Myślę, że Baśnie mogłyby się zmieścić w top 5 najlepszych amerykańskich seriali komiksowych, jakie czytałem. A na pewno są w top 10. Pierwszy tom to taki jakby kryminał, wprowadzenie do serii. Ale prawdziwa jazda zaczyna się od Folwarku zwierzęcego, który swoją drogą jest moim ulubionym tomem serii. I ten wysoki poziom trwa to szóstego (2-6 to moim zdaniem najlepszy okres serii). Potem są dwa wyraźnie słabsze tomiki. I potem bardzo dobre 9, 10 i 11. I na tym kończy się cały główny wątek i następuje tak jakby koniec serii. W sumie mogli już sobie darować ciąg dalszy i zamknąć serię na 11. tomie (tak jak Hellboy zamyka się na 12., a Sandman na 10.).
Nie wiem czy Hellboy dobrze wyszedł na tym, że po 12. tomie jest jednak kontynuowany, ale 12. tom Baśni bardzo mi się podobał i jest jednym z moich ulubionych, więc mam zamiar nadal czytać Baśnie, mimo tego, że mógł być już koniec.
Ogólnie lubię jak seria ma swój początek i koniec, tak jak Sandman. 10 tomów i koniec. No, ale Gaiman też widać nie wytrzymał, dlatego wznowił Sandmana. Niedługo przekonamy się czy dobrze zrobił, bo Egmont ma zamiar to wydać.
Baśnie to serial, nie możesz odpuścić żadnego tomiku z 1-11. To jedna, długa historia. Trzeba czytać po kolei.