosci faktu, ze ta rzeka jest jego, a inni po prostu sobie z niej nabieraja wode.
Czy Moebius wypada tutaj "gorzej"?
Obiektywnie patrzac, na wersje "ostateczna", i nie patrzac na to co zrobil wczesniej w temacie, mozna uznac, ze tak.
Czy Ladronn wypada "lepiej", jasne, ale jedynie w oderwaniu od calego bagazu "Incala", co moim zdaniem jest absurdalnym podejsciem, szczegolnie jesli zestawi sie ich obu jako Dawida i "Gortata".
Jakos np. przy "Metabaronach", nikt nie wpadl na pomysl zestawiania/wartosciowania w podobny sposob plansz Moebiusa i Gimeneza, Gimeneza i Charesta czy Janjetova.
A zreszta, robta co chceta.
Tylko boje sie momentu, w ktorym zacznie sie tutaj zestawianie "Exterminatora" Bilala z wersja Baranki, albo ktos za chwile wpadnie z krzykiem, ze Ladronn "skopal dupe" Eisnerowi swoja wersja "Spirita"

Offline Itachi

Odp: A incal ?
« Odpowiedź #157 dnia: Maj 30, 2015, 10:49:41 pm »
Nie wiem, czy Itachi tak bardzo ukochał sobie zrzucać mistrzów z piedestałów, czy to tylko moje subiektywne wrażenie? [nie udało się z Sin City I, a co tam, dowalmy Moebiusowi!]

Milczenie jest złotem... Cytaty, cytaty, cytaty...

Piszesz ogólnikowo, całkowicie nie odwołując się do moich wypowiedzi. Jak mam traktować Twojego posta? Jak masz orgazm na każdą wzmiankę o Moebiusie to nie moja wina, ale serio wczytaj się w dyskusję, bo na razie Twoje posty są całkowicie od niej odrealnione. Nazwanie kogoś mistrzem jest dowalaniem mu? Serio? Powaga?

Opisałem wyraźnie moje zarzuty w Po Incalu, natomiast Ty odebrałeś je jako zbesztanie całej kariery autora. Ciekawe co jeszcze wymyślisz? :cool:

@turocorp

Nie popadajmy w skrajności w skrajność. Napisałem wyraźnie na samym początku, że interesuje mnie w wypowiedzi tylko najnowsze wydanie od wydawnictwa Scream Comics. Bez bagażu wcześniejszych doświadczeń, serii skupiłem się tylko na tym albumie. Opisałem swoje subiektywne wrażenia, jak zazwyczaj po lekturze komiksu, który przypadł mi do gustu. Widząc różnicę pomiędzy rysownikami, z jasnego i klarownego powodu skupiłem się na właśnie na nich. Nie potrzebuję dokładać do niego ideologii, etapów dlaczego stało się tak jak się stało, a dlaczego nie stało się inaczej lub jeszcze inaczej. Nie będę udawał czy wręcz kłamał, że coś mi się podobało jak odniosłem całkowicie inne myśli.

José Ladrönn może nie jest konstruktorem przedstawionego świata, ale w swojej roli sprawdził się doskonale. Nie zauważyłem jakiegoś nachalnego naciągania, raczej miłość do czegoś co już powstało i próbę jak najlepszego ukończenia albumu. Zaczerpnięcia wzorców, kontynuowanie serii, która z pewnością była dla niego ważna. Czasami nowy twórcy, pal licho scenarzyści czy rysownicy wywołują fale niepotrzebnych zmian, chcą na siłę udoskonalić warsztat serii, często klasycznej. Jednak jak na pierwszy kontakt z tym autorem, jestem pod wrażeniem jego pracy i nie mam zamiaru tego ukrywać :smile:

Nie będę się sprzeczał dlaczego akurat w Po Incalu Moebiusowi nie wyszło. Powód mógł być jeden, ale jak można wywnioskować z dodatku komiksu i Twojego postu zapewne było ich więcej. Stąd moje określenie w jednym ze zdań, że każdy jest człowiekiem i tyle. Proszę jednak nie wkładać do moich wypowiedzi stwierdzeń, które się w nich nie znalazły.
 
« Ostatnia zmiana: Maj 30, 2015, 11:09:02 pm wysłana przez Itachi »

Offline turucorp

Odp: A incal ?
« Odpowiedź #158 dnia: Maj 31, 2015, 12:29:42 am »

@Itachi, problem z ocena pracy Moebiusa i Ladronna polega na tym, ze ich wklad w ten komiks musialby byc porownywany tak
http://naforum.zapodaj.net/f11208a27eb3.jpg.html
http://naforum.zapodaj.net/5fd10dbcb6b9.jpg.html
A jest oceniany tak
http://naforum.zapodaj.net/2c86ec6d996a.jpg.html
http://naforum.zapodaj.net/a70e13b8f831.jpg.html
No chyba, ze ktos ma kupe kasy i stac go na wydania deluxe kazdego tomu, po 45 dolcow?
Nie majac dostepu do lineartow, nie da sie jednoznacznie stwierdzic, ze cos Moebiusowi "nie wyszlo", czy moze jednak to (cytujac za pewnym amerykanskim blogiem) "Fred f**king Beltran" zmasakrowal kolejny raz cos, co w zestawieniu np. z kolorysta Ladronna dalo by rade.
« Ostatnia zmiana: Maj 31, 2015, 12:38:45 am wysłana przez turucorp »

Offline spence

Odp: A incal ?
« Odpowiedź #159 dnia: Maj 31, 2015, 02:09:33 am »
Ciekawa rozkmina i to z projektowaniem świata i to z samym lineartem (choć w sumie to są też dwa różne obrazki u Moebiusa D:, ale detal ). Ten tekst o Beltranie to chyba to jest http://joglikescomics.blogspot.co.uk/2009/04/desastre-hurlant-t4-is-man-good.html ?
« Ostatnia zmiana: Maj 31, 2015, 12:06:40 pm wysłana przez spence »
https://kasetablog.wordpress.com - jak na razie, nowy adres, po przeprowadzce, zobaczymy jak dalej.

Offline graves

Odp: A incal ?
« Odpowiedź #160 dnia: Maj 31, 2015, 10:42:28 pm »
Ja rozumiem, mimo że nie podzielam, tego parcia na realizm w kolorach, ale czemu te plansze po prawej zmieniają całkowicie akcenty? Pewne elementy znikają a inne są eksponowane.
Najwyraźniej ktoś sobie własnie tak wymyślił.
Niestety, ale stary "Incal" wydany u nas kilka lat temu przez Egmont, też był właśnie "zgwałcony" nowymi kolorami.
Widziałem oryginalne kolory w starym francuskim wydaniu i to zupełnie zmienia odbiór tego komiksu. Na tej stronie z Heavy Metalu widać dość wyraźnie jaskrawe przykłady. Najlepszy jest ten z wodą :)
Nowy album z Final Incal jeszcze nie czytałem. Czeka na swoją kolej na półce...
"It is an old maximum of mine that when you have excluded the imposible, whatever remains, however improbable, must be the truth."

KukiOktopus

  • Gość
Odp: A incal ?
« Odpowiedź #161 dnia: Czerwiec 02, 2015, 01:38:52 pm »
Jezu, jak mi się nie chce tego pisać. Zbieram sie do napisania tego posta od kilku dni i po napisaniu jednego, dwóch zdań odpuszczam. Totalny brak energii. Zniechęcenie. Jakoś gównianie się czuję. Może to pogoda, może jestem chory, może coś innego. Sam nie wiem. Błe...

Myślę, że podobnie czuł się Moeb rysując Apres. Jeszcze na początkowych planszach jako tako ciągnął, ale im dalej, tym gorzej. Choć w ogólnym zarysie postaci czuć jeszcze rękę mistrza (mam tutaj głównie na myśli moebiusowskie "obłości" krawędzi), to jednak niemalże calkowity brak rysowanych teł i ubogość detali, na dodatek podkreślone powiększonym formatem plansz, po prostu razi. Nie dość tego, wibrująca ambiwalencją Moeba pustka, miast pozostawienia jej samej sobie, by dogorywała niezmącona, przelewając swe opasłe cielsko wśród ubóstwa kresek, została zarzygana plastykowymi gradientami kolorów, które nie mają nic wspólnego z organiczną estetyką lineartu Moeba. (Tak, Beltran, kara może być tylko jedna - w piekle będzisz skazany na wieczne oglądanie swych komputerowych rzygowin.)

A Ladronn? Trudno odmówić mu rzemiosła rysowniczego - rysunki robią wrażenie, są pełne detali, dopracowane w każdym szczególe. Widać, że się człowiek bardzo przejął i przyłożył, bo któż by się nie przejął na jego miejscu mając świadomość, że będzie porównywany z legendą. Jednak porównanie lineartów zaprezentowanych w poście Turu pokazuje bardzo wyraźnie różnicę pomiędzy dwoma rysowanikami. O ile bowiem spadanie Difoola w jezioro kwasu wg Moeba aż kipi od artystyczno-technicznych smaczków, począwszy od charakterystycznych, obłych sylwetek postaci (porównajcie np. betonomewy w dwóch wersjach) i skończywszy na zabawie z perspektywą, nieuronnie przywodzącą na myśl grafiki Eschera, o tyle odpowiedni kadr Ladronna jest niemalże niczym więcej niż tylko ładnym rysunkiem, poprawnym pod względem perspektywy, który mógłby służyć za przykład w podręczniku rysunku techniczego dedykowanym inżynierom. Niestety, lineart Moeba, przytoczony w poscie Turu, nie pochodzi z Apres, a z oryginalnego Incala (jest to 2. plansza) i choć w Apres też jest jego odpowiednik, to jednak prezentuje się on znacznie gorzej.

No i na koniec słowo o fabule. Czy jest to odgrzewany kotlet? Jak najbardziej. Ale nie powiedziałbym, że jest to komiks słaby. Wręcz przeciwnie, w kontekście rzeczy, które ukazały się u nas, jest to komiks co najmniej dobry, i większość osób, szczególnie te, które nie znają oryginalnego Incala, powinny się przy nim świetnie bawić (po czym sięgnąć za wszelką cenę po Incala, być może naruszając nawet, oficjalnie obowiązujący na tym forum, kodeks Bushido). Przynajmniej ja czytałem Final z prawdziwą przyjemnością, szczególnie 2 pierwsze tomy. Tom 3. nieco mnie zawiódł, bo jego tematem jest głównie
Spoiler: pokaż
totalna rozpierucha (choć świetnie narysowana) i całość ma głupie, takie jakieś wymuszone zakończenie
. Z kolei Apres uznaję jedynie z swego rodzaju ciekawostkę, która pod względem konstrukcji fabularnej jest nieco gorsza od 1. tomu Finala, acz zawiera moim zdaniem kilka interesujących patentów, z których Jodo niestety zrezygnował w nowszej wersji.

Offline spence

Odp: A incal ?
« Odpowiedź #162 dnia: Czerwiec 02, 2015, 08:29:05 pm »
(Tak, Beltran, kara może być tylko jedna - w piekle będzisz skazany na wieczne oglądanie swych komputerowych rzygowin.)
A nie oryginalnych bubblegumów Moebiusa? D:
https://kasetablog.wordpress.com - jak na razie, nowy adres, po przeprowadzce, zobaczymy jak dalej.

Offline SCREAM comics

Odp: A incal ?
« Odpowiedź #163 dnia: Czerwiec 29, 2015, 12:52:52 pm »
z racji, że to dotyczy samego Incala to piszemy również tu....

NEWS o który większość pyta......

TAK!!.... Będzie INCAL!!

INCAL z oryginalnymi rysunkami Moebiusa. :-))))

Mamy zamiar z nim zdążyć na Festiwal w Łodzi.

Offline absolutnie

Odp: A incal ?
« Odpowiedź #164 dnia: Czerwiec 29, 2015, 01:03:28 pm »


INCAL z oryginalnymi rysunkami Moebiusa. :-))))




Mam nadzieję, że kolory też będą Moebiusa.
Imaginary enemies are not hard to conjure into being.

 

anything