Znać pewnie nie trzeba. Wydaje mi się, że ten tom to taka kreacja dla samej kreacji, czyli po prostu rozbudowa uniwersum. Porównał bym to do tomu, gdzie były przedstawione krótkie historyjki z życia poszczególnych baśniowców np. Roszpunka, jak musiała co trzydzieści minut (albo co godzinę) chodzić do fryzjera, aby ścinać włosy, więc była ograniczona czasowo i obszarowo. Tego typu historie nic nie wnosiły, ale pokazywały, jak utalentowany jest scenarzysta i jak kontroluje całe uniwersum.