Air jest piękny, ma ciekawy pomysł ale do ciężkiej cholery - jakiś nielogiczny jest. Nie czaję o co chodzi z tą reinkarnacją i co tak właściwie jest tragicznego, poza tym, że jakiś facet do spóły ze skrzydlatą wykańczają kolejne pokolenia młodych ludzi, fundując im przedtem jazdę emocjonalną. To jest bardziej wkurzające niż smutne. Dobra, skrzydlata poświęciła się, by ratować ukochane osoby - to był jej własny, nieprzymuszony wybór. Ale zamiast się cieszyć, lata i smęci. Wytłumaczenie, że to ta klątwa ją stresuje jest conajmniej naciągane - o ileż sensowniej by było, jakby rzeczywiście myślała, że biszyk ją opuscił i jest sama, bo on umarł/zdradził/whatever. Logiczniejsze by wówczas było czemu biszyk chce ją odnaleźć i URATOWAĆ (a nie "być by her side") - jakby wcześniej rzeczywiście zawiódł, albo by tragicznym zbiegiem okoliczności nie mógł jej uratować. Nie mówię, że jest źle, tylko jest nielogiczne.
Zakończenie też jest nielogiczne - smutne strsznie, poryczałam się i owszem, ale po co on się zmienił w tego ptaszora? Żeby nie umrzeć? Zamiast być przy niej i razem z mamo-ciotką wyciągać do niej ręce na końcu, by stać się częscią jej SZCZĘŚLIWYCH wspomnień wybrał cichą obserwację?
Naprawdę nie podoba mi się myśl, że białowłosy biszyk był tylko "zapalnikiem", wyzwalaczem snów u małej moe, tylko po to, by go radośnie zapomniała i odkryła szczęście bycia z mamusią. Dobrze, żę dla tej obecnej nie próbowała nauczyć się żonglować ><
przepraszam za ten wpis, ale nie mogłam się powstrzymać.
Szczególnie, zę ryczałam cały ranek, bo ja miękka jestem, jak bisze cierpią.
uprzedzam uczciwie, że oczekuję rzetelnego wyjaśnienia, a nie nadętego "bah, baby nic nie rozumią" czy "obejrzyj jeszcze raz".
aha, jeszcze jedno - "Musisz się ze mną przespać, żeby uratować ukochaną" - to niezły sposób na zaciągnięcie bisza do łóżka :P