Dzisiaj byłem na Gits'ie i pomimo dużej dozy sympatii jako dawałem temu filmowi przed obejrzeniem, to podczas oglądania nie mogłem się opędzić z uczucia zawiedzenia. Film bazował na historii z pierwszego sezonu o śmiejącym się człowieku czy jakoś tak. Do oryginału nie ma co porównywać, spłycone strasznie jak można było się w jakimś stopniu spodziewać. Ogólnie mam mieszane uczucia, bo do oryginału nie porównuje [nie ma to w ogóle sensu], a sam jak film też bym powiedział, że średni. Pomimo ładnej oprawy to miałem wrażenie, że swoje komiksy marvela lepiej im wychodzą, że można wczuć się w film. Parę dni temu obejrzałem doktora streng'a i lepiej mi się podobał. Tutaj wydało mi się, że nawet Johanson dziwnie gra [teraz się zastanawiam, że może dobrze jako maszyna].
Mam w pamięci też na "Skraju jutra", gdzie jest to na podstawie mangi, a wyszedł im film bardzo dobry i podczas oglądania myślę sobie "wow ale to jest dobre". I po przeczytaniu oryginału okazuję się, że to jest jeszcze lepsze. I właśnie smutno trochę, bo jak wracam pamięcią do Gitsa to mam to zaszufladkowany na samej górze jako jeden z tych tytułów co mają te coś, tak film jest przeciętny.