Autor Wątek: Imperium po Inwazji - sesja na forum  (Przeczytany 26422 razy)

0 użytkowników i 1 Gość przegląda ten wątek.

Offline darksphere

Imperium po Inwazji - sesja na forum
« Odpowiedź #30 dnia: Sierpień 02, 2005, 04:10:01 pm »
Jak miło znowu siedzieć w karczmie i mieć do kogo gębę otworzyć. Oczywiście nie jest to może towarzystwo jakiego bym sobie zapragnął do napitku, ale jestem ciekaw niezmiernie jakież to nowiny usłyszę od krasnoluda, bo jak znam życie idzie gdzieś w interesie, albo po prostu włóczy się szukając okazji do chwały. Dziwi mnie natomiast towarzystwo w jakim się tu zjawił,  młodzieniaszek wysoki i krzepki, ubrany jednak gorzej niż chłop.

Elf siedzący z nami przy ławie ocknął się już całkowicie i zaczął mierzyć wzrokiem krasnoluda. Niech mnie piorun strzeli jeśli nie dojdzie do swady między tymi dwoma.

Nicolas z Frików czy jak mu tam, zaprosił już nieznajomych ku nam, a ci bez zbędnych komentarzy zwalili się na ławy. Znalazłem się pomiędzy elem z lewej i krasnoludem z prawej. Miło. Szanuję krasnoludów bo przedni z nich kompani, a i na placu boju nie cofają sie przed byle kim.

- Siadajcie, siadajcie i wino zamawiajcie, wszak nie przystoi podróżnikowi strapionemu drogą o suchym pysku siedzieć. - zwracając głowę do krasnoluda pytam go wprost...
- Słyszałem, że na dalekiej północy padło wiele twierdz krasnoludzkich, a wobec zielonej fali i gorszych jeszcze wrogów nawet krasnoludzkie twierdze nie sprostają... Czemu opuściłeś zatem swoje miasto, czyżbyś z misją jaką przybywał?

Ciekawość wzięła górę, mam nadzieję, że krasnolud choć częściowo odpowie na moje pytanie i nie obrazi się o zbytnie wtrynianie nosa w nie swoje sprawy.

Uff... gorąco w tej izbie, zdejmuję znoszony płaszcz i wieszam go na oparciu ławy. Poluźniam pas, odwiązuję rzemień skórzanej kamizelki. Wiem, że blizny nie wyglądają zbyt estetycznie, ale zdążyłem już przywyknąć do ciekawskich spojrzeń... Wino rozgrzało mnie już nieco i nabrałem chęci na jeszcze jedno (skinąłem na karczmarza), bo i krasnolud pewnikiem łyknąłby tego trunku. Szlachcic zaczął rozmowę ze zwalistym młodzieńcem, ależ ma zwinny język ten Nicolas, ani się spostrzegłem a młodzieniec gadał jak na spowiedzi.

Karczmarz chwilowo zaspokoił potrzeby wszysdtkich gości i właśnie zmierza w naszym kierunku trzymając w rękach dwie butelki słusznych rozmiarów. Lekko łysiejący, rumiany jegomość o twarzy serdecznej sprawiał wrażenie lekko zaniepokojonego...

Offline Maestro

Imperium po Inwazji - sesja na forum
« Odpowiedź #31 dnia: Sierpień 02, 2005, 05:30:02 pm »
- proszę, byście wzorem CoraXa dawali w nagłówkach imiona swoich bohaterów, najlepiej wyboldowane. Ułatwia to czytanie przygody, a kilka osób nas czyta :D
- ja z kolei będę dawał nagłówki (imiona), tylko zwracając się do konkretnych graczy/postaci. Tekst „do wszystkich” będzie bez oznaczeń.

--------------------------------------------------------------

Cała wasza piątka rozsiada się wygodnie przy stole pod oknem, niedaleko wyjścia z karczmy.
Tłum przy szynkwasie wyraźnie się zmniejszył. Kilka osób wychodzi z dusznej i ciemnej izby na zewnątrz. Wam jednak atmosfera tego miejsca zbytnio nie przeszkadza.
Elf, który już chyba doszedł do siebie po wygranej, przedstawia się wreszcie.
- Zwą mnie Ivor – mówi z uśmiechem na wąskich wargach. Ma melodyjny, miły dla ucha głos. Spogląda na Ereda i Nicolasa.
– Chyba powinienem wam podziękować przyjaciele. Za wszystko. Choć nie zrobiliście tego całkiem bezinteresownie, prawda? – dodaje puszczając oko do Nicolasa. Kiwa też głową Gimrodowi i Hadrienowi. Elf i krasnolud przez chwilę mierzą się spojrzeniem, wydaje się, że zaraz któryś nie wytrzyma i...  Napięcie jednak nagle opada, nieludzie wymieniają kilka słów jakby nigdy nic. Zaczynacie rozmowę, w której pierwsze skrzypce gra szlachcic i młody, zarośnięty dryblas. Trafił swój na swego...
Przerywa wam karczmarz.
- Wino se skoncyło a i piwa ledwe becka ostało. – Mówi sepleniąc i rozstawiając na mokrym, porysowanym blacie pełne kufle z jakimś mętnym, rozwodnionym alkoholem.
– Za to wsystek nalezy se sesnaste sylingi. Płacone zaraz, upsejme prose ja panów.

Karczmarz krzyżuje ręce na piersi i przybiera poważną minę. Szesnaście szylingów to piekielnie drogo, nawet biorąc pod uwagę, że wszyscy w karczmie „wydoili” po kuflu!
Kuflu zawierającym płyn tylko odrobinę szlachetniejszy od kocich szczyn, dodać należy.
Z drugiej strony w czas powojenny trudno się pewnym rzeczom dziwić.

Zanim ktokolwiek z was zdążył się odezwać, elf zręcznym ruchem dłoni materializuje na blacie niewielki stos srebrnych monet. Zgarnia je i wciska w garść karczmarzowi.
- Masz tu człowieku trzynaście nieoberżniętych srebrników i uścisk palców, którym sprzyja fortuna. Czy to nie wystarczy?
Na te słowa gospodarz marszczy czoło, ale po obejrzeniu sobie monet rozpogadza się.
- Nech i tak bedze, cudaki. – rzecze na odchodnym.

Zanim zdążyliście skomentować całe zajście, obok was wyrasta inna postać. To jeden z dwóch (ten wyglądający na kupca), którzy przegrali w karty z Ivorem.
- Łatwą ręką wydajesz moje pieniądze, elfie. – warczy przez zaciśnięte zęby. W jego gęstej ale krótkiej brodzie tkwią resztki jakiegoś posiłku. Jaskrawy kubrak opina wydęty brzuch tak mocno, że miedziane guziki z trudem go dopinające, mogą za chwilę wystrzelić w waszą stronę.
- Pieniądze moje, oszukańczo wygrane, jeśli o tym mowa. – dodaje i kaszle sucho.
- Odejdź człowieku – mówi spokojnie elf patrząc przed siebie – gra była uczciwa.
- Łżesz, gadzie!


Ered

Zauważasz jak Kuna, który na chwilę zniknął ci z oczu, mówi coś przy szynkwasie dwóm strażnikom dróg. Zbrojni odwracają się do was i o coś pytają ochroniarza. Po chwili, kiedy kupiec zaczyna się drzeć, cała trójka rusza do waszego stolika.

Offline darksphere

Imperium po Inwazji - sesja na forum
« Odpowiedź #32 dnia: Sierpień 03, 2005, 06:04:48 pm »
ERED

- Panowie, chyba jednak będą kłopoty - mówię spokojnym głosem i przygotowuję się na kilka mozliwości rozegrania sytuacji.

Bacznie obserwuję zachowanie strażników i Kuny (kątem oka szukam innych zagrożeń pośród klientów karczmy, pamiętając o wcześniejszej rozmowie z człowiekiem bez ręki).

Sięgają do mieczy, ustawiają się w pozycji do ataku, czy zbliżają się w neutralnych pozycjach?

a) Jeśli zbliżyli dłonie do broni lecz jej nie wyciągnęli.

Lewą ręką wysuwam lekko miecz, jednak nie chcąc tracić przewagi wynikającej z zaskoczenia czynię to bardzo dyskretnie, jednocześnie szturcham nogą Nicolasa i Ivora. Kufel chwytam w taki sposób, aby móc wykorzystać go jako czynnik rozpraszający działania jednego z nadchodzących, prawdopodobnie trafi w kunę - nigdy nie darzyłem go sympatią. Następnie doskoczę do kupca i spróbuję zaszantarzować Kunę życiem jego pracodawcy.

b) Nadchodzą w neutralnej pozycji.

Siedzę dalej spokojnie i próbuję wywnioskować, co tez Kuna nagadał strażnikom. Prawdopodobnie Nicolas wykożysta swoje talenty krasomówcze i dogada się jakoś ze strażnikami. Wszak cała sala obserwowała partię i nikt jak dotąd nie kwestionował wyniku, a jak wiadomo prawo jest po stronie zwyciężcy ;)

c) Strażnicy wyciągnęli broń i niemal biegną przez tłum ku nam!!!

Trzecia ewentualność to wzniecenie wielkiego zamieszania i ucieczka gdyby w tłumie pojawili się stronnicy Kuny i drugiego zawodnika. Ława wydaje sie dostatecznie ciężka, aby wraz z krasnoludem i elfem cisnąć ją w starżników i Kunę. Stojący wszędzie wokoło ludzie zapewne zaczną uciekać przed lecącą ławą i zaczną wpadać na siebie , unieruchamiając się wzajemnie. W tym samym niemalże czasie, doskoczę do paleniska na którym piecze się kilka nędznych kur i kopem rozrzucę skry po izbie karczemnej. Dym jaki podniesie się ułatwi szybkie wydostanie się z sali przez pobliskie drzwi wraz z resztą współbiesiadników.

Zrobię wszystko (prawie), aby nikt poważnie nie ucierpiał.
Kolorowała  Natalia (lat12 pozdro)!

Offline Maestro

Imperium po Inwazji - sesja na forum
« Odpowiedź #33 dnia: Sierpień 03, 2005, 08:13:31 pm »
- Ered (z różnych wzgledów) reaguje na sytuację jako pierwszy, reszta z waszych BG "przetrawia to" wolniej. Krasnolud i Hadrien zapewne nie wiedzą do końca o co chodzi. Dlatego wtrącę się teraz ja.
- darksphere jako pierwszy przedstawił nam swego bohatera (oklaski!). Liczę, że reszta (prędzej czy później) uczyni podobnie. Nie każdy musi rysować własnoręcznie  :D



Strażnicy dróg podchodzą do was raczej rozluźnieni, wyglądaja bardziej na zaciekawionych sprzeczką niż pragnących interweniować. Przynajmniej na razie. Ochroniarz kupca podchodzi do swego pryncypała i staje u jego boku nie wtrącając się.
Ivor z kamienną twarzą znosi obelgę kupca, wciąż wpatruje się przestrzeń. Zauważacie jednak, ze spiął się w sobie i jest gotowy na wszystko.
- Mówię ostrouchy, że to moje pieniądze i ukradłeś mi je! Kantowałeś przy stole padalcu!
- Nie będę powtarzał. Odejdź. - mówi przez niemal zaciśnięte usta elf.
- To szuler! Złodziej! - drze się kupiec (jest naprawdę przekonywujący) szukając wzrokiem oczu strażników dróg. Nawet jeśli któryś z was chce coś powiedzieć przekrzykuje go. Cokolwiek mówicie i tak przerywają wam dwaj zbrojni stróże porządku:
- Cisza! Macie panie jakieś dowody na to, że elf wygrał nieuczciwie? - pyta kupca starszy z nich.
- Trochę późno na takie spostrzeżenie, hę? - dodaje młodszy.
Kupiec spuszcza głowę.
- Prawda, przy grze niczegom nie zauważył - mruczy. - Ale po wszystkim ktoś na sali rozpoznał w elfie znanego na południu oszusta i szulera. Jest ścigany listem gończym. Czy raczej był przed wojną, kiedy... -

Ivor podrywa się od stołu.
- Kłamiesz człowieku! Wszyscy ludzie maja podwójne języki! Gdzież ten oszczerca? Niech spojrzy mi w twarz!

Strażnicy dróg znów wszystkich uspokajają. Po karczmie roznosi się gwar, a potem wszyscy milkną obserwując to, co dzieje sie przy waszym stole. Nagle z ciżby wysuwa się jakiś starszy, jednoręki czlowiek i wskazuje na elfa.
- Jam cię poznał długouchy. Widziałem cię w Nuln, przy kartach, jeszcze przed wojną. Złapano cię na oszustwie. Zabiłeś wówczas człowieka i zbiegłeś z miasta, odmieńcu.

Sytuacja się komplikuje. Cokolwiek mówicie, przekrzykujecie się ze strażnikami, kupcem i kaleką. Okazuje się, że ochroniarz kupca wcześniej poinformował strażników, iż towarzyszący elfowi zbrojny to niejaki Ered. Kuna zaklina się, że znał go kiedyś z jak najgorszej strony. Kiedy inni bronili ojczyzny, Ereda interesowały jedynie pieniądze poległych i gwałty na wieśniaczkach. A teraz siedzi w towarzystwie elfa oskarżanego o morderstwo...
Na razie strażnicy dróg grzecznie pytają, przejęli inicjatywę. Kupiec ani jego ochroniarz pozwalają rozwijać się sytuacji, nie wtrącają się i nie czynią wrogich gestów. Wzorowi obywatele.

Offline CoraX

Imperium po Inwazji - sesja na forum
« Odpowiedź #34 dnia: Sierpień 03, 2005, 08:52:33 pm »
Gimrod

retrospekcja: rozmowa z Eredem

Pfu (spluwam) zielone plugastwo. Gdzie to się lęgnie, ja się pytam, no gdzie? Że największe twierdze padły to wiem - pochmurnieje - a bronić ich nie mogłem, choć gdybym mógł to życie bym za nie oddał. Niestety większość krzepkich wojów i nas inżynierów wysłano na front. Całą tę przeklętą falę chaosu żeśmy powstrzymywali, psia jej mać, pfu. A i okazało się potem, że wracać nie ma gdzie. Tak, więc łażę tu i tam w poszukiwaniu własnego miejsca.

powracając do bieżących wydarzeń

Oj, zaczęło się robić gorąco - myślę - trzeba coś z tym zrobić, odwrócić uwagę od sprzeczki.
W tym momencie wychlam cały kufel jednym haustem.
- Whoooa - ryczę - dawno nie miałem w ustach tego szlachetnego napitku już prawie zapomniałem jego smaku, zaprawdę życie bez niego byłoby niczym!
Wstaję od stołu i kieruję się chwiejnym krokiem w kierunku szynkwasu krzycząc:
- Karczmarzu jeszcze kufelek, czym żwawiej! Dopiero zaczynam sobie przypominać, że żyje! Hahahaha!!!
Po drodze do szynkwasu przydeptuje niechcący ;) nogę kupca (możliwie boleśnie :badgrin: )...
- Oj, przepraszam jaśnie panie, to pewnie ten trunek tak na mnie podziałał, że już mi się nogi plączą. Raczy wielmożny pan wybaczyć mój paskudny, by nie powiedzieć wprost chamski, występek. Hahahaha, puśćmy to w niepamięć...

Offline darksphere

Imperium po Inwazji - sesja na forum
« Odpowiedź #35 dnia: Sierpień 03, 2005, 09:54:28 pm »
ERED
korzystam z chwili przerwy, jaką właśnie dał mi kupiec w swej mowie, który intensywnie rozciera swoją zdeptaną nogę i ciężko dyszy


..a to bydle! Zdaje się zapomniałem dlaczego przezwano go Kuną! Wzbiera we mnie słuszny gniew. Wstaję powoli słysząc najgorsze obelgi jakie może usłyszeć żołnierz. Przez chwilę miałem chęć załatwić to tu i teraz, ale spokojnie - wszak nie żyjemy w czasie wojny, a jedyną rzeczą jaka mogła ocalić moją twarz to glejt zaświadczający o przebiegu służby w 3 Regimencie Najemnym z Talabheim wszak każdy szanujący się miecz powinien mieć odpowiednie referencje :>. Podchodzę do strażników, wyjmując jednocześnie glejt i unoszę go w górę, zwinięty rulonik pergaminu  umieszczony w wypolerowanej miedzianej rurce ...
Podnoszę uroczyście głos:
- Niech człowiek, który rzecze jakobym gwałcił dziewoje ,a umarłych 'niech się Shallya nad ich duszami zmiłuje'  z dóbr okradał - robię ktrótką teatralną przerwę - miast walczyć w szeregu, niech ten przeczyta glejt, który przez urzędników Imperatora i w Jego Majestacie spisanym został! - zapada cisza, przelana krew za sprawę zawsze budzi respekt, kontynuuję - A na karcie nie ma ni  słowa o czynach, które miałbym jakoby popełnić, że nie wspomnę o czynach  jakie każdy prawy żołnierz w imieniu Imperatora czynić winien! Tedy daję swój glejt na poręczenie, w ręce straży niech spór rostrzygnie i kłamcę ujawni i jego popleczników, przekupionego pijaczka i nałogowego hazardzistę, co karty wyżej od uczciwości ceni !!!

Ha...Wręczam glejt jednemu ze strażników. Gdyby straż miała jakieś wątpliwości.

- A ty Kuno, bo to twoje drugie prawdziwsze  imię, strzeż się! Za tak nikczemne obelgi powinienem cię zatłuc jak psa! Nasz dzisiejszy zwyciężca, też pewnikiem pomówiony został z ust tego kłamcy i jego pryncypała, lichwą  niewątpliwie się trudniącym. Dlaczego nie okażesz swojego glejtu? - Kuna wydalony za rażącą niesubordynację glejtu nie miał wiedział to każdy w 3 Regimencie.

Zapadła cisza, cała publika skupiła się na Kunie, który zaczął nagle przekrzywiać twarz w niekontrolowanym tiku nerwowym. Ciągnęłem dalej...
- A ty kaleko, czyś przypadkiem nie  Jednoręki Klaus z Nuln? Pasujesz jak ulał do pewnego szulera, którego jakiś bystry elf na kantowaniu przyłapał i odjął ci prawą rękę, wstydź się i zawiści do elfów nie miej!  - rzeczywiście krążyły o tym legendy wśród murów Nuln w którym się wychowałem.

Bo, nie będzie mi tchórz w oczy pluł, następnym razem jak nasze ścieżki się przetną, tak czy inaczej, tylko jeden z nasz ruszy dalej. Postanowione. Kuno miej się na baczności, psia jucho....

Offline Maladie

Imperium po Inwazji - sesja na forum
« Odpowiedź #36 dnia: Sierpień 04, 2005, 07:54:20 am »
Hadrien
Na razie moje działania przed incydentem
Dziwni ludzie z tych dwóch, doprawdy dziwni - pomyslałem siadając na ławie - A i elf jakiś taki. Ale co tu się dziwić. W tych czasach. Do tego jakoś tak bardzo się nie wyróżniają.

- Dziękujemy, dziękujemy zacni panowie! Wszak skoro proponujecie nie odmówimy i napitku.
Robie pauze by dac się wygadać elfowi. Mam nadzieje, ze Gima nie poniesie. Chciałbym coś zjeść przed wyleceniem z tego boskiego przybytku.
- Zwe się Hadrien, zaś mój towarzysz to Gimrod. Krasnolud z zacnego rodu i zacnej profesji (uśmiecham się do Gimroda. Zauważyłem już że lubi takie pochwały), o sobie jednak niech sam Gimrod opowie.
Zanużam usta w piwie. Hmm... Piło się lepsze. Nie wiem czym Gim się tak zachwyca...
Zwracam się do Nicolausa
- Zacny panie Fritz z rodu Fritz wiedzieć panu trzeba, skoroś nas pan przyjął do kompanii tedy winno się rzec słów kilka o sobie, że jesteśmy kims w rodzaju poszukiwaczy przygód. Rozumie pan? Rąbanie drewna w zamutancionych dziurach, kopanie wychodków. To się nazywa szukanie przygód. Również szlajanie się po takich karczmach.
Śmieje się z powiedzianego dowcipu.
A czym się panowie zajmują, jeśli wiedzieć można? Niczym zdrożnym jak sądze. Pan na przeciwko (spoglądam na człowieka rozmawiającego z Gimrodem) wypisz wymaluj najmita jakowyś, albo żołdak. Pan elf zaś...
Pojawia się karczmarz. A po chwili kupiec.
Spoglądam nań z zaszkoczoną miną i starając się dociec cóż takiego się dzieje czekam na rozwój wypadków.

Wydarzenia teraźniejsze

Ach tak... A więc możemy się spodziewać burdy. Oby strażnicy staneli po naszej stronie, bo moze być gorąco. Bardzo gorąco.
Tym bardziej, ze w dziesiejszych czasach nikt nie ufa nieludziom. A przy naszym stoliku siedzi aż dwóch. Krzywie się w duchu. Czas chyba ratować sytuacje. I wykorzystać wygląd i elokwencje. Hehehe...
Wstaje.
- Szanowni zgromadzeni - wygłaszam tonem urodzonego krasomówcy. Rozglądam się obserwując zaskoczone gęby - Zwrócić chciałbym waszą, jakże cenną uwage na litere prawa będącą w mocy, a którą oto na własne oczy możecie sprawdzić i przetestować.
Zabieram glejt z łap zaskoczonego strażnika.
- Jako na pismie stoi. A wiedzie wszak, ze co na piśmie to nie kłamie przecież, a kto sadzi inaczej ten przeciw Imperatorowi, przeciw Imperium i przeciw Sigmarowi samemu w obiczu którego dokument był spisany, występuje. A więc oto stoi iż ten tu pan żołnież najęty został do obrony naszego wsopaniałego imperium i świata całego, stworzonego przez bogów. Należy mu się tedy wszelka cześć i chwała, człowiek ten bowiem to naszych czasów bohater, obronca uciśnionych i bezbronnych. Myślicie, ze gdyby nie on tu to kto obroniłby was, wasze rodziny i ziemie? Któż inny jeśli nie wojownik Sigmara, wojownik samego imperatora! Kto jemu kłam zadaje niech wie, że kłam zadaje Sigmarowi samemu i jego dziedzictwu. A kto przeciw Sigmarowi! ...niech posmakuje jego młota i odbije się na nim piętno zemsty bożej!
Kto więc odważy się temu panu kłam zadać niech jak każe sąd boży na udeptanej ziemi z nim swych praw docieka!
Ty panie, zwany Kuną! Czy wciąż chcesz podważyć słowo dzielnego męża i prawego wojownika? Widziałem ja już takich jak Ty! Ludzie słuchajcie! Oto jest sługa mrocznych bogów. Zdrajca głoszący fałszywe świadectwo i swym słowom prawdzie przeczący! Toż to sługa zła i chaosu! Zdrajca chcacy prawo Sigmara i Imperium podważyć! Od śodka zniszczyć! Kłam zadać wojownikowi boga! A więc łotr on i zdrajca. Tak wam mówie! łotr i zdrajca. jemu podobni studnie zatruwają! Jemu podobni zatruwają nasze serca i umysły, wodzą na pokuszenie. Przez takich właśnie popełniamy zło! Przez takich właśnie nadzszedł Chaos i przez takich on tu powróci! A kto jemu podobny! Kupcy ci! Ci co dusze pieniądzu zaprzedali! Splugawili się by zyskać złote monety. Oddali dusze panom chaosu! Czemu to kupcy tacy bogaci? Bo podobnie jak tamten, mamią ludzkie umysły niczym czarnoksiężnicy. A kto wie czy nimi własnie nie są. Pamiętajcie, dobrzy ludzie, wierne dzieci Sigmara, wróg jest wewnątrz!
Kończe przemówienie wnosząc ręce do góry. Przybierając surowy wyraz twarzy i czekając na efekt. mam nadzieje, ze pusteliczy wygląd przekona chłopów do mnie jako do wieszcza, bądź natchnionego mocą kapłana. Przemowa nie było najgorsza. Mam nadzieje, ze chłopi wykorzystają rówież sposobnośc do zrzucenia swych win na cudze barki. To takie dla nich typowe.

Jeśli ludzie zareagują na me słowa tak jak tego chce
Tak owieczki boze! Czas zdusić Chaos w zarodku!

Jeśli nie zareagują
Czekam na rozwój wypadków

Jesli zareagują gniewem skierownym ku nam
Krzycze: Gim! Chodu. Uciekajcie panowie!
Po czym wyskocze prze okno i pobiegne w las.

I rozlało się wokół nich kipiące morze Chaosu, krew i kamień płynęły, zlewając się i przybierając nowe, niespotykane formy lecz oni stali nieugięci niczym skała i zmusili je by się cofnęło!

Offline Maestro

Imperium po Inwazji - sesja na forum
« Odpowiedź #37 dnia: Sierpień 04, 2005, 10:02:59 am »
- Panowie, proszę by wszelki niestandardowy ekwipunek Waszych postaci był przekazany mi do wiadomości. Albo po prostu przyjmijmy, że nie macie przy sobie niczego nadzwyczajnego, ok?
- Jeśli podoba Wam się pomysł z umieszczaniem w postach rysunków, to także spróbuję od czasu do czasu coś dołączyć.

___________________________________ _________

Krasnolud opuszcza stół i przepycha się do szynkwasu, po drodze boleśnie depcząc stopę kupca. Ten czerwienieje i mieli w ustach jakieś przekleństwo o pijanych nieludziach.
Tymczasem przepełniony gniewem Ered wygłasza swoje słowa, wyciąga zza pazuchy rzeczony glejt i wręcza go strażnikom dróg. Reszta z was orientuje się, że jego i ochroniarza kupca łączy nienajlepsza przeszłość. Ledwie Ered kończy, od stołu podnosi się Hadrien i wygłasza swoją przemowę. Gestykuluje i słowa przepełnia mu natchnienie. Kilka osób w karczmie mruczy z uznaniem, ktoś krzyczy, że też był w wojsku a żadnego „piknego glajtu” nie dostał. Inny pyta retorycznie, gdzie byli wszyscy wojacy Imperium, kiedy mutanty jego chałupę z dymem puszczały i bydło rżnęły? W słowo wchodzi mu jednoręki kaleka:
- Pod Wurtbadem! Jam pod Wurtbadem prawicę postradał! Za cysorza walcząc z Chaosem! Jam weteran! Gdybym miał drugą rękę, inaczej byś śpiwał suczy synu! – pomstuje na Ereda.

   Robi się duży hałas. Nawet jeśli ktoś z was chce coś jeszcze dodać, starszy ze strażników dróg przykłada sobie do ust gwizdek i wysokim dźwiękiem uspokaja wszystkich.
- Spokój! – woła – Mówię spokój! Cisza!!!
W drzwiach karczmy pojawia się trzeci przedstawiciel porządku, z obnażonym mieczem. Zostaje tam pilnie śledząc rozwój wydarzeń.

Przez ten cały czas Ivor nie wtrąca się, wyniośle stoi z rękoma skrzyżowanymi na piersi.
 
Strażnicy dróg odbierają glejt od Hadriena i oddają go Eredowi. Zapewne nie są w stanie przeczytać dokumentu. Kuna wykrzywia gębę w złości, niemal rusza w kierunku Ereda jednak jego pracodawca chwyta go za łokieć i powstrzymuje. Chrząka przy tym.
- Chcesz panie coś dodać? – pyta kupca jeden ze strażników.  
- Owszem, jeśli łaska. Bez wrzasku i nawoływania do przemocy, jak ten tam, nawiedzony eremita... Panowie, zaręczam, że w glejcie jaki wręczył mi mój ochroniarz zanim go zatrudniłem, same pochwały o nim stały a do pisma medal za męstwo był dołączony. Chyba nie sądzicie, że nająłbym człeka o podejrzanej przeszłości? – oburza się kupiec. Odwraca się do stołu jaki zajmujecie.
- Zręczne macie języki, przyznaję. Na oskarżenia odpowiadacie swoimi. Dobraliście się jak w korcu maku z tym elfim oszustem. Zaprzeczysz długouchy, że przesiadując w karczmie od kilku dni wygrywasz nieustannie z biednymi, wracającymi do swych domów ludźmi? Ile razy przegrałeś? To nieprzerwana passa? Prędzej magia albo brudne sztuczki!

Na te słowa strażnicy dróg spojrzeli po sobie. Czyżby też niedawno stracili trochę grosza w karty?
- Wyjdźmy wszyscy na zewnątrz, tam to rozstrzygniemy. – mówi wreszcie starszy ze strażników.
Elf, który nie zaszczycił nikogo żadną odpowiedzią,  powoli podnosi swoja torbę szepcząc do was:
- Nie będę czekał, aż odbiorą mi wszystko. Kto ma ochotę na przygodę zapraszam na prom...


Gimrod

Zdążyłeś już wrócić spod szynkwasu z kolejnym kuflem cienkusza.

Offline Maladie

Imperium po Inwazji - sesja na forum
« Odpowiedź #38 dnia: Sierpień 04, 2005, 12:52:52 pm »
Hadrien

Język mam zręczny - krzycze obruszony do kupca - bo tą łaską zaszczyciła mnie Verena, nie zaś podli bogowie Chaosu, którym służysz psie!
Spójrzcie ludzie na jego bogactwa! Spójrzcie jakie to na pieniądze łase! Nawet nie potrafi z godnością przegrać suczy syn.
A Pan, panie jednoręki toś walczył z Chaosem. Ale przeciw nam, ludziom chyba...

Nawiedzony eremita... Teraz to się naprawde wkuwiłem. Nikt nie będzie nazywał mnie nawiedzonym eremitą!

- jak nie potrafisz przegrać to nie graj. Widzicie to panowie - zwracam się do strażników dróg - Gra w karty a jak przegra to o... Vae Victor! Biada zwycięzcy, bo on od tego tego paszkwila, tą gębe zakazaną ma co tam stoi właśnie do brudnych sztuczek. Pan elf gdyby nie panowie skonczyłby pewnie w jakimś rowie z podrżniętym kardłem. Tfuu... Medal za odwage. Uważaj po ci uwierze kupczyno! Pokaż ten medal i to pismo. Zobaczym ile warte wasze podłe kłamstwa.
A Wy panowie straznicy, jak bedziecie prawdy dociekać?
Spoglądam na nich nieufnie. Pewnie będzie trzeba głowe unosić. Dobrze, że w Altdorfie nie tylko w zapasach byłem najlepszy.
- Chodź Gim! - krzycze do krasnoluda. Chyba znowu nas w cos wkopałem - dodałem w myslach poczym wyszedłem za elfem z karczmy.

I rozlało się wokół nich kipiące morze Chaosu, krew i kamień płynęły, zlewając się i przybierając nowe, niespotykane formy lecz oni stali nieugięci niczym skała i zmusili je by się cofnęło!

Offline Wiertlo

Imperium po Inwazji - sesja na forum
« Odpowiedź #39 dnia: Sierpień 04, 2005, 04:38:24 pm »
Nicolas


- Więc, powiadacie, mości Hadrienie iż...
Kwestię przerwał mi kupiec. Zamilkłem. Odchyliłem się do tyłu. Unikając bezpośrednich spojrzeń które mogłyby cokolwiek sprowokować zanurzam usta w kuflu i staram się sprawiać wrażenie niezaangażowanego w konflikt bywalca karczmy. Jednocześnie spod półprzymkniętych powiek (GUL! GUL!) obserwuję rozwój sytuacji.
[...]
Uch, rzucanie oskarżeń o służenie chaosowi szczególnie teraz nie jest odznaką zdrowego rozsądku. Tutaj się poleje krew wcześniej czy później.
Skłaniam się karczmarzowi i wszystkim zainteresowanym (również kupcowi, staram się grać neutralnego) i dopijam zawartość kufla. Potem bez słowa i z maksymalnym luzem wychodzę z karczmy. Po wyjściu doganiam elfa póki jesteśmy względnie sami i zadaję krótkie pytanie: "Który prom, mości elfie?" Idę powoli wraz z elfem próbując wciągnąć go w temat o pogodzie na rzekach i kątem oka obserwuję czy dołączą do nas nasi towarzysze z ławy. No i czy nie mamy "ogona".

[/i]
Any sufficiently advanced technology is indistinguishable from magic." - Arthur C. Clarke

Offline Maestro

Imperium po Inwazji - sesja na forum
« Odpowiedź #40 dnia: Sierpień 04, 2005, 11:20:42 pm »
Jest późne popołudnie, ale do zmroku zostało jeszcze kilka godzin.  Powietrze na zewnątrz jest rześkie, rzeka uspokajająco szumi. Z karczmy wychodzi najpierw blokujący wcześniej wejście strażnik dróg, potem cała wasza piątka, kolejny strażnik, kupiec z ochroniarzem, jednoręki mężczyzna i wreszcie najstarszy zbrojny przedstawiciel prawa.
- Z tyłu gospody, tam mamy obóz - mówi.

Obchodzicie karczmę. Prom, wciąż zacumowany za pomocą dwóch lin do brzegu, kołysze się nieopodal na falach Stiru. Obok budynku przewoźników (równoległego do gospody, choć stojącego nieco bliżej rzeki) zebrała się już spora gromada ludzi; widzieliście, że rodziny przed karczmą też się pakowały. Znaczy, niedługo zacznie się zapewne kolejny cykl przepraw na drugą stronę. Nie ma tam żadnych zabudowań, tylko jakiś szkielet wypalonej chaty i wąski trakt ginący w lesie.

Za karczmą jest ustronniej. Do niewielkiego drzewka przywiązane są cztery rozkulbaczone konie, obok leżą siodła i uprzęże, derka, jakaś nieduża jeździecka tarcza. Wszystkiego pilnuje krępy, pykający fajkę i skrobiący ryby zbrojny, chyba ostatni z tego oddziału strażników dróg. Siedzi na pniaku. Obok ma kuszę, nie załadowaną. Ciekawie na was zerka, ale nie przestaje zdrapywać nożem łusek z kolejnej ryby. Nad niedużą kupą wypatroszonych wnętrzności leżącą za nim, krążą z głośnym bzyczeniem wielkie, zielone muchy...

(Nicolas

Na twoje pytanie "Który prom, mości elfie?", Ivor mruczy:
- Jest tylko jeden i mam zamiar go zaraz wypróbować...)

- Ciekawe czy drugi brzeg będzie równie interesujący? – dodaje głośniej elf pod adresem was wszystkich. Domyślacie się co mu chodzi po głowie. Jednak czy aby nie za szybko Ivor chce brać nogi za pas? Wszak strażnicy dróg wyglądają na ludzi przyzwoitych a uciekają tylko winni. Elf najwyraźniej ma jakieś złe doświadczenia albo przeczucie...


Ered i Gimrod

Reszta chyba tego nie zauważa, ale ochroniarz kupca szepcze kilka słów do najstarszego, zamykającego pochód strażnika. Wraca do was pytanie czy obecni tu przedstawiciele „prawa” nie są osobiście zainteresowani uznania elfa winnym i odzyskaniem pieniędzy. Także swoich pieniędzy... Może to wszystko jest ukartowane?!?
Pora na jakieś działanie, słowa niewielu już zmienią.

Offline Wiertlo

Imperium po Inwazji - sesja na forum
« Odpowiedź #41 dnia: Sierpień 05, 2005, 02:46:32 am »
Nicolas

hmmmm...Nie podoba mi się to. Czyżby elf chciał brać nogi za pas? Do promu? Przy nim wszak pełno ludzi. Ale z drugiej strony strażnicy szyć nie będą z kusz bojąc się poranić gawiedź. Raz, dwa trzy, czterech strażników, kupiec i jego jak świstak czy kuna, kikut to daje siedem, no sześć i pół, nas pięciu, ale co potem? Gwałt na strażnikach i ucieczka to jawne przyznanie się i dodatkowo dojdzie morderstwo przedstawicieli bądź co bądź cesarskich, no a obserwowałem partię i jako żyję chyba coś bym uwidział gdyby elf oszukiwał.  Ucieczka teraz to też zła opcja, przecież nie będę dla jeszcze nieoszacowanego kła zostawiał mych precjozów i kuferka.
Cóż, miejmy nadzieję że strażnicy mają trochę oleju w głowie... W końcu za wzniesienie bezzasadnie miecza na herbowego też grożą poważne konsekwencje.
Jeszcze rzucam okiem na dystans /*pytanie do MG: czy tak na oko zdążylibyśmy dobiec do promu zanim strażnik załaduje kuszę?*/ i zwracam się do lidera strażników w te słowy:

- Mości Panowie. Chciałbym zacząć. Ledwie poznałem tych oto panów, praktycznie przy tym samym piwie które również raczyliście wypić. Mogę więc z czystym sumieniem rzec iż moje zdanie jest wciąż obiektywne. Jako koneser rozgrywki karcianej na poziomie przypatrywałem się partii od samego początku i mym słowem mogę poświadczyć iż nie widziałem aby którakolwiek ze stron oszukiwała. A nazywam się Nicolas von Fritz z Middenheim. /*tutaj podtykam mu pod nos pierścień z herbem*/
Karty ułożyły się w przedziwnym układzie plus trafiły na graczy którzy mieli obfity trzos. Jak mniemam nadługo w opowieściach stawki urosną i układ stanie się jeszcze bardziej przedziwny, aczkolwiek powiem to jeszcze raz, nijak nie widziałem tutaj śladu jakiegokolwiek szachrajstwa. Jeżeli panowie podważają uczciwość partii mimo słowa człowieka herbowego to według prawa i dobrego obyczaju powinniśmy zapytać wszystkich świadków partii z karczmy czy widzieli jakiekolwiek oszukaństwo. Spośród takiej liczby gawiedzi gapiącej się na te stosy szylingów ktoś musiałby coś zauważyć. Dobrodzieju - zwracam się następnie do kupca - Jak się zwiecie? I czy macie jakiekolwiek dowody na poparcie swoich słów?
Any sufficiently advanced technology is indistinguishable from magic." - Arthur C. Clarke

Offline Maestro

Imperium po Inwazji - sesja na forum
« Odpowiedź #42 dnia: Sierpień 05, 2005, 07:30:37 am »
Nicolas

- po pierwsze prom, czyli barka przeznaczona dla transportu osób, nie jest pełny. Jak wyraźnie napisałem, ludzie zbierają się przy budynku przewoźników.
- oceniasz, że dobiegniesz do promu w kilka uderzeń serca. Czy strażnik zdąży strzelić? Hmm...   Nie sądzisz. A może jednak?


Kiedy prezentujesz swój pierścień strażnik dróg krzywi gębę w złości. Chyba nie lubi takich jak ty...
- Może ukradziony, hę? – mruczy. – A z Middenheim pono kamień na kamieniu nie został...

Kupiec patrzy na ciebie bez słowa. Jesteście niemal za karczmą...

Offline Maladie

Imperium po Inwazji - sesja na forum
« Odpowiedź #43 dnia: Sierpień 05, 2005, 08:48:59 am »
Hadrien

Cholera... Stąd nikt nie zobaczy jak dostaniemy po łbie... Wspaniałe miejsce, a ci rzekomi strażnicy dróg to prędzej wynajęte zbiry, którzy niedawno na owych strażnków napadli. No pięknie. Co tu robić, co tu robić? Wiem...

Drodzy panowie - zwracam się do strażników - mam dwa pytania, jeśli można. Primo, w jakiż to sposób będą panowie sprawdzać, czy nie jesteśmy oszustami? Secundo, chciałbym zobaczyć jakiś dowód na to, iż nie są panowie byle zbirami, nie to żebym coś podejrzewał, rozumieją panowie, ale ostrożności nigdy nie za wiele. Mają panowie jakiś glejt? Odznake imienną? I czy można poznać godności jaśnie panów? - usmiecham się szeroko.

Jeśli zaś chodzi, o mój i owego pana krasnoluda udział w sprawie, to wiedzieć panom, że jesteśmy tylko prostymi podróżnymi. Niewiele wiemy, lecz potrafimy pewne rzeczy wyczuć nosem. Jak już wspominałem, ten tu, pan z kupiecka się noszący, prawdopodobnie chciał po uczciwie przegranej partii odzyskać swe pieniądze siłą, gwałtem i przemocą, co człeku prawemu i wierzącemu w bogów się nie godzi, czyż nie mości panowie?

Szukam wzroku Nicolausa i puszczam mu oko. Niech wie, ze musi być gotów do szybkiego ataku i ucieczki. Ered i Ivor chyba wiedzą co należy robić.

Przyglądam się strażnikom z uwagą. Jeśli wszystko się uda to albo się teraz zdemaskują, albo to prawdziwi strażnicy. Na wszelki wypadek gotuje się, aby na pierwszy gwałtowniejszy i podejrzany ruch dać któremuś ze strażników po łbie (a piąche mam ciężką jak mało kto) i razem z Gimrodem wiać w las, albo do promu, zależnie które miejsce wyda mi się bardziej atrakcyjne.

I rozlało się wokół nich kipiące morze Chaosu, krew i kamień płynęły, zlewając się i przybierając nowe, niespotykane formy lecz oni stali nieugięci niczym skała i zmusili je by się cofnęło!

Offline Wiertlo

Imperium po Inwazji - sesja na forum
« Odpowiedź #44 dnia: Sierpień 05, 2005, 08:31:30 pm »
Nicolas

Uśmiech schodzi mi błyskawicznie z twarzy. Zatrzymuję się tak aby nie wyjść całkowicie za karczmę (na wysokości samego winkla - żeby zdąrzyć się schować jakby kusza weszła w ruch).
Czekam aż Hadrien skończy kwestię, na jego "oczko" czynię bardzo subtelny gest w kierunku kusznika i odwracam głowę w kierunku lidera strażników.

- Kwestionujesz moje szlachectwo kmiocie? Middenheim zostało zniszczone, tak jako i rodzinne włości, ale w każdym ratuszu znajdziesz rejestry herbowe  w których jest opisane drzewo genealogiczne całej mojej rodziny, łącznie ze mną, sięgając wstecz dokładnie 300 lat, od mojej szacownej przodkini Gertrudy z domu Kuggenheim ożenionej z jaśnie wielmożnym hrabią Ottonem von Fritzem.
Zresztą nie mam zamiaru się tobie z niczego tłumaczyć. Odszczekaj psi synu to co burknąłeś, daję ci trzy sekundy.

Opieram rękę na wytartej rękojeści mojego pałasza i patrzę na niego tym specjalnym genetycznie wyrobionym wyrazem twarzy, który powoduje że rozmówca niezależnie  od wzrostu zawsze wydaje się niższy. Zwężam oczy w szparki i powoli liczę:

RAAAZ....

DWAAA...
Any sufficiently advanced technology is indistinguishable from magic." - Arthur C. Clarke

 

anything