Cujo, zamiłowanie do yaoi to fenomen, zboczenie - nazwij to jak chcesz... sama tego do końca nie rozumiem, ale siedze w tym po uszy i... dobrze mi z tym
Yaoi jest skierowane do kobiet - i w kobiety trafia. Oczywiście, zdarzają się pozycje naprawdę obleśne, które, IMHO, nigdy powstać nie powinny, ale wiele z tego, co przeczytałam było bardzo sympatycznymi historiami o miłości... Pewnie o to chodzi - o granie na sentymentalnych strunach kobiecej duszy
Co do yuri - to prawda, kobiety z reguły są ze soba blisko, doświadczyłam tego na własnej skórze - moja najlepsza przyjaciółka i ja naprawdę się kochamy, choć nie ma to podtekstu erotycznego. Ale... nie wydaje wam się, że kobiety tak się wobec siebie zachowują, a mężczyźni nie, bo własnie kobietom w tym względzie kultura na więcej pozwala? To samonakręcająca się maszynka, perpetum mobile, że tak powiem... Powstanie takiego gatunku jak yaoi było w japonii możliwe, bo tam jednak mentalność jest inna - chociażby teatr kabuki, który ma przecież inny wydźwięk, niż męzczyźni grający kobiece role w europie... W kabuki dwóznaczność seksualna podniesiona od rangi sztuki... Jeśli zaś ktoś czytał "Dziennik Szalonego Starca", chciałabym zwrócić uwagę na wspomnienie narratora o dośwadczeniu homoerotycznym w młodości... inna mentalność, powtarzam raz jeszcze... Cóż, tak czy inaczej akceptacja tego fenomenu przez kobiety z europejskiego kręgu kulturowego... eh, nie wiem, jak to wyjasnić
(taka długa wypowiedź tylko po to, żeby przyznać się do bezsilności
)
Ale pierwsze przeczytane yuri (trzeci tom "Chirality") odrzuciło mnie bardzioej, niż pierwsze przeczytane yaoi...