Tak, formalnie rzecz biorąc historia o dziewczynce połączona jest z historią bliźniaków oraz na początku opowieści następnej wspomina się, że jest to historia 4., jednakże z punktu wiedzenia kwestii fabularnych historia o dziewczyce jest historią odrębną (m.in. głowne wątki historii poprzedniej zostały zakonczone, historia dziewczynki rozpoczyna nowy wątek oraz ma miejsce rok po historii poprzedniej). Została ona podczepiona pod opowiesc poprzednia zapewne ze względu na swoją "krotkosc".
Gwoli ścisłości w zupełności się z tym zgadzam. Ja sam podczsw pierwszej lektury byłem przekonany, że jest to odrębna historia. Dopiero podczas drugiego czytania zwrociłem uwagę, że jednak jest ona wkomponowana w całość. Moim skromnym zdaniem to błąd scenarzysty, bo jak słusznie zauważyłeś, traktuje ona o czymś zupełnie innym i jest całkowicie odrębna. Moim zdnaiem również nie powinna być łączona z poprzednią. Pytanie czemu autor zdecydował się na taki zabieg? Może dlatego, że właśnie w oddzielnej formie nie pasowałby do koncepcji całości? Brakowałoby tego schematu: pojawia się ktoś nowy w domu, obiecuje, że niczego nie ruszy, rusza, zostaje ukarany...
Tutaj tez zapewne mamy do czynienia z podobną funkcją symboliczna baobabu, tzn. jako schronienia, czy tez symbolu duchów, o czym chocby swiadczą kadry przytulania sie dziewczynki do baobabu (bo tak sie nasluc**je duchow mieszkajacych w drzewach)
I ja bym był skłonny ku tej symbolice. Choć z jednej strony nie ukrywam, że odczytwyanie symboliki nie jest moją mocną stroną to z drugiej:
zadne przeslanki w fabule nie wskazuja, ze sa to duchy zle. Wrecz przeciwnie, duchy te ratuja tych "dobrych" przed "zlymi", ktorych na dodatek zadaja sie nie lubic, zas zle duchy postepowalyby zgola inaczej.
... to z tym się nie moge zgodzić, bo to nei do końca tak:
lubieżnik - jeśli dobrze pamiętam to nie robi nikomu krzywdy, a spotyka go kara
malarka - owszem dom ją ratuje, chroniąc przed złymi,
bliźniacy - trudno napisać, że są dobrzy, ale nie są to też postaci jednoznacznie złe. Jedyną ich wadą tak naprawdę jest to, że sprzedają obraz, a karanie ich za to jest zwykłym objawem zemsty. I to zemsty bardzo wyjątkowo brutalnej, gdyż
. Nie zgodze się więc, że to dobre duchy. W historii są oni łasi na kasę i cwaniakują, ale de facto już ci szulerzy się za to odgrywają. "Dom" juz tylko dopełnia formalności mszczac się na nich za chęć sprzedaży obrazu.
sprzedawca domów - znów bohater choć jest zły to nikomu nie robi krzywdy, tzn. cche przekupić panią od petycji, i spalić dom, ale zagranie ze strony "domu" to znów nie jest próba ratowania bezbronnych (choćby tej starszej Pani) a zwykła zemsta za chęć wyburzenia tego miejsca i przeznaczenia na inne cele. Tu znów jest więc cięzko pisać o tym, że te duchy chciały dobrze i same są pozytywne. Zemsta z takich pobudek nigdy raczej nie będzie atrybutem postaci pozytywnych.
Z definicji, w muzeum nie mozna nic dotykac i przestawiac, szczegolnie w muzeach slawnych ludzi, na ktore zostaly przerobione ich domy.
ok, ale jeśli dobrze pamiętam to miało być muzeum twórczości tej malarki, a poza tym teza o tym, że w muzemu zatrzymanoby zmumifikowanych właścicieli jest nieco hmmm...kontrowersyjna
choć wiem, że to tylko komiks i to o duchach heh
Nie wiem czy doprowadza ja to do szalenstwa (byc moze), ale jesli juz tak jest, to z pewnoscia nie jest to kara, co potwierdza tekst na ostatnich kadrach tej historii.
Przyznaje się bez bicia, że nie pamięam tych słów, ale sprawdzę jak tylko będę miał komiks w rękach. Natomiast tak na chłopski rozum szaleństwo nie może być chyba nagrodą?
Moze rzeczywiscie oszalala i dzieki temu malowala lepsze obrazy?
ale ona malowała je przed szaleństwem więc to nie ma wpływu. Chyba, że te obrazy z ostatniech plansz komiksu to też jej sprawka, ale nie sądzę, bo to przecież działo się dużooo dużoooo później. I tu swoją drogą kolejne pytanie - jak interpretować to zakończenie z obrazami.
Jesli zas chodzi o ludzi wynajmujacych dom malarce, to tez sklanialem sie do takiej interpretacji, ale zywy dziadek ma inna brode niz ten niezywy, a wydaje mi sie, ze obydwoje powinni miec takie same
Przyglądałem się im i wyglądali bardzo podobnie
Z pewnoscia wprowadzaja dynamike i poteguja nastrój grozy.
Ja bym do tego jeszcze dodał szaleństwo. Dla mnie ten cały komiks to taka trochę historia o szaleństwie. Ja interpretuje ją nieco w ten sposób, że złe duchy zamieszkujące dom, symbolizowane właśnie ten przez to drzewo, które utrzymuje się nawet w śniegu opętały to miejsce. Każdy kto tam trafi i w jakiś sposób się im sprzeciwi zostanie za to ukarany. Dom i mieszkańcy muszą trwać w nim wiecznie i żaden człowiek nie powinien "podnieść" na niego ręki. Stąd te wszystkie kary wymierzone kolejnym bohaterom. Bo ja zagrania ze strony "domu" traktuję jednak jako kara.
tak swoją droga to epizod z tym dzieckiem można chyba też traktować w taki sposób, że dziadkowie ostrzegają ją, żeby nikomu nic o nich nie mówiła (w domyśle, bo inaczej czeka ją kara). Zauważ, że na rysunku pokazują oni
, a małe dzieci tak się
"zmusza" do milczenia. Tak zawsze rodzice robią, gdy chcą, aby dziecko się nie odzywało.
Na mnie to wywiera takie wrażenie, że temu dziecku grożą co znów odrzuca (w mojej interpretacji) tezę o dobrych duchach.