Wbrew pozorom nie zacznę od kwestii "dlaczego ją dusi". Chodzi mi najpierw o ukazanie tej sceny jako analogii do Nowego Stworzenia i motywu Adama i Ewy.
Przeczytajcie sobie najpierw pierwsze rozdziały Księgi Rodzaju, gdzie macie opis stworzenia świata oraz końcówkę Apokalipsy.
Po kolei:
Na początku Bóg stworzył niebo i ziemię. Ziemia zaś była bezładem i pustkowiem: ciemność była nad powierzchnią bezmiaru wód, a Duch Boży unosił się nad wodami.
I jak, widzicie? Jest bezład i pustkowie, jest noc i ciemność, mamy też Rei nad wodami
I ujrzałem niebo nowe i ziemię nową,
bo pierwsze niebo i pierwsza ziemia przeminęły,
i morza już nie ma.
Tutaj też to widać. Nie ma już świata, jaki był przed Endem, teraz jest wszystko nowe.
Dlatego też logiczne jest, by ukazać ludzi jako jedną wybraną parę, Adama i Ewę, chociaż wiadomo, że wróciło ich o wiele więcej.
Motywy są tu kompozycyjne, a nie treściowe.