"Bez przebaczenia" przeczytany i niestety szału nie ma. Może kilka lat temu będąc spragnionym komiksowych westernów i komiksów Hermanna, bardziej by mi podszedł, ale nie dziś, kiedy jest taki dobrobyt na rynku i nie brakuje dobrego westernu, ani Hermanna w najlepszym wydaniu. W zeszłym roku na KW Hermann opowiadał, że po sukcesie "Krwawych godów", miał od Van Hamme propozycję kolejnych wspólnych komiksów, ale się nie zdecydował, wołał rysować scenariusze swojego syna - to był błąd moim zdaniem. Yves nie tworzy zajmujących fabuł, trudno też powiedzieć żeby tworzył wyrazistych bohaterów. Jeszcze "Stacja 16" miała dość oryginalny klimat, ale westernu "Bez przebaczenia" nie sposób już tak wybronić. A i Hermann niestety, z roku na rok nie rysuje lepiej, wręcz przeciwnie - ten jeździec na grafice na wklejce... Boję się, że "Bez przebaczenia" jest jakąś formą badania rynku przed wydaniem "Comanche" - mam wrażenie, że to trochę tak, jakby wydać "Batman i Robin: Cudowny chłopiec", żeby sprawdzić czy jest szansa na dobrą sprzedaż "Powrotu Mrocznego Rycerza".