Każda z Latarń ma swoje minusy i plusy. Jednak nie mogę się oprzeć Guyowi Gardnerowi, którego poczucie humoru, osobowość i relacje z Batmanem są jedyne w swoim rodzaju. Pamietacie scenę z pierwszej części miniserii Green Lantern Corps, gdzie Guy szczególnie "pozdrowił" Bruce'a?
Hal Jordan ma u mnie wielkiego plusa, gdyz jest psotacią tragiczną. Chciał poprzez siłę pierścienia rpzywrócić swoje ukochane maisto, ale jego cel obrócił się rpzeciwko niemu. Stał się szalonym Parallaxem. Cieszę sie równeiż z minsierii Geoffa Johnsa Rebrith, w której scenarzysta fajnie i bez mniejszego obrzydzenia rpzywrócił Hala Jordana do DCU. Myślę, że Johns dobrze pokazał transformację Hala z tragika w herosa, jakim był przed śmiercią Supermana. Aczkolwiek jego przygody w czwartej odsłonie serii Green Lantern nie są olśniewajace. Jeydnie teraz zrobiło sie ciekawie, wraz z odkryciem Latarni, które zabił w czasie, gdy był Parallaxem. Równeiż team-up z Batmanem w nuemrze dziewiątym wręcz wybitny [aczkolwiek tutaj Batman gra pierwsze skrzypce]. Pozostałe numery zbytnio się nie wywyższaja, ajkoś nie widzę u Johnsa tej specjalnej charakteryzacji postaci, jak to było w Flashu (pamietacie, jak Johns wykreował wspaniale łotrów? Są oni lepsi od najnowszej odsłony Rogue Gallery Bata).
Do pozostałych Latarń mam obojętny stosunek. Stewartowi ostatnio odbudowano kręgosłup w zwiazku z sukcesem JL na ekranach telewizyjnych, a Kyle Raynern, oprócz tragicznego życiorysu, nie ma nic zbytnio fajnego do zaoferowania. Miejmy nadzieję, że ION zmieni to.
A Kilowog to rpawdziwa Latarnia z charakterem