Cześć!
Drachu napisał:
>A wyobraź sobie to - zasłużony wojownik staje przed królem. Ten mówi "przyklęknij Robinie z Loxley". Wojownik przyklęka. Król pasuje go na rycerza i mówi "powstań SIR Robinie". A co sir Robin na to?
"Eee sorry królu, ale ja jeszcze nie mogę na rycerza. To znaczy... musze jeszcze podnieść Siłę Woli i Ataki, więc... może kiedy indziej?"(...)
Trzeba było powiedzieć demonowi "Wiesz, daj se spokój na razie. Jeszcze muszę wykupić +10 Cp, wtedy możesz mnie opanować".
No... jest różnica pomiędzy gwałtowną i nieoczekiwaną zmianą profesji, a zwyczajnym olaniem i przejściem na inną profesję. Można być pasowanym przed całkowitym rozwinięciem. Chodziło mi o to, że bez pasowania skaczesz sobie z profesji na profesję, olewając rozwinięcia, bo rycerz ma lepsze... to dla mnie jest chore i głupie.
Drachu napisał:
>Można też pogadać o tym co to jest fajna gra i czy każdy uważa za fajne to samo co Ty. Własnie dlatego cię zaatakowałem - prezentujesz Twoje poglądy jak oficjalne i jedyne prawdy objawione RPG.
Źle mnie zrozumiałeś. Cała dyskusja zaczęła się, że ktoś powiedział, iż jedgo postać miała 138 WW. Wszyscy powiedzieli, że jest to do bani i wbrew zasadom, a ja dałem przykład swoją postacią, która miała ukazać, że nie zawsze 138 WW, jest kluczem do pewnego zwycięstwa.
Drachu napisał:
>Masz do tgo pełne prawo i nawet nie chciałbym się z Tobą spierać, gdybyś uderzył w taki ton od początku.
Ale jest różnica między zwrotami "mnie się to nie podoba", a "Tak nie może wyglądać RPG". Pierwsze to Twoja opinia - chcesz ją mieć, to miej. Sądze, że mojego życia to nie zmieni.
Masz rację... trochę zbyt ostro Was skrytykowałem.
Każdy gra jak chce i ma swój styl gry. Nie można się kłócić kto mam lepszy. To fakt... Złych słów użyłem do wypowiedzenia swoich poglądów.
Adam Waśkiewicz napisał:
>Dlaczego "nie idzie w parze z fajną grą"? Jeżeli chcę, by mój najemnik specjalizował się w walce wręcz, a walkę dystansową traktował jako niegodną prawdziwego wojownika, to nie będę wykupywać nim rozwinięć do US, nawet pomimo tego, że pewnie byłoby to opłacalne.
Słuchaj, od tego są profesje tworzone własnoręcznie. Robisz rospiskę najemnika z zasadami, który przysiągł na własną matkę, iż nigdy nie zabije nikogo z broni dystansowej (odzwierciedlenie Wiedźmina). Ja dobierałem profesje podręcznikowe dlatego, bo mi się niektóre podobały, jednak więcej swoich postaci zmyśliłem i nie uważam tego za błąd i stratę czasu. Jest to nawet ciekawsze niż granie tym samym najemnikiem co inni.
Adam Waśkiewicz napisał:
>Znam przynajmniej kilka osób, które nie ukończyły swojego pierwotnego kierunku studiów, kilkakrotnie zmieniały zawód - chyba będę musiał im wytłumaczyć, że powinny najpierw skompletować jedną profesję, zanim wezmą się za następną...
Ja niestety nie znam takich osób. Nie mam wiele kontaktów z osobami w wieku ponad licealnym, ale taka rozrzutność dziedzinowa wydaje mi się być przynajmniej dziwna. Mogę się mylić.
Pozdrawiam i w sumie dzięki za fajną dyskusję.