Superman Powrót[/i] - nuda straszna, z miotającym się bezsilnie Spacey'em, brzydką, zbyt młodą i irytującą Bosworth i odrobinę zbyt lalusiowatym Routhem (choć i tak wypada najlepiej z obsady).
Idiotyczny pomysł na szatański plan Luthora, który zresztą i tak jest w tle rozterek miłosnych Supermana i Lois (bleee!), wypełniających większość z 2,5 godzinnego filmu. Szkoda, bo mimo idiotyczności fabuły, efekty specjalne są całkiem niezłe i więcej akcji wyszło by tylko na dobre.
Niezłe są też powsadzane tu i ówdzie "smaczki", czyli nawiązania do Supermanowego uniwersum (np: zgrabnie wpleciony tekst "To ptak...").
Drażni nachalny patriotyzm i amerykańskość - podobnie jak w Spider-Manie 3 mamy tu motłoch wiwatujący na cześć bohatera (i sikający z podniecenia po gaciach na cześć gościa w majtach nałożonych na kalesony) i podobnie jak S-M 2 zwykłych ludzi pomagających superbohaterowi w chwili upadku.
Szkoda, że zupełnie nic nie wyciągnięto z samego zamysłu superbohater-odmieniec vs. zwykli ludzie. Po X-Menach (albo nawet po miałkim "with great power..." ze Spider-Mana) to niestety jest wada, bo niemrawych tekstów o bogach Luthora (zresztą wiszący nad Ziemią Superman, teksty "father becomes a son" itp. to kolejne odwołania do boskości) czy wspominek o tekście "Dlaczego nei potrzebujemy Supermana" sfrustrowanej Lois, nie można nazwać podjęciem tematu, bo przelatują gdzieś tam w tle, bez żadnej refleksji ze strony bohatera.
Nudna, płytka kiszka, może lepsza od trzeciego Pajęczaka, ale generalnie słabiutka, nawet mimo kilku niezłych scen z efektami.