Morta miałem na myśli, tytuły książek mi się pomieszały. Ale to musiał Mort być (i na pewno komiks) - na okładce miał przekreślony napis "śmierć" i dopisane Mort. A w środku wyglądał okropnie bezstylowo - jak komiks o Kurcie Cobainie...
W bydgoskiej ksiegarni z anglojezyczna literatura jest do kupienia komplet czterech tych komiksow po 50-60 zl od sztuki, ale stany fatalne - jak egzemplarze po 4 latach w miejskiej biblitece - mniej wiecej tyle czasu leza na polce w tej ksiegarni. Kiedys proponowalem wlascicielowi, ze je kupie jak da mi 50% rabatu, ale nie byl chetny, wiec sobie pewnie jeszcze poleza do likwidacji sklepu.
Rysunkowo faktycznie nie zachwyca, ale tez nie odrzuca. Za to przeniesienie do komiksu humoru Pratchetta jest calkiem udane - i chyba to jest w tym przypadku najwazniejsze.
Jak zaobaczylem te komiksy po raz pierwszy, to od razu pomyslalem, ze to moglby byc hit wydawniczy (uwzgledniajac jak wysokie sa naklady ksiazek Pratchetta i ilu ma w Polsce milosnikow) i nawet ze 3 lata temu pytalem Tomka Kolodziejczaka czy nie myslal o wydaniu tego - jak widac seria jest do wziecia do dzis.